MIKEY GARCIA O ROZSTANIU Z TOP RANK

Redakcja, badlefthook.com, PBC Podcast

2021-02-18

Ciąg dalszy przemyśleń Mikeya Garcii (40-1, 30 KO). Tydzień temu opublikowaliśmy wypowiedzi byłego mistrza czterech kategorii wagowych dotyczące jego potencjalnych zestawień, warunków fizycznych i powrotu do treningów. Dzisiaj czas na kulisy rozstania Amerykanina z grupą Top Rank, prowadzoną przez Boba Aruma.

MIKEY GARCIA O DYWIZJI PÓŁŚREDNIEJ, RYWALACH I WALCE Z PACQUIAO >>>

O wcześniejszych wypowiedziach dotyczących Boba Aruma (przypomnijmy, że utytułowany pięściarz nazwał 89-latka kupą gówna)

- Myślę, że nadszedł czas, aby ludzie po prostu się dowiedzieli, że w boksie dzieją się różne rzeczy i jak prowadzony jest ten biznes. Ci samozwańczy biznesmeni, promotorzy, menedżerowie, cokolwiek, wszyscy się obrażają, kiedy ktoś powie o nich cokolwiek złego, ale oni mogą za to otwierać usta i umniejszać pięściarzom. To gówno prawda. Powiedziałem więc „jebać to”.

- Cały czas dostaję te wszystkie wiadomości od kibiców, „powinieneś walczyć z tym, powinieneś walczyć z tamtym, czemu nie chcesz zmierzyć się z tym gościem? Czemu nie walczysz z Łomaczenką, Teofimo Lopezem, czemu nie wejdziesz do ringu z Crawfordem?” Powtarzam, kibice nie znają się na tych zawiłościach, wszystkich detalach, które się za tym kryją.

- Staram się przypomnieć ludziom, że poróżniłem się z grupą Top Rank. Traktowałem ich serdecznie przez długi czas, większość ludzi z Top Rank również okazywała mi szacunek. Ale co jakiś czas Bob otwierał swoje wielką gębę, nie znając.. – nawet nie wierzę, że wie dziś o wszystkim! Sądzę, że nie mówili mu prawdy. Wszyscy ludzie dookoła jego przedstawiali mu tylko swoją wersję historii, żeby wyglądało na to, że robią dobrą robotę, ja byłem tym złym, kiedy rzeczywistość wyglądała inaczej.

- Proponowałem rozmowę, proponowałem negocjowanie nowego kontraktu, zaproponowałem ugodę i wiele innych rzeczy przed pójściem do sądu. Zawsze to wszystko ucinali. Nie wydaje mi się, żeby Bob Arum wiedział o tym wszystkim. Dlatego łatwo jest mu gadać, nie znając nawet faktów i wtedy powiedziałem „Nie będę już dłużej milczeć, nie muszę tego robić, nie robię z nim już żadnych interesów”.

- Jeśli oni są takimi profesjonalistami w ich branży, powinni trzymać mnie z daleka i oddzielić nasze nieporozumienia i konflikty od innych zawodników. Mój brat trenuje wielu pięściarzy Top Rank i oni nie powinni być krzywdzeni, gdy mówię coś złego o tej firmie. To nie powinno wpływać na innych bokserów, nie powinno się pokrywać. Powinni umieć radzić sobie z nieporozumieniami. Ale ilekroć ktoś mówi o nich coś złego, dostają bólu dupy i wydzwaniają mojego brata i bratanka z pretensjami, „nie powinienem robić tego, nie powinienem robić tamtego”, za to oni mogą robić, co im się żywnie podoba i nie ponoszą za to konsekwencji. Powiedziałem więc, że pierdolę to.

O zakończeniu kontraktu z grupą Top Rank

- Pod koniec kontraktu z Top Rank, to był mój drugi kontrakt z nimi, broniłem tytułu w styczniu 2014 roku, umowa wygasała miesiąc później z zaznaczeniem, że jeśli będę w tym czasie mistrzem, będę im winny x walk mistrzowskich. Zrozumiałem, że dam im powiedzmy trzy obrony tytułu.

- Kiedy mój kontrakt wygasł, oprócz przedłużenia, zapytałem ich o wynegocjowanie nowych warunków umowy. Odmówili, a potem próbowali wcisnąć mi walkę z Yuriorkisem Gamboą, chcieli jednak, abym podpisał nowy kontrakt. Kolejną trzyletnią umowę, ale bez żadnych nowych zapisów i negocjacji, po prostu przedłużenie na tych samych warunkach. Odmówiłem i powiedziałem, że zaboksuję z Gamboą bez żadnej prolongaty, zostawcie taką umowę, jaka obowiązywała wcześniej. Powiedzieli nie, potrzebowali kolejnego wydłużenia kontraktu.

- Chcecie więc, abym podpisał całkowicie nowy kontrakt, ale jaką umowę mamy teraz? Na jakich warunkach? Myślałem, że waszym zdaniem przedłużenie już zobowiązuje. Wiedzieli jednak, że to się może skończyć w każdej chwili, chcieli więc, żebym podpisał zupełnie nową umowę, ale nie zgodziłem się i wtedy weszliśmy na drogę sądową. Później tego samego roku, z powodu braku aktywności WBO poprosiło mnie o zwakowanie tytułu, praktycznie pozbawili mnie pasa. Spędziłem dziewięć, czy dziesięć miesięcy bez walki. Byłem zmuszony do zwakowania tytułu, ale nie z własnej woli, Top Rank nie zorganizowało mi po prostu jakiegokolwiek pojedynku.

- Nie miałem zatem pasa mistrzowskiego, nie toczyłem żadnych walk, nie mówiąc o obronach tytułu. I to wszystko z winy Top Rank. Więc jeśli nie walczyłem, nie broniłem tytułu, jak chcieliście uruchomić tę klauzulę, która mówiła o przedłużeniu kontraktu? O to cała moja historia. Fakt, że nie boksowałem, był dla mnie niesprawiedliwy i działo się to z winy mojej grupy promotorskiej.

- Próbowałem mediacji, próbowałem renegocjacji, dałem im szansę na współpracę walka po walce, albo na pięć walk od razu. Próbowałem załagodzić sprawy, oni ciągle odpowiadali „nie, nie, nie”. Do ostatniej chwili mogłem odejść bez zapłaty, bez negocjacji (…)

- Takie są moje przemyślenia dotyczące Boba Aruma i niektórych gości z Top Rank, ponieważ jawnie olewali moje potrzeby i nie obchodziło ich, czy mam jak zarabiać na życie. Nie pozwalali mi walczyć, nie pozwalali mi też szukać okazji gdzie indziej. Jeśli naprawdę wierzyli, że umowa jest ważna, dlaczego nie proponowali mi żadnych pojedynków? Czemu nie spełnili swojej roli? Mieli organizować mi cztery walki rocznie, a ja nie dostałem oferty na jakikolwiek pojedynek.

- Jeśli zachowują się tak, a nie inaczej, to jebać ich. Nie dbam o nich. Są jak linia produkcyjna. Mają zawodnika, pielęgnują go, robią z niego małą gwiazdę, potem dużą, wyciskają z niego wszystko, co mogą, a kiedy ten chłopak przegra, lub będzie skończony, wyrzucają go i biorą następnego. To jest linia produkcyjna, oni nie dbają o zawodników, ani ich samopoczucie.

- Teraz to świetna firma do produkcji pięściarza i hodowania go. Niektóre z największych gwiazd były związane w któryś momencie kariery z Top Rank, ale wiecie co? Większość z tych, którzy uczynili tę grupę wielką, opuścili ją. Jeśli wszyscy opuszczają firmę, musi być jakiś powód.