FABIO WARDLEY ZNOKAUTOWAŁ MOLINĘ
Fabio Wardley (11-0, 10 KO) wyrasta na kolejnego bardzo ciekawego Brytyjczyka w wadze ciężkiej. Przekonał się o tym na własnej skórze pogromca Adamka - Eric Molina (27-7, 19 KO).
Anglik boksował na luzie, często opuszczał ręce i licznymi zwodami oraz przyruchami cały czas pozostawiał rywala w napięciu. Dobrze nam znany Amerykanin polował na bombę z prawej ręki, był jednak odrobinę za wolny. Te ciosy pruły najczęściej powietrze bądź lądowały na gardzie.
Były dwukrotny pretendent do mistrzostwa świata pogubił się w końcówce trzeciej rundy, obrócił plecami i zainkasował kilka uderzeń. Po przerwie ruszył do ataku, starając się przejąć inicjatywę, lecz po pół minuty wszystko wróciło do normy.
Wardley rozluźnił się aż za bardzo i na początku piątej odsłony dostał bezpośredni prawy krzyżowy. Nawet lekko się zachwiał. Molina ruszył od razu na podłączonego rywala, lecz nadział się przy linach na akcję prawy sierp-lewy hak na szczękę. Anglik dodał jeszcze jeden prawy za ucho i choć przed momentem to on był w tarapatach, na macie ringu znokautowany leżał już Molina.
Molina to jeden z bardziej fartownych (kasowo) zawodnikow ostatnich lat.. To, ze jest jeszcze tu gdzie jest zagwarantowal mu KD (gdzie szybko przegral przez KO) z Arreola, pozniej dostal z kapelusza walke z Wilderem (jak wiekszosc jego przeciwnikow) i jakims cudem niezle sobie radzil tzn dlugo tam wytrwal, nastepnie Jankowiak dal mu wygrana z Adamkiem [taki zart, ale fakt ze w tej walce mial fart bo przegrywal wyraznie] i dostal tittle od AJ ! - ot caly molina - 2 walki o pas z kapelusza, jedna wygrana nad zdziadzialym adamkiem - po kontrowersji mniejszej lub wiekszej i same bumy na rozkladzie.
Tak czy owak Wardley - duzo pracy przed nim, oj bardzo duzo, gdyby Molina mial odrobine wiecej checi/jaj/serca to kto wie czy by go nie pozamiatal bo tam farfocle z prawej wchodzily regularnie, ciosy na dol tez byly czyste, mimo ze Molina wszystko sygnalizowal.