TRUDNE CHWILE CHARLO, ALE JERMALL WCIĄŻ NA TRONIE WBC
Jermall Charlo (32-0, 22 KO) pokonał Juana Maciasa Montiela (22-5-2, 22 KO), obronił tytuł mistrza świata wagi średniej, ale już dawno nie był w takich tarapatach jak dziś nad ranem.
Mistrz od razu zabrał się do roboty, lecz w pierwszych dwóch rundach trudno było mu dobrać się do skóry nieszablonowego rywala. W trzeciej rozpętała się wojna w półdystansie. Na tym etapie bezsprzecznie 30:27, ale czwartą rundę przy "dobrych chęciach" można było przyznać Meksykaninowi.
Charlo piątą odsłonę zaczął od bezpośredniego prawego, którym zranił przeciwnika. Minutowa kanonada nie dała jednak przełamania. Początek szóstego starcia to niemal kopia piątego. Znów prawy sierpowy mistrza i challenger znalazł się w tarapatach. Niemal równo z gongiem Jermall huknął dla odmiany lewym sierpowym. Twardy Montiel schodził do narożnika na "miękkich nogach". Do tego pod prawym okiem pojawiła się opuchlizna. A mimo tego wyszedł do siódmej rundy i choć przegrał ją wyraźnie, to zażegnał widmo nokautu. A Champion najwyraźniej zmęczył się wcześniejszą szarżą, bo ciężko oddychał w przerwie.
Montiel świetnymi kombinacjami wszedł w ósmą rundę. Bił albo lewy hak-lewy podbródek, albo w odwrotnej kolejności, czyli lewy podbródek, po którym szedł hak w okolice wątroby. Prawdopodobnie tę rundę również wygrał Charlo, jednak raz nawet lekko się zachwiał i zapachniało niespodzianką.
Pretendent na początku dziewiątego starcia znów trafił lewym podbródkowym i teraz to prawa powieka mistrza zaczęła puchnąć. Wojna na wyniszczenie trwała w dziesiątej odsłonie. Kapitalne widowisko porwało kibiców w Toyota Center w Houston. Jedenasta runda prowadzona w świetnym tempie, pomimo iż obaj odczuwali już trudy tego pojedynku. W najgorszym położeniu byli sędziowie, którzy mieli wskazać w niej tego lepszego.
Montiel wyszedł na dwunastą rundę szukając nokautu. Podkręcił jeszcze bardziej tempo, lecz Charlo kontrował prawą ręką. W samej końcówce mistrz spuchł i dał się zepchnąć, by trafić prawym krzyżowym kilka sekund przed końcem. Gdy zabrzmiał ostatni gong, obaj wzięli głęboki oddech i dostali gromkie brawa od kibiców. Zasłużyli...
Sędziowie punktowali 118:109, 119:109 i 120:108. Ale ten rezultat ani trochę nie oddaje obrazu walki, o czym najlepiej świadczy fakt, że Charlo cieszył się niczym po zdobyciu tytułu po raz pierwszy...
Przecietny Montiel postawil twarde warunki.
Wszystkie zaczepki w kierunku Canelo, ktore napewno pojawia sie po walce - smiechu warte.
Wiem, że lubisz Canelo i dlatego stronniczo spoglądasz na Charlo, ale Canelo też jakoś nie pali się do walk z najlepszymi. To że ktoś ma pas nie znaczy że jest najlepszy. Smith czy Saunders ? .....przecież każdy wie, że Meksykanie lubią walczyć z Brytyjczykami. Saunders od kilku lat kisił pas, nie walcząc z nikim poważnym. Jak federacja dała mu w wadze średniej obowiązkowego pretendenta Andrade to uciekł do superśredniej. Smith,ok niezły bo wygrał supersix, ale nie było w tym turnieju jak w junior ciężkiej samych najlepszych w tej dywizji. Jeśli przed walką ludzie zastanawiają się "nie" nad tym czy Canelo wygra lecz kiedy znokautuje przeciwnika to nie można powiedzieć, że Canelo dostał przeciwnika z NAJWYŻSZEJ półki. Zaczekjajmy z ferowaniem wyroków, niech Alvarez rozprawi się z przeciwnikiem z "najwyższej półki" Plantem i zobaczymy kto będzie jego następnym rywalem.
Chlopie wejdz na boxreca jak masz tak zjebana pamiec i zobacz z kim walczy Canelo, sam top kilku wag wiec nie pisz bzdur bo sie osmieszasz..