139 KILOGRAMÓW ŚMIECHU - CHARR POBIŁ LOVEJOYA
- Panie Andrzeju, ale Fekete nie umie boksować - to już klasyka naszych gal. To samo można było powiedzieć dziś, tylko zamiast Fekete podstawić straszącego dotąd kosmicznym rekordem Christophera Lovejoya (19-1, 19 KO). Nikt dotąd nie widział jego walk. I nikt z nas nic nie stracił.
Tajemniczy Amerykanin przybył do Kolonii bez trenera czy cutmana. Pytanie czy on kiedykolwiek miał trenera? Bo to wątpliwa sprawa...
Pierwsza minuta jeszcze jakoś wyglądała. Ważący dokładnie 139 kilogramów Amerykanin starał się wywierać pressing i bić lewym prostym. Kiedy jednak uderzył prawą ręką okazało się, że z jego strony nie ma żadnego zagrożenia. Brak koordynacji ruchowej raził oczy. Zobaczył to również Charr, ale nie podkręcał tempa, jakby obawiając się, że to podpucha.
Zaraz po przerwie ruszył nieco ostrzej i w sumie już kilkadziesiąt sekund później było po sprawie. Zagonił przeciwnika potrójnym lewym do lin, tam uderzył prawym sierpowym, poprawił lewym hakiem od dołu i Lovejoy został wyliczony do dziesięciu.