JOSH WARRINGTON: MUSZĘ JUTRO WYGRAĆ, PRZEDE MNĄ WIELKIE WALKI
Wojownik z Leeds Josh Warrington (30-0, 7 KO) zwakował w styczniu tytuł mistrza świata IBF wagi piórkowej, gdyż nie chce stoczyć rewanżu z obowiązkowym pretendentem Kidem Galahadem i wciąż dąży do pojedynku z mistrzem WBA World Canem Xu (18-2, 3 KO). Jutro Warringtona czeka walka w Londynie z mało znanym Meksykaninem Mauricio Larą (21-2, 14 KO), która będzie bardzo ważna dla przyszłości Brytyjczyka.
- Jestem bardzo skupiony, Lara walczył w zeszłym roku cztery razy i jest młody, ma 22 lata, ja mam 30. Na nim nie spoczywa żadna presja. I ten jego przydomek (''Bronco'', w wolnym tłumaczeniu ''Dziki'' - przyp.red.). Nie wiem, co on oznacza, jednak brzmi groźnie. Trzeba pamiętać, że Lara pokonał wielu niepokonanych typów - powiedział Warrington.
- Wiem, jak ważna jest ta walka, po prostu muszę wygrać, inaczej skończą się rozmowy na temat wielkich walk. Jestem więc pełen niepokoju, ale w pozytywnym sensie tego słowa. Szykowałem się do pojedynku z Canem Xu (Chińczyk wycofał się z walki i postawił Warringtona w trudnej pozycji - przyp.red.) i wciąż do niego dążę. Jeżeli wygram, wielkie walki przede mną - dodał Brytyjczyk. Jego promotor, Eddie Hearn obiecuje, że w kwietniu zobaczymy Warringtona w walce z Canem Xu lub z mistrzem WBC Garym Russellem Juniorem. Ale najpierw Warrington musi pokonać Larę.