JOEY DAWEJKO: WILDER ZRUJNOWAŁ SWOJĄ REPUTACJĘ TYMI BZDURAMI
Na Deontaya Wildera (42-1-1, 41 KO) spadła fala krytyki po jego idiotycznych oskarżeniach. Teraz w obroty byłego już mistrza świata wagi ciężkiej bierze ceniony sparingpartner i dawny mistrz świata juniorów w boksie olimpijskim, Joey Dawejko (20-8-4, 11 KO).
- Kiedy on mówi, że wkładałem metalowe płytki do rękawic Tysona, zastanawiam się, o czym Wilder gada i czy jest poważny? Wilderowi brakuje dziś klasy, a przy tym jego psychika nie jest w dobrym stanie. On nie mówi niczego racjonalnego, nie zachowuje się normalnie. Może mu brakować piątej klepki - stwierdził niedawno Ricky Hatton.
- Wilder postradał zmysły. Naprawdę oszalał. On już mówi o sobie samym w trzeciej osobie. Opowiada, że jest królem, a przecież właśnie dostał lanie - komentował promotor Eddie Hearn.
- Można było zrozumieć teksty o zbyt ciężkim kostiumie, to była panika tuż po walce, ale oskarżanie trenera o zatrucie wody i gadanie o tym, że Fury miał jakiś przedmiot ukryty w rękawicy... To nie jest normalne, stan psychiczny Wildera nie jest stabilny - uznał znany brytyjski trener i menadżer, Dave Coldwell.
Teraz swoje trzy grosze dodał Dawejko. I podobnie jak jego koledzy po fachu, radzi "Brązowemu Bombardierowi", by wziął się w garść i zamiast szukać wymówek, jak najszybciej powrócił na ring.
OŚWIADCZENIE TRENERA BRELANDA: TO KONIEC ABSURDALNYCH OSKARŻEŃ WILDERA >>>
- Wilder powinien wziąć się w garść i znów zawalczyć. Szczerze mówiąc nie jestem pewien, w jakim stanie musi być jego umysł, skoro opowiada takie rzeczy. Niech on już zostawi te bzdurne wymówki. Wciąż może zostać mistrzem świata wagi ciężkiej, musi tylko skoncentrować się na sobie i na przyszłości. W pewnym sensie zrujnował swoją reputację, nie przyjmując tej porażki jak prawdziwy mężczyzna, może jednak odzyskać jeszcze tytuł. Przecież najpierw narzekał na zbyt ciężki strój, w jakim wyszedł do ringu, potem oskarżył swojego trenera, narzekał też na rękawice Fury'ego. Winił wszystko i wszystkich, tylko nie samego siebie. Minął rok, a on wciąż opowiada to samo. A kibice są bezwzględni i nie zapominają tak łatwo. Prawda jest taka, że Wilder nie potrafił przyjąć porażki jak na faceta przystało - stwierdził Dawejko.
Tyson Fury podczas walki zauważył w uchu Deontaya Wildera sporo miodu. Do tego podczas jednej z rund dostrzegł wylatujące z jego ucha pszczoły. Jako że z Denotajem bardzo się lubi, Tyson postanowił interweniować i usunąć miód, by pomóc przyjacielowi pozbyć się problemu pszczół. Grzebał, drapał ale miód nie wychodził, a pszczoły siedziały. Wilder niewiedzący za bardzo o co chodzi, zaczął się bronić, myślać że Fury chce mu zrobić krzywdę. Wówczas do gry weszło kowadło, które ukryte w innej rękawicy Tysona, zdzieliło parę razy Wildera w głowę by ten zamiast się rzucać, dał sobie pomóc. Otrzymawszy kilka gongów, półprzytomny Deontay jako że nie dostrzegł dobrych intencji Tysona, ubzdurał sobie spisek i zamach na jego życie, w którego wmieszał Bogu ducha winnego trenera Brelanda. Sam Breland zobaczywszy oszołomionego Wildera, także nie dostrzegł że Tyson nie miał złych intencji waląc go kowadłem, gdyż ten chciał mu tylko pomóc. Źle odczytał koleżeńskie intencje Fury'ego, a półprzytomnego zdzielonego kilka razy kowadłem Deontaya, uratował przed dalszymi ciosami, rzucając ręcznik
The End
PS. Ponoć pszczoły ciągle mieszkają w uchu Deontaya..
Piękna historia ;)
@poszukiwacz
Fury jest wariatem, bo tego wymaga sytuacja. Wilder gada głupoty, bo taki już jest. Ale mimo wszystko na swoim debilizmie może jeszcze sporo zarobić.
Wilder został wariatem bo się napinał. Jego obłęd jest nabyty. Napinał się wygrywając, napina się jak gumka od kaleson przegrywając aż stał się książkowym przykładem pęknięcia żyłki.
Wilder- wariat po przyjęciu kilku bęcek na czerep. Pewnie trzeba być nieco stukniętym , żeby ten sport uprawiać zawodowo:).