MAYWEATHER: PACQUIAO MA PRAWO DO MIANA NAJLEPSZEGO W HISTORII
Legendarny Manny Pacquiao (62-7-2, 39 KO) ma już 42 lata, jednak wciąż podejmuje wyzwania na najwyższym poziomie. 21 sierpnia w Las Vegas zmierzy się ze znakomitym mistrzem IBF i WBC wagi półśredniej Errolem Spence'em Juniorem (27-0, 21 KO) w pojedynku, który będzie niewątpliwie wielkim wydarzeniem. Trener i były bokser Jeff Mayweather twierdzi, że Manny'ego można już uważać za najlepszego pięściarza wszech czasów.
PACQUIAO vs SPENCE JR: TYPY ZNANYCH PIĘŚCIARZY >>>
- To wspaniała walka dla naszego sportu. Manny Pacquiao udowodnił, że wciąż ma w sobie ogień. To nie będzie dla Errola Spence'a łatwy pojedynek. Myślę, że w ringu będzie ciekawie i efektownie, lekko skłaniam się ku zwycięstwu Spence'a. Manny Pacquiao ma już swoje lata, nie wiemy jednak, czy Errol Spence naprawdę wróci do formy sprzed wypadku samochodowego (w październiku 2019 roku Spence Jr miał bardzo poważny wypadek samochodowy, ale wyszedł z niego bez większego szwanku, przynajmniej oficjalnie - przyp.red.). Wygrał swoją ostatnią walkę (z Dannym Garcią w grudniu zeszłego roku - przyp.red.), ale nie był w szczytowej formie. Gdy się w niej znajdował, Manny nie mógłby go pokonać - powiedział Jeff Mayweather, którego bratanek Floyd Mayweather Jr pokonał Pacquiao na punkty w "Walce Stulecia" w 2015 roku.
- Ludzie mówią, że jeśli Manny pokona Spence'a, będzie najlepszym bokserem w historii. Jednak już teraz można uważać Manny'ego za najlepszego. Ma prawo ubiegać się o ten tytuł. Podobnie jak np. George Foreman, najstarszy mistrz świata wagi ciężkiej. Dlaczego nie jest wymieniany w gronie kandydatów? Skoro umieszczamy tam Manny'ego, George również zasługuje na miejsce w panteonie - dodał charyzmatyczny ''Jazzy Jeff''.
Gość był mistrzem 6 kategorii wagowych, w części z nich był niepokonany. Czy nie miał więc przynajmniej sześciu swoich er?
Nie potrafię do końca zrozumieć sensu twojej wypowiedzi i w ogóle czemu ma ona służyć. Dlaczego patrząc na karierę "Pacmana" skupiasz się tylko na latach 2000-2010? Bo był najlpepszy? Ale niby dlaczego? Jak jesteś w stanie to udowodnić? W latach 2000-2010, Floyd Mayweather Jr. miał na rozkładzie Castillo, Gatti'ego, Judaha, de la Hoya, Hattona, Mosleya, Marqueza. Zatem, czy jego CV jest gorsze w tych latach?
Następnie, będąc niemal równolatkiem bił się z Floydem z którym wyraźnie przegrał. Dla mnie oni bili się w tej samej erze i końcowo, to Amerykanin jest lepszy historycznie.
Floyd Maywrather Jr. był niepokonanym mistrzem świata 5 kategorii wagowych. W bezpośrednim starciu był lepszy od "Pacmana". Przedstaw mi dowod na to, że Pacquaio historycznie jest lepszy od "Moneya". No chyba nie powiesz mi, że przez to, że był mistrzem świata w jednej wiecej kategorii wagowej, bo jest to "gówniany" dowód. Manny zaczynał karierę zawodową z wagą 106 lbs, a Floyd 131 lbs.
Ja stylowo bardziej lubię Paquaio, ale trzeba uczciwie przyznać, że tak, jak napisałeś, sportowo Floyd był lepszym pięściarzem.
Narażasz sie na gniew i mocną odpowiedź NietrzeźwegoTomasza xD
"Sportowo, historycznie... takie kategorie sobie zakładacie? A kategoria "podejmowanie wyzwań"? Na dzisiaj Floyd do pięt nie dorasta Mannyemu w tym aspekcie."
"Tylko proszę nie piszcie o tym, że mójsweter zakończył karierę bo to żaden argument."
Przepraszam kolego, ale o czym Ty tu kurw@ piszesz i co Ty chcesz porównywać. Mowisz, żeby nie nazywać czegoś argumentem, co tak naprawdę nim jest. To jest wręcz kurw@ koronny argument. Floyd zakończył już sportową karierę, więc jak chcesz porównywać sportowe wyzwania jego i Pacquaio?!. Idąc tym tokiem myślenia, to Mike Tyson nie ma startu do AJ'a, czy Fury'ego, bo ostatnio mierzył się z mocno "past prime" Roy'em Jonsem Jr.. LOL:D.
to nie wiesz? Chodzi o podejście. Mójsweter całą karierę kombinował, że aż trudno wskazać przy jego nietpliwym geniuszu bokserskim, czy lepszy był jako zawodnik czy biznesmen. Pacman - weteran zaraz walczy z młodym kocurem a Floyd z celebrytom robi pokazówkę - to jest różnica w podejściu, która mu zawsze towarzyszyła. Zakończenie kariery jest co najwyżej argumentem na jego niekorzyść, bo obaj co prawda nie mają nic do udowadniania i mają prawo już od dawna nie walczyć ale to mójsweter robi cyrk.
mój ulubiony argument - walka z Marquezem, a nawet nie walka tylko ważenie przed walką. Mina Marqueza. Zgadnij na ważeniu przed którą walką (z kim) Marquez zrobił kocią mordę ze zdziwienia jak przeciwnik na wadze przekroczył umowny limit i wolał zapłacić niemałą karę finansową aby tylko być większym w ringu. Do kogo pasuje taki styl działania? Do Pacmana czy do Mayweathera?
Co do kalkulowania, to po pierwsze, musisz sobie uświadomić, że Pacquaio też święty nie jest. On tak samo miał swoje zagrywki, typu limity wagowe (np.:"casus" de la Hoya). Po drugie, to "Pacman" zaliczył swoją pierwszą porażkę w 1996r. z kimś takim, jak Rustico Torrecampo. Przegrywając, w dalszej etapie kariery, nie musiał juz tak patrzyć na swój rekord, w odróżnieniu do Floyda, który m.in. na "kulcie 0" budował swoją pozycję marketingową. Gdyby Manny doszedł do pewnego etapu kariery z zerem porażek, to założę się, że u niego również byłoby więcej "kalkulacji".
niesamowite jest to, że sam dostarczyłeś argument w postaci 0 w rekordzie Flojda, "Gdyby Manny doszedł do pewnego etapu kariery z zerem porażek, to założę się, że u niego również byłoby więcej "kalkulacji"" - tą wypowiedzią przyznałeś mi rację - dziękuję :) Przykład Oscara działa też u Mayweathera. Oczywiście, że Pacman święty nie jest ale nie miał ochronki (biznesowej) nawet w połowie na poziomie Floyda - Floyd nie miał w swojej karierze takiego Bradleya no bo właśnie to zero było zbyt ważne marketingowo. Tylko pytanie - co jest ważniejsze przy ocenie wartości kariery zawodnika? Jakieś porażki, które i tak nie przeszkadzają w dalszych sukcesach? Czy zero w rekordzie i zachwyt nad zarobkami, dokonaniami biznesowymi i sportowymi wrzuconymi do jednego wora? Dlatego się ogląda boks aby podziwiać dokonania sportowe a nie biznesowe. A jak biznes generuje różne kombinacje to jeszcze gorzej. Pacman nie jest święty ale gdzie tych kombinacji i ochrony było więcej? Już się ku..wa powtarzam od lat ale żaden piewca mojegoswetra od lat nie odpowiada na to porównawcze pytanie.
Teraz, poproszę o listę kalkulacji Floyda, które nie można zarzucić Pacquaio. Tylko merytorycznie proszę, a nie porcje "lania wody".
"Poza tym, poprosiłbym teraz o listę tych kalkulacji od Floyda, które nie można zarzucić "Pacmanowi"."
najprostsze z brzegu - tak wiele pisano o kontrowersyjnym werdykcie jednego z sędziów w walce Floyda z rudym, tylko, że rudy mimo już wtedy dużych wpływów nie stał się takim "pogromcą" Floyda jak Timothy Bradley, którym był w pierwszej walce z Mannym (gdzie Bradley ewidentnie też przegrał). To masz pierwszy punkt w swojej liście różnic w przywilejach Pacmana i Floyda. Znajdź mi proszę choć jeden punkt w którym to Floyd ma mniejsze przywileje/ochronę.
To może Ty nam tu "inteligencie" przedstawisz kalkulacje, które nie można zarzucić Pacquaio i innym największym "gwiazdom" z historii.
Jest takie mądre powiedzenie: "Wartość człowieka poznajesz dopiero wtedy, gdy się z nim nie zgodzisz, sprzeciwisz mu" - jeśli już wyjeżdżasz z osobistymi uwagami, to słabiutko. Ja wstrzymuję od oceny Twojej osoby i mam nadzieję, że masz po prostu słabszy dzień.
a poza tym raczej nie czytasz moich argumentów równie poważnie jak ja twoich - pewnie te widoczne jak na dłoni emocje przeszkadzają
Z tych najprostszych "inteligencie" To naprzyklad to ze Pacquiao w przeciwienstwie do mayweathera nie wybieral rywalom rekawic, tak jak floydek maydanie kazal walczyc w poduszkach , pacman nie kombinowal z wielkoscia ringu gdy floydek nazwsze musial miec jak najwiekszy zeby mial gdzie spierdalac
Rozumiem, że ten ring był większy niż pozwalają na to przepisy. Bo jeśli nie, to ten zarzut jest "z dupy wzięty". Po to są regulacje i zakres wielkości ringu, żeby strony mogły negocjować. Jeżeli wynegocjowana wielkości mieści się w zakresie, to znaczy, że ring jest prawidłowej wielkości. Widzę, że "hejterzy" Mayweathera nie mają, czego się czepiać, to się czepiają rzeczy, które są akceptowalne regulaminowo.
Twoje najprostsze argumenty zostały właśnie obalone. Teraz czekam na te bardziej skomplikowane.
I co z tego? A dla mnie większym osiągnięciem może być przeskoczenie ze 106 funtów do 152 funtów, wielokrotne mistrzostwo świata w kategorii o 40 funtów wyższej od tej w której zawodnik zaczynał i pobicie prime time Moralesa, Barrery i Marqueza.
Jakie ma znaczenie dla mojej subiektywnej historycznej oceny dokonań zawodnika, Twoja historyczna ocena dokonań innego zawodnika i Twoje subiektywne odczucia odnośnie tego, który z nich powinien być wyżej?
Nie mówiąc już o tym, że nigdzie nie napisałem, że nr 1 jest Manny.
No wlasnie gosciu ale gowno obaliles..
"Money, który tradycyjnie będzie walczyć w rękawicach marki Grant, był przeciwny także alternatywnej, czerwonej parze Everlastów, w jakiej miałby boksować "Chino". Komisja Sportowa Stanu Nevada wyraziła jednak na nie zgodę, przypominając, że w takich samych rękawicach w 2012 roku boksował z Mayweatherem Miguel Cotto"
Czyli Cotto mogl w takich walczyc a puncher jakim zdecydowanie byl Maidana juz nie? Nie Widzisz tu kombinacji?
wcześniej napisałem długi komentarz odnośnie porównania resume Floyda i Pacmana z okresu 2000-2010, ale się nie dodał i nie chce mi się klepać od nowa. W skrócie przeciwnicy Pacmana z tego okresu to czołówka p4p, przeciwnicy Floyda to zawodnicy over the hill (Mosley, de la hoya, gatti), Marquez wyciągnięty 2 kategorie wyżej i wydupcony na ważeni, tylko Castillo się broni, ale nie uważam go za zawodnika pokroju Barrery czy Moralesa. Gatti to odpowiednik Matthysse w resume Pacmana, czyli nic szczególnego.
A pytanie o dowodzenie twierdzenia jest bez sensu, bo to oceny subiektywne, nie da się tego dowieść, można tylko sobie pi@rdolić o własnych opiniach. Tak jak Ty to robisz przy Floydzie.
Na Floyda wstawało się by popatrzeć czy ktoś mu wreszcie wpierdoli, na Pacmana wstawało sie by obejrzeć ringową wojnę i to się dostawało.
Napisałeś:"No w erze 2000-2010 został uznany za najlepszego przez amerykańskich dziennikarzy i można się z tym zgodzić , bo w tej dekadzie miał na rozkładzie Moralesa, Barrera, Marqueza, Cotto czy Hattona."
Czytając ten fragment zrozumiałem (być może źle), że faktycznie zgadzasz się z tym, że przynajmniej w tych latach Pacquaio był najlepszy. Więc w kontrze zapytałem, czy jest na to jakiś dowód, posiłkując się dokonaniami Mayweathera. Wg, mnie nie ma żadnego dowodu na to, żeby stwierdzić z całą pewnością, że w latach 2000-2010 lepszy był Pacquaio, ani nie ma żadnego dowodu na to, że lepszym był "Money". Obaj prezentowali kosmiczny poziom i bardziej ich rywalizacja odbywała się na zasadach "korespondecji".
Natomiast, jeśli chodzi o ich rywalizację, to w późniejszych latach dostaliśmy dowód, w postaci ich bezpośredniego starcia, które wyraźnie wygrał Mayweather. Dla mnie jest sprawa prosta. Oni mieli swoje kariery w tym samym czasie. Przez większość czasu walczyli w podobnej wadze. W ich walce lepszy był "Money". Patrząc jeszcze na to, że nigdy nie przegrał, podbił 5 kategorii wagowych i miał ponad 20 wygranych mistrzowskich walk, to bezapelacyjnie, historycznie jest wyżej od Filipińczyka.
Oczywiście, Ty możesz tą sprawę widzieć inaczej i możesz mieć swoje kategorie oceniając obu panów. Do niczego Cię nie zmuszam, ani niczego Ci nie nakazuję. Pozdrawiam.
No widzisz, ja też mogę powiedzieć, że Oscar miał bardziej "z górki" w starciu z Pacquaio niż Floydem. Hattona też pokonał najpierw Mayweather. Można się spierać bez końca.
Ale Ty się czepiasz czegoś, co każdy obóz ma prawo robić. Można kwestionować rękawice rywala. Komisja sportowa jest od weryfikacji tych sporów. Taka sama sytuacja była przed walka z Pacquaio. Tam była kwestia końskiego włosia. Ostatecznie Floyd musiał zaakceptować te rękawice. I co z tego? To jedynie pokazuje, że Amerykanin nie był bogiem i kilka razy musiał znosić porażki w kwestiach o które wnosił. I takie zachowania mają niby rzutować na jego dokonania?
"No widzisz, ja też mogę powiedzieć, że Oscar miał bardziej "z górki" w starciu z Pacquaio niż Floydem"
No bo był bardziej z górki i do tego wysuszony na wiór, ale ja go jaki cenny skalp nie wymieniam u Pacmana w tym okresie. A Hatton ważył mniej w rekordzie Pacmana niż Floyda, ale ja nie twierdzę, że było inaczej. Twierdzę, że Barrera, Morales, Marquez i Cotto ważą więcej niż wymienieni przez Ciebie przeciwnicy Floyda w tym okresie.
"Wg, mnie nie ma żadnego dowodu na to, żeby stwierdzić z całą pewnością, że w latach 2000-2010 lepszy był Pacquaio, ani nie ma żadnego dowodu na to, że lepszym był "Money""
Bo nie ma żadnego dowodu, tego nie da się dowieść, bo to są subiektywne opinie, nic więcej.
"Natomiast, jeśli chodzi o ich rywalizację, to w późniejszych latach dostaliśmy dowód, w postaci ich bezpośredniego starcia, które wyraźnie wygrał Mayweather."
Dostaliśmy dowód na to, że w tym dniu i w tej kategorii wagowej, po takim, a nie innym przebiegu karier, May okazał się lepszy, nic więcej.
Chyba nie będziesz kwestionował, że Pac miał o wiele dłuższą drogę do 148 funtów niż May? Dla kogo welter była względniejsza? Pac dokonał niemożliwego wdrapując się ze 105 funtów (z ciężarkami w kieszeniach) do 148 funtów walcząc z Floydem i innymi zawodnikami tej kategotii.
W kolejnych latach Pac zaliczył 3 wygrane z Bradleyem, wygraną z Thurmanem, kontrowersyjną wygraną z Marquezem i KO od niego, a Floyd zaliczył 2 wygrane z Maidaną, wygraną z Cotto (moim zdaniem największy sportowo skalp Floyda), młodym Alvarezem i starym ale wciąż mocnym Pacmanem.
No i pewnie można uznać, że ta dalsza część kariery jest na korzyść Floyda pod względem resume.
No akurat tak się składa, że walka z de la Hoya i Hattonem przypadły na te lata. I dlaczego mamy nie traktować "skalpu" Oscara poważnie? Pamiętasz formę w jakiej był, w walce z "Moneyem"? Dla mnie zwycięstwo nad nim jest bardzo cenne.
Następnie co do zwycięstwo "Pacmana", to najbardziej cenne ma nad Cotto i Barrerą. Z Moralesem oprócz wygranej ma przegraną. Z Marquzem raz zremisował, a w drugiej wprawdzie wygrał, ale było tam więcej kontrowersji niż choćby w pojedynku de la Hoya-Mayweather.
Floyd pokonał Oscara w świetnej dyspozycji, pierwszy Hattona, Marqueza rok po Pacquaio, Mosleya, Castillo, Gatti'ego i Judaha. Dla mnie w latach 2000-2010 ich CV wyglądają podobnie.
Na koniec, nie kwestionuję tego, że "Pacman" miał wagowo dłuższą drogę do starcia z Mayweatherem, ale co to zmienia? Nic! Walczyli i werdykt był sprawiedliwy.
Z Moralesem Pac wygrał dwa razy, z Barrera również wygrał dwa razy. Jeśli mowa o latach 2000-2010 to w moich oczach resume Pacmana jest znacznie lepszy sportowo, jeśli w Twoich oczach jest inaczej, to tylko pokazuje jak subiektywne są to oceny.
A Marquez podskoczył 2 kategorie wagowe do walki z Floydem (wabiony umownym limitem, który nie został dotrzymany) i to też pokazuje, że teza która stawiam w ostatnim zdaniu jest prawdziwa.
Co do pytania "Co to zmienia?". No cóż myślę, że gdyby nie kasa, to pac doszedłby do 130 funtów, może teraz po 40 boksowałby w 135 i tyle, a Floyd zaczynając od 130 funtów doszedłby do 140.
To są zawodnicy innych kategorii wagowych.
"Co do pytania "Co to zmienia?". No cóż myślę, że gdyby nie kasa, to pac doszedłby do 130 funtów, może teraz po 40 boksowałby w 135 i tyle, a Floyd zaczynając od 130 funtów doszedłby do 140.
To są zawodnicy innych kategorii wagowych."
No, ale dalej to nic nie zmienia. Fakt jest taki, że Pacquaio "biegał" za Mayweatherem 5 lat, żeby dostać tą walkę. W końcu ją dostał i przegrał. Tyle.
Na koniec, ja nie oceniam, kto był lepszy pod kątem resume (one są porównywalne). Ja to robię przez pryzmat ich bezpośredniego starcia oraz fakt, że Ameykanin skacząc po 5 kategoriach wagowych nie znalazł pogromcy. Tego samego nie można powiedzieć o Filipińczyku.
Tego samego nie można powiedzieć o Filipińczyku, a przegrywał też w swoich naturalnych kategoriach wagowych.
Weź gościu skończ już z tym Mayweatherem.Jego boks był tak mdły, że oglądając jego walkę z Hattonem myślałem, że się porzygam natomiast przy walkach Pacquiao to nawet piwo lepiej smakowało.
Nie mogę jednak z czystym sumieniem twierdzić, że jest lepszy od Floyda, bo nie jest. On z nim przegrał i to nie ulega żadnym dyskusjom.
Trzeba przyznać że naprawdę jesteście żywymi encyklopediami boksu. Od cholery rzeczy sobie dzięki wam przypomniałem o karierach Pacmana i FMJ. Tylko niepotrzebnie się wyzywacie od najgorszych :)
Ja uwielbiam Pacmana i Floyda, dla obu wstawałem nad ranem i zawsze było warto. Ogólnie boks FMJ mi bardziej odpowiada, balans między atakiem i obroną, umiejetność rozpracowywania rywali w trakcie walki i dostosowywanie się do sytuacji. Pacman to zawsze był żywioł, tajfun w ataku i lepsza rozrywka dla kibiców. FMJ to boks dla koneserów :) No może oprócz jego ostatniej walki przeciwko Berto. Tam było widać że chce odbębnić walkę, skasować wypłatę i pójść na emeryturę. Jedyna walka FMJ na jakiej mnie bolały oczy od patrzenia :)
Co do Corralesa, to on do tej walki nie trenował, czekał na odsiadkę, skrajnie się wysuszył, generalnie był w tragicznej formie. To nie wina Floyda, ale tak było, no i Corrales to nie Marquez, Morales, Barrera... to zawodnik level niżej.
Floyd dobrze dobierał rywali, bardzo mądrze prowadził karierę, większość jego wielkich wygranych to zawodnicy over the hill z wielkimi nazwiskami i mocno nieopierzony Alvarez.
Pac szef po limitach i walczył z kozakami w +/- prime, stąd te porażki. Meksykanie z którymi przegrywał, to zawodnicy z topem p4p z chwili walki. No to i ta skaza zostaje przy fmj, bo jak się prześledzi karierę bardziej wnikliwie, to wychodzą rysy.
Co nie zmienia faktu, że to jeden z tych zawodników, którzy są ATG.
siedzisz nad tym tematem, pół dnia co trochę go doglądasz, napinasz się, więc napiszę to (bo to widocznie sens twojego życia i nie masz nic innego do roboty). Jesteś największym znawcą tematu, guru, nieomylnym mesjaszem, masz absolutną rację teraz i zawsze i na wieki. Jak się spierasz, to nawet nie potrzebujesz czytać komentarzy innych bo wiesz lepiej co mają na myśli - tak wielką wiedzą dysponujesz. Udowodniłeś, że Pacman jest równie wielkim krętaczem co mójsweter. Zaznaj spokoju ducha - wszyscy cię docenili, przynajmniej tu jesteś wielkim człowiekiem. A ja kretyn, niedzielny kibic się nie poznałem na twoim geniuszu :) miałem czelność mieć odmienne zdanie - no i nie stworzyłem listy według twoich zaleceń.
Tak po mo jemu, to nie wszystkie jego porażki są po walkach z kozakami. Przyglądając się jego karierze, to też znajdziesz rysy. Jedną z nich, być może największą, jest walka o pas w wadze junior półśredniej. Zdobył go z "past prime", "zagłodzonym" Margarito (umowny limit). W sumie, to ta wygrana niczym się nie różni od tak bardzo "hejtowanego" zwycięstwa Canelo nad Kovalem.
Oczywiście, nie mam zamiaru ujmować Pacquaio. Jest prawdziwym kozakiem. Jeszcze raz powtarzam, bo chyba gdzieś się zgubił cały sens dzisiejszej dyskusji. Ja nie twierdzę, że on jest gorszy od Floyda przez resume, tylko przez to, że przy porównywalnym resume on z nim przegrał bezpośrednią walkę (najwazniejszy powód, który powinien być dla każdego jasny). Można również się czepiać niektórych innych jego porażek.
Brawo, tylko na takie coś można liczyć od merytorycznego zera. Porcja prześmiewczego gówna. Możesz być z siebie dumny, w końcu mi zaimponowałeś.
Zwróć uwagę, że ja Margarito nie wskazuje jako cenny skalp, a o Mayweatherze pisze w kontekście tych wielkich wygranych.
Ps. Margarito wniósł do ringu w tej walce 165 funtów, a Pac poniżej 150.
Te 20 funtów różnicy w dniu walki fajnie, medialnie brzmi, ale jak to się miało do performencu Margarito? Nijak. A trzeba pamiętać, że mówimy tu o ważnej walce w kontekście historii "Pacmana", bo był to tytuł w 6 kategorii wagowej.
Fajnie mi się z Tobą punktuje, ale niestety nie mam dzisiaj home office'a i muszę zakończyć naszą dyskusję. Miło było powymieniać poglądy, chociaż do teraz nie wiem kogo historycznie umieszczasz wyżej:). Pozdrawiam.
weź się w garść:) nie bądź cieniasem emocjonalnym, bo tylko tacy się tak pienią, myśle, że stać Cię na więcej. Naprawdę (bez prześmiewczego tonu) jeśli tak Ci zależy (poświęcasz tyle czasu) żeby udowodnić swoją wyższość w tematach bokserskich, że masz rację to Ci ustąpię, bo dla mnie widocznie w przeciwieństwie do Ciebie to nie problem natury poczucia własnej wyższości. Poważni ludzie (nieliczni na tym forum) nie piszą żeby wykazać swoją wyższość, ba - często nie piszą żeby kogoś koniecznie przekonać (bo już nie wierzą w garbate aniołki), tylko piszą aby wyrazić swoją opinię.
Stawiasz znak "=" między częstą (faktycznie karygodną) praktyką - suszeniem/głodzeniem większych zawodników, którzy się na to godzą a postępowaniem Floyda wobec Marqueza? Gdzie koleś dwie wagi niżej umawia się na limit, wypełnia go, świruje w przygotowaniach pijąc mocz :) a na koniec zostaje wydymany i zaskoczony na wadze, bo ten większy nie dość, że się nie wysuszył to jeszcze wyszedł w komfortowej dla siebie wadze - w ostatniej chwili, z zaskoczenia. To jakby Łoma miał taką okazję, możliwość i zrobił coś podobnego z Rigo to by go krytycy całkiem zjedli.
"Wiem o tym, że nie wskazujesz Margarito, jako cenny skalp, ale ja go przywołałem, żeby pokazać Ci, że Pacquaio też ma "rysy" na karierze, tak, jak Mayweather. Zresztą nie tylko oni takie posiadają, ale każda inna wielka "gwiazda", nie tylko pięściarstwa."
i to są mądre słowa i lepiej na tym poprzestać bo jak włączasz tryb emocji to wychodzi słabo.
„ świruje w przygotowaniach pijąc mocz :)” - kurde jesteś gość! Wszystko pamiętasz! Faktycznie tak było, JMM popił na przygotowaniach przed walką sporo swoich sików :)
Żeby nie było JMM też bardzo lubię i szanuję, ale od Floyda dostał wtedy szkołę.