TEATRZYK AGUILERY - FRANK SANCHEZ WYGRYWA NA PUNKTY
Nagy Aguilera (21-11, 14 KO) już się nie zmieni... Zbudował dobrą formę, ale gdy zrozumiał, że nie ma szans z Frankiem Sanchezem (18-0, 13 KO), odegrał, już nie pierwszy raz, swoją rolę.
Kubańczyk już w 40. sekundzie wyprzedził w akcji prawy na prawy rywala, trafiając mocno na górę. Ale nie podpalał się i konsekwentnie boksował swoje, ustawiając oponenta długim lewym prostym i polując na mocne uderzenie prawą ręką.
W trzecim starciu Aguilera zamiast skupić się na przeciwniku zwrócił się z jakąś uwagą do sędziego, za co został ukarany bombą z prawej ręki. Wciąż jednak stał na nogach i starał się raz na jakiś czas odpowiedzieć. Był jednak znacznie wolniejszy. Mijały kolejne minuty, Sanchez kontrolował walkę, choć prowadził ją w zbyt jednostajnym tempie.
U Aguilery odezwały się stare demony, które poznaliśmy już w walce z Siergiejem Werwejką. W szóstej rundzie Sanchez uderzył prawym sierpowym za ucho, sędzia zwrócił uwagę, by nie bił na tył głowy, a wtedy Aguilera rozpoczął swój teatrzyk. Sędzia trochę zgłupiał i nie wiedział, czy ogłosić nokaut, bo przecież o dyskwalifikacji nie było mowy. Postanowił więc podliczyć karty punktowe.
Sędziowie punktowali zgodnie - trzy razy 60:54, oczywiście na korzyść Kubańczyka. A Aguilera, który niewątpliwie ma sporo talentu, takimi startami zniechęci do siebie telewizje i promotorów...
Frank jest już wysoko notowany w światowych rankingach wagi ciężkiej - odpowiednio WBC #14, WBA #14 i WBO #6.