JUSTIS HUNI WRACA JUTRO NA RING, NA CELOWNIKU PAUL GALLEN
Justis Huni (2-0, 2 KO) - jeden z największych faworytów do olimpijskiego złota w wadze super ciężkiej, nie czeka na turniej w Tokio, tylko rozkręca w międzyczasie karierę zawodową. Kolejny krok już jutro.
Młody Australijczyk w piątek zmierzy się z Jackem Marisem (2-0). Tym razem na krótszym dystansie - sześciu rund. Ale to powinno mu starczyć do kolejnej "czasówki". Dlatego 22-letni Justis bierze pod lupę kolejnego zawodnika.
JUSTIS HUNI: INTERESUJE MNIE TYLKO ZŁOTY MEDAL W TOKIO >>>
Już 21 kwietnia były posiadacz pasa WBA Regular - Lucas Browne (29-2, 25 KO), spotka się z największą "medialną" gwiazdą tamtego rynku - Paulem Gallenem (10-0-1, 5 KO). Rugby to w Australii religia, a Gallen był świetnym rugbystą. Potem spróbował swoich sił w boksie. I to z małymi sukcesami. Pod koniec zeszłego roku wypunktował legendę K-1 i MMA, Marka Hunta.
- Muszę przyznać, że Gallen fajnie się przebranżowił i dobrze sobie radzi w boksie. Na pewno nie jest leszczem. To twardziel, a dzięki grze przez tyle lat na wysokim poziomie jest też bardzo wysportowany, co pomaga mu potem w ringu. No i w starciu z Huntem udowodnił, iż potrafi również przyjąć mocny cios. Ale to tyle. Ja boksuję na zupełnie innym poziomie, w innej lidze. Bardzo chciałbym się więc zmierzyć z Gallenem w następnej walce - nie ukrywa Huni.