CUDEM UNIKNĄŁ ŚMIERCI W WYPADKU HELIKOPTERA I POWALCZY O MISTRZOSTWO
Kevin Lerena (26-1, 13 KO) może czuć się najszczęśliwszym człowiekiem świata. Czołowy zawodnik kategorii cruiser, przymierzany do walki o mistrzostwo świata nowej wagi - bridgerweight, przeżył wypadek helikoptera.
"Nokautujący Dzieciak" z RPA zdobył pas mniej prestiżowej federacji IBO w wadze junior ciężkiej, ale na wieść o nowym limicie wprowadzonym przez federację WBC już ostatnio zaboksował ważąc kilka kilogramów więcej. W rankingu WBC Bridgerweight (do 101,6 kg) zajmuje trzecie miejsce i miał za kilka miesięcy walczyć o wakujący, pierwszy w historii tytuł mistrzowski.
Lerena miał 13 marca skrzyżować rękawice z Bilalem Laggoune (25-2-2, 14 KO) w starciu o pas WBC Silver. Był to swego rodzaju eliminator i lepszy z tej dwójki miał potem spotkać się z Oscarem Rivasem (26-1, 18 KO) w walce o wakujący tytuł World Boxing Council w nowym limicie. Takie były plany. Wszystko mógł pokrzyżować wspomniany wypadek helikoptera, choć w tej sytuacji pięściarz z RPA może być szczęśliwy, że w ogóle żyje... Mało tego, plany się nie zmieniły, sprawy tylko się przesuną o kilka tygodni.
Gdy patrzy się na zdjęcia aż trudno uwierzyć, że 28-letni Kevin wyszedł z tego wypadku tylko z lekkimi obrażeniami.
Lerena pracuje poza ringiem również jako ratownik medyczny. Do wypadku doszło w niedzielny poranek. Było to zwykłe szkolenie, które omal nie skończyło się tragedią. Sprawą zajęły się odpowiednie organy i badają przyczyny wypadku.
Obrażenia są na tyle niegroźne, że walka z Laggoune zostanie przesunięta o pięć tygodni. Nowy termin wyznaczono na 14 kwietnia. Wszystko potwierdził promotor Rodney Berman, który oczywiście mógł liczyć w tej sytuacji na wsparcie ze strony federacji WBC.
Jeśli więc Lerena pokona w połowie kwietnia Laggoune, a jest faworytem bukmacherów, w drugiej połowie roku może przejść do historii jako pierwszy mistrz kategorii bridgerweight. Oczywiście na drodze będzie jeszcze stał Rivas, ale wyobraźmy sobie, cóż to by była za historia...