ZAPOMNIANE BITWY: KELLY PAVLIK vs JERMAIN TAYLOR

Dziś w cyklu ''Zapomniane bitwy'' Wojciecha Czuby najlepsza walka 2007 roku, czyli legendarna wojna Kelly Pavlik vs Jermain Taylor.

ZAPOMNIANE BITWY: KELLY PAVLIK vs JERMAIN TAYLOR

Czternaście lat temu na ringu w Atlantic City „Duch” z Youngstown udowodnił całemu światu, że dzięki ogromnej ambicji, wierze i kowadle w rękawicy, można osiągnąć bokserski szczyt. Przeczytajcie o tym, jak 25-letni Kelly Pavlik (31-0-0, 28 KO) powstał z desek i brutalnie zastopował niepokonanego czempiona WBC i WBO dywizji średniej Jermaina Taylora (27-0-1, 17 KO).

Dokładnie 29 września 2007 roku naprzeciwko siebie stanęli utalentowany czarnoskóry mistrz i marzący dopiero o wielkiej sławie i tytułach biały pretendent. Mający wówczas 29 lat Taylor był u szczytu formy, a jego wspaniale umięśniona sylwetka i wcześniejsze ringowe  występy tylko to potwierdzały. Ten urodzony w mieście Little Rock w Arkansas pięściarz swój wielki talent potwierdził już w roku 2000, gdy na igrzyskach w Sydney zdobył brązowy medal w kategorii lekkośredniej (do 71 kg). Jako zawodowiec na swoim rozkładzie miał m.in. Kassima Oumę (25-2-1, 15 KO), Cory’ego Spinksa (36-3, 11 KO), czy Williama Joppy’ego (34-3-1, 25 KO). Do historii przeszły też jego dwa wielkie triumfy odniesione w 2005 roku nad arcymistrzem Bernardem Hopkinsem (46-3-1, 32 KO). Jedynym „wypadkiem przy pracy” noszącego pseudonim „Bad Intentions” mistrza, był remis w starciu z innym ówczesnym asem kategorii średniej Ronaldem „Winky” Wrightem (50-3, 25 KO). Znający więc swoje możliwości Jermain, razem ze swoimi kibicami i bukmacherami, był święcie przekonany, że szybko odprawi z kwitkiem tyczkowatego pretendenta. Już wkrótce miało się okazać, jak bardzo się mylił.

Mający słowackie korzenie Pavlik był typowym przedstawicielem amerykańskiej klasy robotniczej, a na swoją mistrzowską szansę harował od małego. Już w czasach szkolnych Kelly twardo stąpał po ziemi i wiedział, że aby coś w życiu osiągnąć, trzeba się poświęcić i ciężko pracować. Przykładem dla przyszłej gwiazdy ringów zawodowych byli jego rodzice. Mama Debbie, kucharka w jednej z Fast-foodowych restauracji i tata Mike, pracownik huty żelaza i sprzedawca ubezpieczeń. Kelly, jak sam wspomina, zaraz po szkole pędził do jednej z pobliskich jadłodajni, gdzie do wieczora sprzątał ze stolików i zmywał naczynia. Następnie szedł na trening, który opłacał zarobionymi w ten sposób pieniędzmi. Bardzo często sam musiał również finansować wyjazdy na turnieje, gdzie coraz częściej odnosił sukcesy, takie jak na przykład zwycięstwo w prestiżowym turnieju Golden Gloves w 1998 roku w kategorii półśredniej. W sumie jako amator stoczył 89 zwycięskich pojedynków, a 9 razy musiał zejść z ringu pokonany.

Jako zawodowiec zadebiutował w 2000 roku i chociaż efektownie demolował jednego rywala za drugim, to jednak ze względów finansowych wciąż dorabiał sobie gdzie tylko się dało. Przyszły czempion czas wolny pomiędzy kolejnymi wizytami w ringu spędzał na przykład porcjując mięso za 10 dolarów na godzinę. Wszystko zmieniło się w styczniu 2007 roku, kiedy to po widowiskowej bitwie w ósmej rundzie brutalnie znokautował Jose Luisa Zertuchę (19-3-2, 14 KO). Ten efektowny triumf otworzył mu furtkę do pojedynku z popularnym i twardym jak skała Edisonem Mirandą (28-1, 24 KO). Cztery miesiące później „Duch” z Youngstown wykorzystał okazję, aby wejść razem z drzwiami na salony boksu zawodowego i w siódmej odsłonie zastopował kolumbijską „Panterę”. W nagrodę otrzymał szansę, aby skrzyżować rękawicę z będącym na fali właścicielem pasów WBC i WBO Taylorem.

ZAPOMNIANE BITWY: PAVLIK vs MIRANDA >>>

29 września 2007 roku w szczelnie wypełnionej kibicami hali Boardwalk Hall w Atlantic City znalazło się aż sześć tysięcy przybyłych specjalnie z Youngstown zagorzałych kibiców Pavlika. Fani sympatycznego i bardzo lubianego „Ducha” gorąco wierzyli w jego historyczny triumf. Innego zdania był ówczesny trener panującego mistrza świata Emanuel Steward. Legendarny szkoleniowiec na jednej z ostatnich konferencji prasowych ogłosił, że Kelly jest przereklamowany, a Jermain łatwo go znokautuje.

Mało brakowało, a jego słowa stałyby się faktem. Po doskonałej pierwszej rundzie, w której kibice otrzymali bezpardonowe obustronne bombardowanie, w drugiej pretendent na chwilę się zagapił, opuścił ręce i po zainkasowaniu morderczej serii padł na ziemię. Co prawda stanął na nogi, ale czujący krew Taylor błyskawicznie rzucił się na niego, chcąc dokończyć dzieła zniszczenia. Jakim cudem Kelly zdołał dotrwać do zbawiennego gongu? O tym wie pewnie tylko on sam. Niemniej udała mu się ta sztuka i zaciekły pojedynek mógł trwać dalej.

W kolejnych minutach „Duch” szybko odzyskał siły i wiarę, jednak podrażniony czempion co chwilę przedzierał się przez jego długie ręce i regularnie lokował na jego ciele celne, siarczyste ciosy. Kelly odpowiadał mu pięknym za nadobne i tak obydwaj przewalczyli sześć rund, fundując kibicom fascynujące i brutalne widowisko. Warto dodać, że na półmetku wszyscy trzej sędziowie punktowi opowiadali się za Taylorem (59:54 i dwa razy 58:55).

Wtedy rozpoczęła się pamiętna siódma odsłona. Jedną z najgroźniejszych broni w arsenale „Ducha” z Youngstown był jego firmowy, długi prawy prosty i właśnie tym niszczycielskim ciosem na minutę przed końcem Kelly trafił mistrza w szczękę. To był początek końca obrońcy tytułu. Uderzenie mocno zamroczyło Jermaina i ten cofnął się do narożnika, a na to tylko czekał Pavlik, który błyskawicznie dopadł do niego i zaczął wyprowadzać dewastujące ciosy: lewy podbródkowy, prawy podbródkowy i wreszcie gaszący światło piekielny lewy sierp oraz prawy. Nieprzytomny czarnoskóry czempion osunął się na deski, a doświadczony arbiter Steve Smoger pochylił się, by go ratować. Szczęśliwy Pavlik wskoczył na przeciwległy narożnik, wzniósł w górę ręce i spojrzał triumfalnie na wiwatujący tłum. Chłopak, który jeszcze parę lat temu pracował na zmywaku, dzisiaj był królem i spełnił swoje marzenia.

Tak oto narodził się nowy czempion wagi średniej federacji WBC, WBO i magazynu The Ring. O  przebiegu, poziomie i emocjach tej bitwy niech świadczy fakt, że została ona wybrana na „Walkę Roku 2007” w głosowaniu wszystkich amerykańskich dziennikarzy piszących o boksie. A w taki oto trafny sposób opisał ją pracujący dla stacji HBO sławny komentator Larry Merchant: „Co za pokaz siły młodego Pavlika! Umiejętność powstania z desek zrobiła różnicę w tej walce. Jeden facet zdołał to zrobić, drugi już nie”.

W lutym 2008 roku na ringu w MGM Grand w Las Vegas doszło do rewanżu. Ponownie lepszy był „Duch” z Youngstown, choć tym razem musiał się zadowolić „tylko” jednogłośnym zwycięstwem punktowym.

WOJCIECH CZUBA

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: puncher48
Data: 13-02-2021 12:02:03 
To był mega pojedynek pod względem dramaturgii.Wszystko było w jak najlepszym porządku, dopóki Pavlik nie zakosztował wysokoprocentowych napoi, a Taylor nie oszalał.
 Autor komentarza: MLJ
Data: 13-02-2021 18:30:30 
A jakiś czas potem przyszedł Hopkins, który po profesorsku Pavlika zdeklasował..
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.