OŚWIADCZENIE BRELANDA: TO KONIEC ABSURDALNYCH OSKARŻEŃ WILDERA
Były trener Deontaya Wildera (42-1-1, 41 KO), Mark Breland opublikował nowe oficjalne oświadczenie, w którym odpowiada na kolejne oskarżenia wysuwane wobec niego przez byłego mistrza świata WBC wagi ciężkiej. Po porażce z Tysonem Furym i utracie pasa w lutym zeszłego roku, Wilder oskarżył Brelanda (obok wielu innych ludzi) o udział w spisku i nie ustaje w werbalnych atakach. Oto zaś fragmenty oświadczenia trenera.
WILDER: MARK BRELAND WBIŁ MI NÓŻ W PLECY, BO CZUJE SIĘ WINNY >>>
Kiedy Deontay wyrobił sobie markę, do jego teamu dołączyli nowi członkowie. Doszło do tego, że nie miałem już nawet numeru telefonu Deontaya. Nie rozmawiałem z nim sam na sam od lat. Wszystko musiało przechodzić przez Jaya Deasa. Deontaya nie dało się już niczego nauczyć podczas treningu, bo stał się człowiekiem, który "wiedział o boksie więcej od nas". Więc uczenie go prawidłowego lewego prostego przestało być priorytetem, gdy seria nokautów była coraz dłuższa. Trener może nauczyć czegoś tylko takiego zawodnika, który chce się rozwijać.
Czekaliśmy na przybycie mistrza do sali treningowej godzinami, a Jay informował nas o jego nastroju. Kiedy Deontay miał zły dzień, musieliśmy być cicho, żeby nie wyładował na nas swojego gniewu i nas nie zwalniał.
Nigdy nie myślałem jednak, że dojdzie do tak szalonej sytuacji. Nie powinienem nawet wypowiadać się na temat rzekomo zatrutej wody, bo to oskarżenie jest tak bezdennie głupie, że nie zasługuje na odpowiedź. Każdy, kto choć trochę zna boks, wie, że jesteśmy testowani przed i po walce, więc to jest koniec tych absurdalnych oskarżeń.
Dodam, że podczas drugiej walki z Furym nie mieliśmy w narożniku cutmana, bo Deontay go nie potrzebował. Ja nie jestem lekarzem, ale wiem, że kiedy z uszu leje się krew, a oczy są zamglone, może to oznaczać problem z mózgiem. Wiem też, że siła zawodnika bierze się z nóg. Wilder słaniał się na nogach. Podjąłem decyzję o przerwaniu walki i gdybym znalazł się w tej sytuacji po raz drugi, zrobiłbym dokładnie to samo.
Nie potrzebnie w to brnie. Mógł odejść od Wildera skoro tak to wyglądało. Trener musi mieć autorytet, jeśli go nie ma to współpraca nie ma sensu.
Czemu? Bo Breland był w jego teamie od lat i zna pewnie nie jedną nieoficjalną informację którą może zwyczajnie w odwecie wyciągnąć. Kto wie czy jak Wilder nie przestanie próbować go upokarzać nie dowiemy się np jak to było z jego chęciami do boksowania z groźnymi przeciwnikami (Powietkin, Whyte, Joshua) itp.
Wilder stąpa po kruchym lodzie bo oprócz sporego pozwu o zniesławienie (co pewnie było by krokiem ostatecznym) trener może przedstawić sytuację od środka co już powoli zaczyna coraz śmielej robić.
Sądząc po wypowiedzi z oświadczenia wyżej jeśli wziąć ją choć w większości za prawdę (A ja biorę i nie dlatego że jestem "hejterem" tylko w sumie że gdyby to przemyśleć ma to sens) śmiało można założyć że to całe "SZALEŃSTWO WILDERA" to nie jest udawana i ukartowana sytuacja a po prostu efekt chorego ego tej gwiazdki.
Wygląda na to że prywatnie Wilder to kawał sku... skoro najbliższy team musiał pracować w strachu czy przez humorki tej divy nie wylecą zaraz z pracy.
/// No i jak nauczyć kogoś czegoś nowego skoro teoretycznie udawało się wygrywać a facet uwierzył w swoją wielkość którą wmawiał mu z wielkim zaangażowaniem przydupas Deas który był tam chyba tylko od tego i wyginania się na tarczy...
Autor komentarza: tapir
Breland musi się odnosić do tych oskarżeń, bo w przeciwnym razie milczenie będzie jednoznaczne z przyznaniem się do winy.
Ty jesteś jakiś głupi czy co? Przecież to zupełnie dwie różne sytuacje...
Tu nie było żadnego "kopnięcia w dupę dla młodszej"- gdyby Wilder po prostu zwolnił trenera nikt by się jakoś specjalnie nad tym tematem długo nie rozwodził. Takie rzeczy się zdarzają. Ot dałby do zrozumienia że nie był zadowolony z jego decyzji i tyle. Wielu ludzi by to odebrało negatywnie (i słusznie bo Breland postąpił słusznie wg 95% środowiska) ale rozeszłoby się po kościach i prawdopodobnie Breland nie pisnął by nawet słówkiem (bo tak było).
Tu chodzi o to że zawodnik rzuca poważne oskarżenia o przestępstwa w stosunku do trenera wciągając go w jakiś wymyślony spisek czym szarga jego dobre imię nie tylko jako trenera (psując mu markę) ale również człowieka.
Tylko kretyn pozwoliłby na takie coś bez żadnej reakcji na dłuższą metę.
Breland póki co i tak łagodnie podchodzi do tematu bo gdyby potraktował Wildera tak jak na to zasługuje już toczyłaby się przeciwko niemu sprawa o zniesławienie.
Jesteś gorzej niepoważny w tym momencie niż ostatnio gdy wypisywałeś że Fury przegrał przed czasem z Pulevem po czym naprostowany stwierdziłeś że mało pamiętasz z gali bo była w Europie + walka POWINNA BYĆ PRZERWANA xD
"Breland musi się odnosić do tych oskarżeń, bo w przeciwnym razie milczenie będzie jednoznaczne z przyznaniem się do winy."
Nic nie musi tylko chce i popełnia błąd, bo mówiąc o tym demaskuje Wildera, ale też sam sobie wystawia świadectwo.
Ty tam już lepiej myśl nad felietonami o błędniku w razie porażki AJa
Co do tej walki - powtarzałem i powtarzam, Wilder był tam nieswój nie jest ważne, czy była to woda czy nie woda - walczył od samego początku inaczej, był dużo wolniejszy, ruszał się anemicznie, miał tragiczny refleks - wyglądało to kompletnie inaczej niż w 1 walce, Wilder był dużo gorszy niż w 1 walce.
Chlopie wijesz się niczym węgorz w wiadrze pełnym gnoju :D
Jako programista osiągnąłem niemal wszystko. Pracowałem w kilku technologiach, .NET, PHP, Java, pracowałem w dużych firmach, pracowałem w dużym polskim banku, łącznie przyjmowano mnie do ponad 10 firm, w większości odrzucałem propozycje, chcieli abym budował bardzo rozbudowane API związane z dużym projektem na kilka mln zł związanym ze sztuczną inteligencją i najnowszymi social mediami.
Szefowie największych CRM i firm kłaniali się przede mną w pas rozumiejąc, z jakim poziomem technologicznym i horyzontami mają do czynienia.
xD