DAMIAN DURKACZ PO AWANSIE NA IGRZYSKA: ZSZEDŁ ZE MNIE DUŻY CIĘŻAR
- Dopiero w domu poczuję, że jestem Olimpijczykiem. Na razie cieszę się z tak wielu gratulacji telefonicznych i na portalu społecznościowym. Ale będąc w Paryżu jeszcze nie docierało do mnie, że już mogę szykować się na Igrzyska - mówi Damian Durkacz (-63kg), który wraz z Sandrą Drabik (-51kg) wywalczył awans na turniej olimpijski w Tokio.
Przez 15 miesięcy, od czasu przerwanych zawodów kwalifikacyjnych w Londynie, Damian Durkacz (Concordia Knurów) czekał na jedną walkę. W 1/8 finału jego rywalem był Węgier Milan Fodor i było wiadomo, że tylko zwycięzca pojedzie na Igrzyska Olimpijskie.
- Czekanie na ten pojedynek było dosyć męczące i wymagające mega cierpliwości. Na każdym obozie kadry narodowej musiałem trzymać się przygotowanej taktyki, danych kombinacji ciosów. I te czekanie dłużyło się. A po walce nie ukrywam, że zszedł ze mnie ciężar, a i dodatkowej motywacji złapałem - powiedział Durkacz.
Z Węgrem wygrał 5:0, ale nie do końca był zadowolony ze swojej postawy. - To była jak dotąd moja najważniejsza walka ringowa, ale na pewno nie najlepsza. Stać mnie na lepszy boks.
Później jeszcze w ćwierćfinale Polak spotkał się z utytułowanym Białorusinem Dzmitry Asanau. – Uważałem, że już nic do stracenia nie mam, a mogę tylko zyskać wygraną z Białorusinem. Tymczasem ciężko walczyło mi się z tym mocnym zawodnikiem. Przez wiele miesięcy przygotowywałem się pod mańkuta Fodora, dlatego znacznie trudniej było z Asanau. Ale dobrze, że z nim zawalczyłem, bo może dojdzie do rewanżu na igrzyskach. Zapewniam, że inaczej będzie on wyglądać - mówi podopieczny trenerów Walerego Korniłowa i Ireneusza Przywary.
Po pięciu latach od Igrzysk w Rio de Janeiro, gdzie wystąpili Tomasz Jabłoński (-75kg) i Igor Jakubowski (-91kg), polski boks na zawodach olimpijskich w Tokio reprezentować będą Damian Durkacz i Sandra Drabik. Nasze reprezentantki czekają jeszcze na ogłoszenie światowego rankingu.