WHYTE JEST GOTÓW NA TRYLOGIĘ, ALE PROMOTOR WOLI WILDERA!
Dillian Whyte (28-2, 19 KO) jest gotów dopełnić trylogii z Aleksandrem Powietkinem (36-3-1, 25 KO), lecz jego promotor Eddie Hearn wolałby zorganizować teraz swojemu zawodnikowi pojedynek z Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO) w Ameryce.
- Dziś Dillian wystawił na szalę swoje mistrzowskie ambicje i zdał test. Teraz chętnie polecimy do Ameryki na kolejną potyczkę. Od dawna wyzywamy przecież do walki Deontaya Wildera, który co prawda kiedyś zarzekał się, że nigdy nie da Dillianowi walki, ale kiedy stracił pas nagle sam o nią spytał. To byłaby wielka walka i musiałaby odbyć się na jakimś dużym stadionie. Celem nadrzędnym jest tytuł mistrza świata wagi ciężkiej, ale teraz chętnie pojedziemy do Ameryki na starcie z Wilderem - stwierdził szef grupy Matchroom.
- Jeśli tylko Powietkin zechce trzeciej walki, dam mu ją. Jestem na siebie zły, powinienem wygrać za pierwszym razem. Wystarczyło tylko, żebym był nieco mądrzejszy w ringu. Jestem przekonany, iż mogę pokonać każdego na świecie. Powietkin poza mną przegrał tylko z Władimirem Kliczką i Anthonym Joshuą, a to pokazuje, jak mocnym i dobrym jest zawodnikiem - dodał sam Whyte.
O dominacji Brytyjczyka najlepiej świadczą statystyki ciosów, które prezentujemy Wam poniżej. Przypomnijmy, że tą wygraną Whyte odzyskał status challengera do pasa WBC wagi ciężkiej.
Powietkin 8/72 (11,1%) - Whyte 57/131 (43,5%)
Trylogia z Saszą też nie ma sensu. Tu już było widać wiek. Sasza stracił nogi już w 1-ej rundzie i wyglądało to jak walka o przetrwanie, chwiał się po każdym ciosie. Jedyne co dobre to to że sam wstał po knockdownie i nie trzeba było go reanimować, ale tam i tak poleciał ręcznik z narożnika.
Povetkin powinien stoczyć pożegnalną walkę ze średniakiem u siebie i pożegnać się z boksem, on nic nikomu nie jest winien a karierę miał bogatą, po co psuć dobre wrażenia.
Jeszcze odnośnie Whyta. Jeśli będzie tak boksował z AJ'em czy Furym rzucając te swoje cepy to znów zostanie skarcony. Jak dla mnie dobrym pomysłem byłoby zestawić go z Ruizem, no ale Whyte już jest chyba mądrzejszy o to jedno doświadczenie z Povetkinem i nie zaryzykuje statusu pretendenta, przynajmniej z nikim mocnym.
Sasza musi kończyć, jest zarobiony, dwie duże wypłaty na koniec pięknej kariery.
Co do Wildera, to nie sądzę by się zgodził, z pewnością nie teraz. Dzikus musi wrócić z jakimś ociężałym zawodnikiem, którego ładnie poskłada, choć trochę odbuduje się mentalnie, a później może myśleć o zawodnikach typu Whytea czy Ruiz.
Na miejscu doradców Wildera szedlbym w średniaków z drugiej dziesiątki HW. Poczekał na zakończenie starć AJ z Furym i później celował w AJ.
Dzikus jest już stary, kolejna porażka zasadniczo kończy karierę, więc jeśli wpi@rdol to za duże pieniądze.