WHYTE: BREAZEALE I MOLINA MIELI JUŻ PO DWIE SZANSE, NA CO MAM CZEKAĆ?
- Ja już się naczekałem na swoją szansę i nie widzę powodu, bym musiał czekać jeszcze dłużej - mówi Dillian Whyte (28-2, 19 KO), który w sobotę odzyskał status challengera do pasa WBC wagi ciężkiej.
- Dlaczego miałbym czekać na walkę o tytuł mistrza świata, skoro tacy zawodnicy jak Eric Molina czy Dominic Breazeale boksowali już po dwa razy o tytuł? Przecież tych facetów, jak również im podobnych, nie można nawet porównać ze mną jeśli chodzi o rywali zostawionych na polu walki. Dokonałem dużo więcej niż oni. Byłem numerem jeden rankingu WBC, a to Breazeale został uznany za obowiązkowego challengera, pomimo iż był numerem trzy lub cztery. To szalone, dlatego nie zamierzam czekać dłużej - mówi Whyte, który w sobotę udanie zrewanżował się (TKO 4) Aleksandrowi Powietkinowi.
Wygląda jednak na to, że Dillian poczeka jeszcze ponad rok na walkę o tytuł WBC. Wszystko dlatego, że zasiadający na tronie Tyson Fury (30-0-1, 21 KO) ma w planach dwie walki z Anthonym Joshuą (24-1, 22 KO) o tytuł absolutnego mistrza świata. Brytyjczyk - o czym sam mówi, mógłby na przeczekanie spotkać się z Trevorem Bryanem (21-0, 15 KO) bądź Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO).
- Mogę nawet złamać nogę Joshui żeby tylko dostać walkę z Furym o pas WBC - żartuje Whyte.
Nie przesadzaj też, że w MMA aż tak często walczą. Przynajmniej patrząc na UFC. Zobacz sobie na rekordy zawodników, owszem, zdarza się, że któryś stoczy trzy walki w roku, ale zdarza się, że stoczy dwie, a nawet jedną. Podobnie w boksie, tak na szybko, Joshua, Wilder, Whyte, czy Ortiz, też zdarzało im się, że toczyli w ciągu roku trzy walki.