POWIETKIN: CHCIAŁEM REWANŻU - WHYTE: CHCĘ WYGRAĆ EFEKTOWNIE
Dillian Whyte (27-2, 18 KO) sparując między innymi z Mateuszem Masternakiem przygotowuje się do rewanżu z Aleksandrem Powietkinem (36-2-1, 25 KO). A ten już 27 marca w Gibraltarze.
- Chcę nie tylko wygrać, ale zrobić to jeszcze w wielkim stylu. Tym razem poszukam nokautu, na sto procent. Jeśli tym razem go przewrócę, to rozpętam już piekło. W pierwszym pojedynku biłem go przez całą walkę do momentu tego ciosu, więc wiem doskonale, że mogę go pokonać. Porażki nie biorę nawet pod uwagę. On mnie przecież nie zdeklasował, tylko trafił idealnym ciosem, przegrywając wcześniej rundę po rundzie. Nie zranił mnie ani fizycznie, ani mentalnie. Muhammad Ali czy Sugar Ray Robinson też przegrywali walki, bo w boksie jest jak w życiu, nie zawsze wszystko ci się uda. Jestem więc gotowy na wojnę i wyjdę na nią z przekonaniem, że mogę go pokonać - stwierdził zmotywowany Anglik.
- Chciałem drugiej walki i jestem na nią dobrze przygotowany - mówi z kolei oszczędny w słowach Rosjanin.
Przypomnijmy, że tak jak w sierpniu przy okazji pierwszej potyczki, w stawce tej rywalizacji znów będzie status obowiązkowego challengera do pasa WBC wagi ciężkiej. W tej chwili na tronie World Boxing Council zasiada Tyson Fury (30-0-1, 21 KO).
Co? Dlaczego nieznosiles Whyte'a? Przeciez gosc bardzovw porzadku. Nie gada glupot i zpokora wzial porazke na klate.
Tak tylko odświeżę pamięć:
http://www.bokser.org/content/2020/09/02/213229/index.jsp
Skąd ta pewność i przekonanie że wszyscy powinni tak myśleć?!?
Powietkin to nadal największe nazwisko w rekordzie Dilliana oprócz AJ-a z którym przegrał. Dużo groźniejszy zawodnik niż młodszy Parker nawet dziś.
Rewanż będzie arcyciekawy i tak naprawdę trudno przewidzieć jak się potoczy. Dillian zdaje się być ślepy na to co się wydarzyło uznając że to tylko i wyłącznie przypadek a sam Saszka obrywał cięgi od początku do końca. To naciągane bzdury.
I sama akcja była skrzętnie przygotowywana wcześniej atakami na korpus (czego się właśnie Dillian spodziewał obniżając łokieć) i sama walka nie była aż tak jednostronna a przewagę Dillian wyraźną zyskał tylko dzięki nokdaunom z czego jeden nie był wcale aż tak groźny.
Whyte może zapowiadać chęć demolki itd ale nie wiadomo jak jego psychika to naprawdę zniosła. Może być przesadnie ostrożny przez co straci przewagę i teoretycznie wygrywać rundy może wtedy Sasza. Może oczywiście rzucić się jak szalony ale Powietkin mimo wieku to nadal twardziel który w dodatku może odpowiedzieć bardzo niemiłym trafieniem. Zbyt nonszalanckie podejście może skończyć się tragicznie.
A Aleksander ma teraz znacznie łatwiejszą pozycję. Może zacząć spokojniej, bez błędów podczas mocnego naciskania i wyczekiwać na dogodny moment. Oczko ma świetne a Whyte się lubi pomylić.
Mimo że kibicuję Aleksandrowi bo to "stara gwardia" z najwyższej półki i z sentymentu życzyłbym mu jak najlepiej to cenię również Łajdaka. Mimo tego jak zachowuje się po tej porażce a wg mnie zachowuje się tragicznie.
Whyte to kozak- nie unikał żadnych wyzwań i też najłatwiejszej drogi nie miał. Nawet jak przegra z Saszą to nie powinien odchodzić bo z jego rekordem i możliwościami zawsze miejsce w top 10 i ciekawe walki dla niego będą.
Moim marzeniem byłoby zobaczyć jeszcze super przygotowanego Saszę z Wilderem. Szczególnie teraz gdy Amerykanin może być pogubiony co nieco wyrówna szanse (wiek Aleksandra). Ale chyba Rosjanin już nie będzie miał tyle zaparcia żeby jeszcze tak ryzykować.
Obstawiam Whyte przez KO do końca 3 rundy.