WOJNA! RUIZ JR WSTAŁ Z DESEK I POKONAŁ ARREOLĘ
Dwóch grubasków o wielkim serduchu do walki i dużych umiejętnościach zrobiło wielkie show. To była wojna, z której zwycięsko wyszedł Andy Ruiz Jr (34-2, 22 KO). Ale Chris Arreola (38-7-1, 33 KO) dumnie może przeglądać się w lustrze.
"Niszczyciel" wszedł do ringu spięty, mocno zdenerwowany, ale gdy tylko zabrzmiał gong, stres już z niego zszedł i zaczął robić swoje. W połowie pierwszej rundy wyprowadził kombinację trzech ciosów. Dwa pierwsze chybiły, ale trzeci doszedł celu. Za moment poprawił też prawym sierpowym i wygrał pewnie 10:9 pierwszy odcinek. Arreola cofał się, wydawało się, że jest bezradny, tymczasem pod koniec pierwszej minuty drugiej rundy huknął prawą ręką i posłał "Niszczyciela" na deski! Były mistrz świata szybko jednak poderwał się z desek. Nie był bardzo zraniony i za moment ruszył do odrabiania strat. W końcówce drugiego starcia doszło do spięcia w półdystansie. Obaj trafili i poderwali publiczność zgromadzoną w Dignity Health Sports Park w Carson.
Szaleństwo rozpętało się na początku trzeciego starcia. Bomby pruły powietrze i pierwszych 30 sekundach obaj byli podłączeni. Obaj po lewych sierpowych. A tuż przed przerwą kolejne spięcie. Atmosfera tak bardzo się wszystkim udzieliła, że w czwartej rundzie trwała ostra bitka w ringu, ale również na trybunach. Ciekawie było tu i tu... Atmosfera robiła się coraz gęstsza.
Arreola bardzo dobrze zaczął piąte starcie, trafiając prawym krzyżowym. W odpowiedzi Ruiz Jr dwukrotnie trafił lewym sierpowym i ten drugi cios - tuż przed gongiem, chyba zachwiał Amerykaninem. W szóstej rundzie - tym razem po drugiej stronie hali, rozpętała się kolejna bójka. A między linami wciąż wrzało. Przewagę zaczął zyskiwać bijący kombinacjami Ruiz, Arreola jednak wciął polował na mocną kontrę.
ARREOLA: PI...Ć TO, MOŻECIE MI POSSAĆ! - RUIZ: ON BIJE NAPRAWDĘ MOCNO >>>
W siódmej rundzie Ruiz doskakiwał, bił szybką serią i zmykał. Arreola nie odczuwał tych ciosów, był jednak wolniejszy i nie trafiał swoimi kontrami. W rundzie ósmej najmocniejszy cios - prawy krzyżowy, zadał Arreola, ale wygrał ją raczej aktywniejszy Ruiz Jr. Dziewiąta odsłona to popis Andy'ego. Boksował po mistrzowsku. Chris zbierał wszystko bez zmrużenia oka, ale Ruiz wydawał się nieuchwytnym celem. Tak samo wyglądała pierwsza połowa dziesiątej części, choć w końcówce "Koszmar" trafił dwa razy prawą ręką.
W jedenastej rundzie Arreola borykał się nei tylko z mocno bijącym rywalem, ale również kontuzją lewego barku. Mimo wszystko dzielnie starał się odpowiadać.
ANDY RUIZ JR: WALKA Z ORTIZEM BYŁABY EKSCYTUJĄCA, POKAZAŁEM 60% >>>
Andy ostro wszedł w dwunaste starcie, lecz taki twardziel jak Chris nie kapitulował. Do końca odpowiadał, pomimo iż w drugiej połowie walki był gorszy. Po ostatnim gongu obaj podnieśli ręce w górę na znak zwycięstwa, lecz wydawało się, że więcej zrobił Andy. I tak też widzieli to sędziowie - 117:110 i dwukrotnie 118:109. Za wysoko...
Po niesamowicie dobrym początku Arreola jakby zadowolony z siebie nieco spuścił z tonu. Mało bił i głównie poruszaniem się sprawiał wrażenie równej walki. Wg mnie może mieć do siebie pretensje bo mógł dać z siebie wyraźnie więcej natomiast nie dał i nie rozumiem jego rozgoryczenia akurat w tym wypadku.
Gdy puszczał ręce w ruch przyjmował ale i ładnie trafiał co robiło na Ruizie wrażenie. Szkoda że nie postawił wszystkiego na jedną kartę po 7-8 rundzie. Mógł się domyślić że o punktowe zwycięstwo będzie ciężko.
Co do Ruiza to mimo mniejszej wagi nogi nadal ma z betonu i człapie małymi kroczkami po ringu. Dodatkowo tak jak pisałem twardego Arreoli nie dał rady skończyć bo żaden z niego "destroyer" na co wskazuje rekord. Po prostu przyfarciło mu się z AJ-em którego solidnie zamroczył ciosem w ucho i stawiam że będzie to jego największy sukces w karierze którego już nie powtórzy.
Ortiz, Pulev, Whyte- to są przeciwnicy dla Andy'ego i wcale bym się nie zdziwił gdyby wszystkie te starcia przegrał. Praca nóg i dobre ciosy proste i Andy będzie tracił rundy. Przyjąć też lubi i choć twarda z niego bestia ktoś może go przełamać.
Taki Usyk zrobiłby go gładko na punkty bo pracą nóg by go po prostu ośmieszył.
Ktoś tam pisał że jak Andy nie zniszczy szybko Arreoli to nie ma czego szukać w czołówce. To bzdura. Arreola to nadal twardy zawodnik i swoje do zaoferowania ma. To że nie było czasówki nie zmienia tego że Ruiz swoje atuty posiada tyle tylko że ludzie je wyolbrzymili po wygranej z AJ-em kompletnie zapominając o jego wadach.
Tyle.
@BlackDog, Ruiz czlapie, to jego styl, dzieki temu ma swietne wyczucie balansu, bardzo plynne ruchy w ataku. To nie wada, to jego wielka zaleta. Takiego operowania srodkiem ciezkosc w sztukach walki niektorzy ucza sie latami, bezskutecznie.
Ruiz nadal jednak moim zdaniem absolutne zagrozenie dla wielkiej trojki Wilder, Joshua, nieco mniej dla Furego, ktory jednak ringowe IQ ma powyzej bokserskiej MENSY
Zaleta jak ktoś na niego ruszy wymieniać ciosy i go pierwszy mocno nie przyceluje- w każdym innym wypadku to tragedia.
Dziś nawet Chris lepiej pracował na nogach i spokojnie sobie unikał zagrożenia długimi momentami.
A Chris to nie zdolny tancerz czy 2 metrowy zawodnik z ogromnym zasięgiem tylko pół emeryt słynący z parcia do przodu i walki cios za cios.
Ktoś umiejętnie posługujący się pracą nóg i ciosami przednią ręką będzie koszmarem dla Ruiza- tym bardziej że balansu i defensywy też mu brakuje a moc w pięściach nie jest tak porażająca szczególnie jak musi najpierw podejść do swojego dystansu bo jest jak na Hw "krótki".
Ruiz zagrożeniem dla wielkiej trójki? Raczej nie. Joshua pokonuje go 9 na 10 razy a już ten 1 nieszczęśliwy 1 raz zaliczył. Fury skupiony ogrywa Ruiza 10 na 10 razy bo z tym człapaniem to on by nawet skutecznie dystansu nie umiał skrócić żeby sięgnąć.
Wilder jeśli coś z niego zostało wg mnie też by z Andym wygrał. A jest jeszcze kilku zawodników którzy moim zdaniem by go pokonali. Usyk, Joyce, Ortiz, Whyte, być może Pulev, czy świeża krew typu Hrgovic czy Yoka czyli panowie którzy boksować umieją i są o głowę wyżsi od Ruiza.
Czekam na kolejny krok Ruiza i na konkretnego przeciwnika bo może być różnie. Dużo zależy od tego czy będą ambitnie stawiać kolejne kroki czy starać się bezpiecznie dopchać do kolejnej wypłaty.
Zabawne są te choragieweczki, które tyle wniosków potrafią wyciągnąć z takiego szczegółu jak deski Fury'ego z Cunninghamem, po to by za chwilę zmienić zdanie o 180 stopni :)
Nie wiem czy ostatnio się wypowiadałem na temat tych walk, ale zaliczam się do osób, które właśnie uważały, że Ruiz i Parker łatwo wygrają. Tak samo uważałem, że Whyte łatwo wygra z Chisorą przed ich pierwszą walką. I co w związku z tym?
Dlaczego torelujecie tutaj rynsztokowe zachowanie tego typa? Serio kliknięcia ważniejsze od poziomu dyskusji?
Czujesz różnicę, kiedy mistrz bierze na obronę takiego Arreole (unikając prawdziwych wyzwań), a kiedy bierze go były mistrz powracający po 1,5 rocznej przerwie? Oczywiście krytyka tego wyboru była w obu przypadkach. Ruiz słabo wypadł na jego tle, to fakt, ale to nie zmienia faktu, że wciąż jest groźny, wciąż jest w czołówce, i że jeszcze zaskoczy.
Ortiz był na wczorajszej gali i rzucił Ruizowi rękawice. Zobaczymy czy Andy podejmie wyzwanie. Arreola to nie był najlepszy wybór a w dodatku Andy wypadł poniżej oczekiwań. Czas na poważne wyzwania i udowodnienie czy rzeczywiście można zaliczać go do ścisłej czołówki czy po prostu buja się jeszcze na szczęśliwej wygranej z nonszalancko walczącym AJ-em.
Ja bardzo chętnie takie zestawienie obejrzę i stawiałbym w roli faworyta Ortiza mimo wszystko.
Co miałoby w takim zestawieniu przemawiać za Ruizem? Ma faktycznie naprawdę szybkie ręce i... to właściwie tyle. Teraz dodatkowo wiemy, że tymi szybkimi 'rękami rekoma' jego 'najlepsza wersja' nie jest w stanie posadzić jednorękiego Arreoli (za to sama zaliczyła glebę).
Więc mimo to uważam że by czlapiacego Ruiza pokonał.
Co do reszty obawiam się że masz rację i Andy nie podejmie rekawicy. Tyle że on za obijania Arreoli nie dostatnie 3 wypłaty życia. W końcu będzie musiał wyjść ze strefy komfortu
Na własne życzenie pchał się do Wildera- widać myślał że to najłatwiejszy z mistrzów. Niestety zawiódł dwukrotnie.
Co do samej walki to ciosami prostymi i praca nóg sprawi Ruizowi największe problemy. A Ruiz typowym punczerem nie jest. Skracajac dystans w tym czlapiacym tempie swoje też by zbierał.