LEŚNIAK WSTAŁ Z DESEK I WYPUNKTOWAŁ LABRE
Michał Leśniak (15-1-1, 3 KO) powstał z desek i dowiózł wygraną, choć gdyby to ręka Rodrigo Labre (6-5, 2 KO) powędrowała w górę, nikt nie mógłby mieć żadnych pretensji.
Od pierwszego gongu obaj poszli na wymiany w półdystansie. Początkowo było trochę za dużo chaosu w poczynaniach "Szczupaka", ale już w końcówce drugiej poukładał sobie nieco ten boks i zaczął boksować zamiast bić się z silnym fizycznie rywalem. - Luźne ciosy, boksuj - słychać było z narożnika Polaka.
Wszystko zaczynało się układać, aż minutę przed końcem piątego starcia Ekwadorczyk z hiszpańskim paszportem hakiem na korpus posłał Michała - po raz pierwszy w jego karierze, na deski. Leśniak cierpiał, lecz dotrwał do przerwy. A minuta odpoczynku pozwoliła mu złapać drugi oddech.
Do końca toczyła się zażarta walka. W półdystansie lepszy był Labre, za to kiedy Leśniak wydłużał dystans i boksował ciosami prostymi, szala przechylała się na jego stronę. Gdy zabrzmiał ostatni gong, obaj w napięciu czekali na werdykt. Sędziowie punktowali 76:75, 77:74 i 76:75 - wszyscy na korzyść Michała.