ACHMADALIJEW OBRONIŁ W OJCZYŹNIE PASY IBF I WBA
W głównej walce wieczoru rozgrywanej w Taszkencie miejscowy bohater - Murodżon Achmadalijew (9-0, 7 KO), pokonał dawnego mistrza Ryosuke Iwasę (27-4, 17 KO) i obronił po raz pierwszy tytuł mistrza świata federacji WBA i IBF kategorii super koguciej.
Pretendent zaczął dobrze. Wykorzystując lepsze warunki fizyczne punktował ciosami prostymi z dystansu, nienagannie pracując nogami. Ale już w drugiej rundzie reprezentant gospodarzy skracał dystans bardzo mocnym prawym jabem. W trzeciej zaatakował jeszcze agresywniej, trafił lewym sierpowym, poprawił lewym podbródkiem i zaczął zyskiwać przewagę. Runda czwarta miała bardziej wyrównany przebieg, lecz zaraz na początku piątej Achmadalijew mocno trafił i przeprowadził szturm. Trwał on 40 sekund. Japończyk przetrwał to co najgorsze, ale pół minuty później kolejny zryw mistrza przyniósł efekt.
Po kilku mocnych sierpach z obu rąk do akcji wkroczył sędzia - chyba jednak trochę za wcześnie. Owszem, Iwasa był w tarapatach, ale chyba w jeszcze większych był minutę wcześniej.
Wcześniej Mirazizbek Mirzachalilow (1-0, 1 KO) - mistrz świata i Azji, waga super kogucia, w niecałą rundę trzy razy przewrócił Tashę Mjuaji (17-8-2, 5 KO) na deski, zwyciężając przez nokaut w zawodowym debiucie.
"Junior średni" Israil Madrimow (7-0, 5 KO) - mistrz Azji w boksie olimpijskim, wypunktował niezwyciężonego dotąd Emmany'ego Kalombo (14-1, 14 KO). Madrimow przeważał technicznie, lecz każdy celny cios rywala robił wrażenie. Uzbek w końcówce ósmej rundy rzucił oponenta na deski lewym sierpowym, jednak za moment zabrzmiał zbawienny gong. Madrimow dobrze finiszował w dwóch kolejnych rundach, wygrywając na kartach sędziów 100:89, 99:90 i 98:92.
Szachram Gijasow (11-0, 9 KO) - wicemistrz olimpijski z Rio (-69kg), już w końcówce drugiego starcia miał na deskach Patricio Lopeza Moreno (28-5, 20 KO). W trzecim trafił prawym krzyżowym na górę, poprawił lewym hakiem pod prawy łokieć i było po robocie.