ROCZNICA WALKI LENNOX LEWIS vs SHANNON BRIGGS
Dziś przypada 23. rocznica walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej pomiędzy broniącym po raz trzeci (drugie panowanie) pasa WBC Lennoxem Lewisem (32-1, 26 KO) a Shannonem Briggsem (30-1, 24 KO).
Pretendent dostał swoją szansę dzięki kontrowersyjnej wygranej na punkty cztery miesiące wcześniej z George'em Foremanem. Dużo więcej o tamtym pojedynku pisaliśmy TUTAJ.
Ludzie mieli w pamięci walkę z Foremanem, dlatego mało kto dawał Briggsowi szansę. Bukmacherzy stawiali na zwycięstwo championa w stosunku aż 12-1. Mimo wszystko challenger zarobił za ten pojedynek okrągły milion dolarów. Na konto Anglika miały wpłynąć 4 miliony dolarów. I choć niby wszystko było z góry jasne, na walkę w Boardwalk Convention Center w Atlantic City sprzedano prawie dziesięć tysięcy biletów (9,173). A jeśli ktoś nie zakupił wejściówki, mógł obejrzeć walkę na antenie stacji HBO.
Pierwsze minuty zmroziły bukmacherów, ponieważ pretendent bez respektu doskoczył do mistrza i zaczął zasypywać go potężnymi bombami z obu rąk. Lewis jednak przetrwał ze stoickim spokojem ten szturm i za moment przejął inicjatywę. Powiększał przewagę z każdym ciosem i w piątej rundzie sędzia Frank Cappuccino ogłosił jego wygraną przez TKO. Do tego momentu John Stewart miał na swojej karcie wynik 38:36, a Terry O'Connor i Anek Hongtongkam 39:35 - wszyscy punktując przewagę Brytyjczyka.
- Briggs okazał się dużo dzielniejszy i twardszy niż myślałem, ale zaszedł mi swoim gadaniem mocno za skórę i potraktowałem ten pojedynek bardzo personalnie. W pierwszej rundzie trafił mnie w tył głowy, a ja źle stałem na nogach i nie byłem mocno zraniony. Kiedy doskoczył do mnie i zaczął bić z całych sił, zrozumiałem wtedy, że mam po prostu za dobrą defensywę na tego rywala. Dziś widzieliście może 80% mojego potencjału i możliwości. Fajnie, że on wyszedł tak agresywnie nastawiony, bo lubię dawać kibicom widowiskowe walki, a między innymi dzięki niemu ta była ciekawa - mówił tuż po ogłoszeniu werdyktu Lewis.
- Zraniłem go kilka razy, ale to nie był mój dzień. Zaskoczył mnie jego zasięg. Lewis bije naprawdę mocno, choć nie tak mocno jak George Foreman. Powinienem boksować zgodnie z założeniami taktycznymi, być bardziej opanowanym, ale kiedy zraniłem go w pierwszej rundzie, wpadłem po prostu w jakiś szał i koniecznie chciałem go skończyć. To był błąd - ocenił pokonany Briggs.
Statystyki ciosów:
Briggs 71/149 (48%) - Lewis 167/262 (64%)
Kilkanaście lat później znakomity Lennox Lewis w ankiecie magazynu The Ring z cyklu "Best I Faced" wyróżnił Briggsa w swoich wspomnieniach w aż dwóch kategoriach - najszybsze ręce oraz najmocniej bijący.
- Byłem początkowo zaskoczony, jak szybkie wyprowadza ciosy. Potrafił momentalnie skrócić dystans i uderzyć. Czasem nie doceniasz kogoś i nie widzisz czegoś, co dojrzysz dopiero wtedy, gdy stoisz z tym kimś w ringu. Do tego bił bardzo mocno. Brakowało mu może wytrzymałości, ale Briggs z pewnością wiedział, jak dobrze uderzyć z ciała, wykorzystując przy tym swoją masę. Na jego nieszczęście mocne uderzenie to było za mało, by mnie pokonać. Być może kibice spodziewali się, że wskażę na McCalla lub Rahmana, ale ja wtedy im po prostu sam wystawiłem się na nokaut. Briggs bił mocniej niż oni - stwierdził Lewis.
Moim zdaniem ta wygrana Vita była jak porażka. Przed walką byłem pewien, że wykończy go do 5 rundy, tym bardziej że Briggs to astmatyk i dosyć szybko puchnie.