ZNÓW TWARDY BOKS SOKOŁOWSKIEGO - NACIĄGNIĘTY ADELEYE
Kolejny bardzo dobry występ Kamila Sokołowskiego (10-22-3, 4 KO), jednego z najlepszych Polaków w wadze ciężkiej. I kolejny bliski, dyskusyjny werdykt na jego niekorzyść. Jednym małym punkcikiem wygrał David Adeleye (6-0, 5 KO).
Kamil w swoim stylu rozpoczął na pressingu i mocnym lewym prostym. Rywal odpowiedział jednym soczystym prawym, ale nasz rodak ulokował kilka jabów. W drugiej rundzie natomiast to on trafił prawym krzyżowym na szczękę. Pojedynek nabierał rumieńców.
W trzeciej Sokołowski znów trafił mocnym uderzeniem, tym razem prawym sierpowym, ale w czwartej Brytyjczyk łapał go na kontry i momentami sam przechodził do ofensywy. Lepiej wyglądały kolejne trzy minuty, choć trudno było wskazać tego lepszego. Przed ostatnią odsłoną w narożniku poleciała mobilizująca "k...w" i Kamil znów ruszył do przodu.
Sokołowski pogonił w ostatniej rundzie, przez dwie i pół minuty dyktował tempo, niestety tuż przed końcem nadział się na mocny prawy sierpowy. Kiedy zabrzmiał ostatni gong, sędzia ringowy punktował 58:57. Na karcie BOKSER.ORG remis. Rund remisowych się praktycznie nie daje, ale jak widać to jedno 10:10 było właśnie po to, by utrzymać Adeleye nieskazitelny bilans...
Jeden z angielskich komentatorów miał 40-36 po 4 rundach.
Sorry, ale gdyby pokazać komuś te 6 rund i powiedzieć, że Adeleye wygrał, to by się tylko zaśmiał.
Powodzonka Kamil!