ZWYCIĘSKI GABRIEL ROSADO RZUCIŁ WYZWANIE JAIME MUNGUI
Na wczorajszej gali Szeremeta vs Munguia w El Paso Gabriel Rosado (26-13-1, 15 KO) niespodziewanie znokautował faworyzowanego Bektemira Melikuzijewa (7-1, 6 KO). Po wszystkim Amerykanin rzucił wyzwanie zwycięzcy walki wieczoru - Meksykaninowi Jaime Mungui (37-0, 30 KO).
SENSACJA - BITY ROSADO ZGASIŁ JEDNYM CIOSEM MELIKUZIJEWA! >>>
- Czuję się wspaniale, włożyliśmy wielką pracę w przygotowania do tej walki. Ciosy rywala, które posłały mnie na deski, były zabójcze, ale przetrwałem i między rundami powiedziałem w narożniku: "to cena, którą trzeba zapłacić za zwycięstwo". Jeżeli chcesz być mistrzem, wstajesz i jedziesz dalej - powiedział Rosado.
- Wiedziałem, że jego lewy na korpus to zagrożenie. Trafił mnie bardzo mocno, ale czułem, że jestem w stanie trafić go w odpowiednim momencie. Odpowiadałem na jego ciosy na dół i wiedziałem, że nadal będzie polował na mój korpus. Mój timing funkcjonował coraz lepiej i w końcu złapałem go prawym z góry - dodał Amerykanin.
- Wszyscy wiedzą, że wygrałem z Dannym Jacobsem (Rosado przegrał z Jacobsem niejednogłośnie na punkty w listopadzie zeszłego roku - przyp.red.), a teraz pokonałem mocnego młodego zawodnika. Po takich zwycięstwach chcę więc walki z Jaime Munguią - podsumował temat "King" z Filadelfii.
Munguia takich błędów nie popełni. Swoją drogą szkoda, że nie można wziąć tego Uzbeka i Szeremety i ulepić z nich obu zawodnika z ciosem Melikuzijewa i obroną Kamila. Na Munguię powinno wystarczyć :)
Szeremeta źle - bo wziął walkę nieprzygotowany.
Rosado to jednak kawał twardziela, choć brakuje mu umiejętności na to aby, być na szczycie.
Hmm... Czakijew na amatorce też straszył. Aż przyszedł Włodarczyk, który te fajerwerki zwyczajnie przeczekał, a jakże, z deskami w międzyczasie i tyle było tego straszenia... Jeżeli ktoś oduczy Malikuzijewa takiego sygnalizowania ciosów i dodatkowo uzmysłowi mu, że nie jest Floydem Mayweatherem i szkoła filadelfijska w jego wykonaniu wygląda jak szwajcarski ser, to może na zawodowstwie jeszcze coś zdziała. Ja tylko opisywałem to, co widziałem w walce z Rosado.
W przypadku Czachkijewa problemem na zawodowstwie okazała się słaba kondycja, która z kolei wynikała z nadmiernego zbijania wagi. Melikuzijew może być podobnym przypadkiem, bo reprezentuje podobny typ fizyczny. Obydwaj niewysocy na swoją kategorię, ale mocna budowa sprawia, że i tak mają problemy z jej limitem wagowym. Mogą zbić do limitu, ale wtedy kondycji starczy na 3-4 rundy (boks amatorski), a na więcej (boks zawodowy)już nie. Na razie w stosunku do Uzbeka to tylko ostrożna hipoteza.
W takim razie do wymiany trener i sztab. Bo skoro masz silnego, mocno zbudowanego zawodnika a'la mongolski zapaśnik, to na zawodowstwie go ustawiasz zgodnie z jego predyspozycjami. Czyli nie shoulder roll, Floyd Mayweather i Bruce Lee, bo to się nie sprawdzi. Albo łapa opadnie, albo bark się nie zgra, albo chłop się zagapi i zaliczy dechy. Jak z Rosado. Tylko go ustawiasz jak Mikea Tysona. Odchylenia, rotacja, jodełka, tup, tup, doskocz, przypierdol, odskocz, ponów. A obecny Malikuzijew to takie ura bura. Aby walnąć, zza pleców nawet. Takie rzeczy to może sobie dwumetrowy Wilder robić. Sorry, natura :)