HANEY I LINARES PO WALCE MISTRZOWSKIEJ W LAS VEGAS
Devin Haney (26-0, 15 KO) pokonał wczoraj w walce wieczoru gali DAZN w Las Vegas Jorge Linaresa (47-6, 29 KO), po raz trzeci broniąc pasa mistrza świata WBC wagi lekkiej. Oto wypowiedzi obu zawodników po walce, która od dziesiątej rundy była pełna emocji po tym, jak Wenezuelczyk zranił Amerykanina.
- Kibice chcą mnie widzieć w wymianach ciosów, chcą zobaczyć, czy potrafię nacierać na rywala. Pokazałem, że potrafię boksować i potrafię się bić. Wykonałem swoją robotę, Linares trafił mnie dobrym ciosem, ale pokonałem przeciwności. Nie byłem zraniony. Wróciłem do mądrego boksowania - powiedział Haney, który wygrał na kartach wszystkich sędziów (115:113 i dwa razy 116:112).
- Wiedziałem, że Linares zrobi wszystko, by wygrać, że nie będzie łatwy do znokautowania. Nie padłem na deski, nie byłem zraniony i łatwo wygrałem. Chcę wielkich walk, jeżeli Teofimo Lopez chce teraz ze mną walczyć, zróbmy to - dodał Amerykanin.
- Przegrałem pierwsze rundy, bo nie byłem aktywny. Szybko się zmęczyłem, za bardzo myślałem o obronie. Po szóstej rundzie zacząłem uderzać kombinacjami i w końcu zraniłem Haneya, prawie go wykończyłem, on w końcówce tylko klinczował. Nie czułem jego uderzeń, choć był szybki. Ma trudny styl, ale nie ma mocnego ciosu - stwierdził pokonany Linares.