JAIME MUNGUIA NIE DAŁ SZANS KAMILOWI SZEREMECIE
Jaime Munguia (37-0, 30 KO) nie dał szans Kamilowi Szeremecie (21-2, 5 KO). Po szóstej rundzie były mistrz Europy wagi średniej został poddany.
Pierwsza runda spokojna i wyrównana. Obaj panowie poczęstowali się kilkoma lewymi prostymi i ciosami na korpus. W połowie Kamil wyprowadził podwójny lewy i była to najciekawsza akcja pierwszych trzech minut. Po przerwie Munguia wydłużył akcje do 3-4 ciosów i zaczął zyskiwać przewagę. Trafił w pewnym momencie bardzo mocnym lewym sierpowym, jednak na podopiecznym trenera Baranieckiego nie zrobiło to większego wrażenia.
Kamil dał rozwinąć skrzydła rywalowi w pierwszej połowie trzeciego starcia. Wyglądało to źle, ale kiedy wrócił do lewego prostego, od razu obraz pojedynku się wyrównał. W czwartej odsłonie obaj poszli na wymianę w półdystansie zza podwójnej gardy. Szeremeta też trafiał, jednak to bomby Munguiy miały większą wymowę. W dodatku więcej z nich doszło celu. Faworyt miejscowych kibiców piątą rundę rozpoczął od ładnej kombinacji lewy hak na dół-lewy sierp na górę. Kamil przeżywał chyba lekki kryzys, bo na tym odcinku praktycznie nie odpowiadał. A były mistrz świata wagi junior średniej swoim firmowym prawym podbródkiem zaczął przebijać się przez gardę naszego rodaka.
Kolejne trzy minuty to niestety jednostronne obijanie. Wchodziło już prawie wszystko. Przewaga szybkości, która na początku walki była nieznaczna, teraz była już olbrzymia. Kamil dzielnie dotrwał do końca, lecz w przerwie jednostronny pojedynek został zastopowany.
Dokładnie. Obciachowa walka, wyjazd po pieniądze. I to pytanie na luzie w narożniku: to co kończymy. Ani ciosu,ani wiary, ani wstydu .
Dobra obrona? Januszu, oglądałeś tę walkę? Jprdl.