BERCHELT I VALDEZ ZAPOWIADAJĄ WOJNĘ - JUTRO WYCZEKIWANA WALKA
To nie są nazwiska z pierwszych stron gazet, z pewnością jednak obaj są zawodnikami klasy światowej. Z samego szczytu. I nie zdziwcie się, jeśli Miguel Berchelt (37-1. 33 KO) i Oscar Valdez (28-0, 22 KO) dadzą w sobotę walkę roku. Pozycja obowiązkowa dla kibiców boksu!
Panowie doskonale się znają. Kiedyś rywalizowali o miejsce w składzie i wyjazd na igrzyska. Valdez przyszedł do limitu 59 kilogramów z niższej kategorii. Był tam mistrzem WBO i miał sześć obron na koncie. Teraz zaatakuje mistrza WBC wagi super piórkowej, czy też jak kto woli junior lekkiej. Dla Berchelta będzie to już siódma obrona tytułu.
- To wyzwanie mojego życia, od dziecka marzyłem o takim pojedynku. Na szczęście miałem jeden z najlepszych obozów i jestem naprawdę dobrze przygotowany. Faworytem bukmacherów jest Berchelt, zdaniem wielu to będzie dla niego łatwa walka, ale nie zwracam na to uwagi i chętnie się sprawdzę. Jestem gotowy od strony fizycznej jak i mentalnej. Przygotowałem plan A, ale również w razie potrzeby B i C. On jest wyższy i ma lepszy zasięg ramion, ale potrafi też i lubi przejść do półdystansu, muszę więc być przygotowanym na kilka wariantów. I jestem. Cokolwiek mi zaproponuje, ja podejmę wyzwanie. Sparowałem i z zawodnikami bijącymi się z bliska, i z takimi wysokimi, którzy boksują z daleka. Treningi pod okiem Eddy'ego Reynoso sprawiły, że jestem dziś bardziej kompletnym pięściarzem. A najlepsi rywale, tacy jak Berchelt, wyciągają ze mnie to co najlepsze. Udowodniłem już w przeszłości, że jestem twardzielem. Walczyłem z połamanymi żebrami, walczyłem ze złamaną szczęką, tak więc w moim przypadku porażka nigdy nie wchodzi w grę. Zawsze zakładam, że zwyciężę. Oczywiście czyste konto nie znaczy dla mnie zbyt wiele, bo nawet najwięksi przegrywali, lecz potem wracali. Nigdy jednak nie zakładam, że mogę przegrać. Miguel jest świetnym bokserem, uważam jednak, że ja jestem jeszcze bardziej wszechstronny - przekonuje Valdez.
- Zamierzam nie tylko wygrać, ale znokautować Oscara. Zatruję go czymś, na co nie znajdzie lekarstwa. Znamy się, doceniam jego klasę, lecz zamierzam obronić swój pas po raz siódmy. Styl robi walkę i wierzę, że we dwójkę, z naszym sposobem walczenia, damy kibicom doskonały spektakl. Niech nikt nie przegapi tego pojedynku, bo będzie co oglądać. Jestem pewny swego - stwierdził Berchelt.
Przypomnijmy, że panowie mieli skrzyżować rękawice 12 grudnia, jednak pięć tygodni wcześniej obrońca tytułu miał wynik pozytywny na COVID-19 i musiał przerwać obóz przygotowawczy. Tym razem na szczęście obyło się bez komplikacji. Szykujcie się na wojnę!