KRWAWE ŻNIWA BOKSU: BILLY COLLINS JR
Dziś w cyklu ''Krwawe żniwa boksu'' Krystiana Stolarza (autor co dwa tygodnie przybliża najtragiczniejszą stronę pięściarskich zmagań: śmierć na ringu) straszny los Billy'ego Collinsa Juniora.
KRWAWE ŻNIWA BOKSU: BILLY COLLINS JR
Billy Collins Junior (ur. 21.09.1961 - zm. 06.03.1984) – oszustwo jego rywala zabrało mu karierę, wzrok, rodzinę, a ostatecznie życie.
Ten 21-letni pięściarz z Nashville prawidłowo nazywał się William Ray Collins Junior i już od najmłodszy lat trenował boks, przyjmując nauki od swojego ojca Billy’ego Collinsa Seniora. Swoją pierwszą amatorską walkę stoczył mając zaledwie 13 lat, a przechodząc na zawodowstwo na swoim koncie miał już 110 pojedynków, w tym 101 wygranych. Na zawodowym ringu stoczył 14 walk wygrywając wszystkie, w tym 11 przez nokaut. - Naprawdę myślisz, że chciałem, by syn poszedł w moje ślady i zajmował się boksem? Do diabła, nie. Ale miał ten sport we krwi - komentował Collins Senior dla New York Daily News.
16 czerwca 1983 roku utalentowany pięściarz miał wykonać kolejny krok w drodze po marzenia, tym razem na jego drodze stanął Luis Resto z Portoryko. Wszyscy spodziewali się łatwego zwycięstwa Amerykanina nad przeciętnym Portorykańczykiem, który przed tym pojedynkiem miał na swoim koncie 20 wygranych walk (w tym 8 przez nokaut), 8 porażek i 2 remisy. Jednak to, co się wtedy wydarzyło, zszokowało bokserski świat, pokazując, że nie zawsze zawodnikiem kieruje pasja, ambicja, szacunek do rywala i do uprawianej dyscypliny.
Czwartek, 20 tysięcy kibiców zgromadzonych w legendarnej Madison Square Garden oczekuje przede wszystkim na walkę uwielbianego Roberto Durana, który miał bronić mistrzowskiego tytułu przeciwko Daveyowi Moore’owi. Jednak to wydarzenie poprzedzał pojedynek Billy’ego Collinsa z Luisem Resto, który zakontraktowany był na 10 rund. Już od pierwszego gongu okazało się, że faworyt nie będzie miał łatwej przeprawy, każdy cios rywala robił na nim wrażenie, a jego twarz puchła z rundy na rundę. Zaledwie po kilku minutach Collins miał już liczne siniaki w okolicach policzków, czoła oraz oczu. Sztab Amerykanina już od pierwszej przerwy starał się zapobiegać powstawaniu opuchlizny, jednak ich starania szły na marne. Twarz Billy’ego była coraz bardziej obita, a sam zawodnik nie bardzo rozumiał, co się dzieje. - On jest o wiele silniejszy niż się spodziewałem. O wiele silniejszy!- powiedział do swojego ojca podczas jednej z przerw między rundami. Walka przebiegała niezmiennie, przewaga Resto rosła z rundy na rundę tak jak opuchlizna w okolicach oczu Collinsa. Amerykanin dotrwał do ostatniego gongu, ale wiadomo było, że nie wygrał tego starcia. Prawdziwa sensacja rozpoczęła się tuż przed ogłoszeniem werdyktu.
Zwycięski Luis Resto podszedł do swojego rywala by podziękować mu za pojedynek, przytulił go, a następnie chciał podziękować jego trenerowi. Gdy Portorykańczyk dziękował ojcu swojego przeciwnika, ten potakiwał głową, ale całe skupienie skierował na rękawice zwycięzcy. Po chwili zaczął je dotykać, następnie złapał je krzycząc do sędziego ringowego, że coś jest z nimi nie tak. Dopiero gdy Resto gwałtownie szarpnął ręką, udało mu się uwolnić i pójść do swojego narożnika. Po chwili Michael Buffer ogłosił werdykt, większość historii pojedynczych walk kończy się właśnie w tym momencie, jednak tym razem było inaczej, koniec walki stał się początkiem tragicznych wydarzeń. W szatni rękawice Luisa zostały ściągnięte w obecności sędziego. Wszczęto śledztwo, które wykazało, że rękawice zostały pozbawione dużej ilości materiału ochronnego, co sprawiało, że ciosy były równie mocne jak ciosy gołą pięścią.
- Jestem ślepy. Nic nie widzę - mówił Billy kilka godzin po walce. Został przewieziony do szpitala, gdzie w wyniku dokładnych badań okazało się, że doszło do rozdarcia jednej z tęczówek, co sprawiło trwałe zamazanie widzenia. Obrażenia były na tyle poważne, że lekarze zabronili Collinsowi dalszego uprawiania boksu, gdyż groziło to pełną utratą wzroku. Zmiany były nieodwracalne, dla młodego, ambitnego zawodnika taka informacja to nokaut, po którym trudno wstać. Niestety młodemu Amerykaninowi nie wystarczyło serca do potwornie ciężkiej walki i już nigdy nie podniósł się po tym ciosie.
Na początku Billy próbował żyć normalnie, podejmował się różnych prac, które jednak szybko tracił z uwagi na słaby wzrok. Szybko sięgnął po alkohol i narkotyki, popadając przy tym w głęboką depresję. Nawet żona i narodziny córki nie pomogły mu wyjść z uzależnienia. Collins stawał się coraz bardziej agresywny, co ostatecznie doprowadziło do rozpadu rodziny. Amerykanin przestał wychodzić z domu, był bezrobotny i zatracał się w używkach. Jego problemy psychiczne były poważne, świadcząc może o tym sytuacja, w której udał się w stanie nietrzeźwości pod dom swojej siostry, ta mimo jego upojenia wpuściła go do swojego domu, czego szybko pożałowała. Billy został poproszony o popilnowanie swojej siostrzenicy przez kilka minut, pijany Amerykanin zabrał małą dziewczynkę do kuchni, gdzie włączył jeden z palników gazowych po czym zaczął przykładać swoje ręce do ognia. Przerażenie dziewczynki było niewyobrażalne, nie zdawała sobie jednak sprawy, że jest świadkiem rozpaczliwej próby wołania o pomoc człowieka, który w walce o marzenia został dotkliwie pobity przez przestępcę. Niedługo po tym zdarzeniu Billy Collins Junior rozbił się swoim samochodem w pobliżu swojego domu w Antioch, umierając przed przyjazdem karetki. - Mój syn został tak naprawdę zabity w Nowym Jorku - mówił po latach Billy Collins Senior.
Za sprawcę tego brutalnego oszustwa uznano trenera Carlosa Panamę Lewisa, który przed walką udał się do toalety wraz z rękawicami, gdzie usunął znaczną część wyściółki. W wyniku dochodzenia uznano, że Luis Resto wiedział o zaistniałej sytuacji, mimo że żaden z nich nie przyznawał się do zarzucanych im czynów. Mężczyźni przed samą walką mieli spotkać się z handlarzem narkotyków, z którym wspólnie ustalili, że zostanie postawiony zakład bukmacherski na wygraną Resto. Prowadzone śledztwo potwierdziło obecność takiego zakładu. Panama Lewis i Luis Resto usłyszeli zarzut o napaść i nielegalne posiadanie broni, bo tak właśnie zakwalifikowano pięści zawodowego boksera w nieregulaminowych rękawicach. Portorykańczyk został skazany na 3 lata pozbawienia wolności, a jego trener na 6 lat pozbawienia wolności, lecz oboje spędzili za kratami jedynie 2,5 roku. Ponadto oboje otrzymali zakaz jakiejkolwiek działalności związanej z boksem, co wiązało się z utratą licencji pięściarza oraz trenera. Luis Resto początkowo twierdził, że nic nie wiedział o oszustwie, jednak po 20 latach przyznał się, że był w to zamieszany, okazując przy tym skruchę. Przeprosił rodzinę zmarłego pięściarza oraz wspomniał o fakcie, który nie został udokumentowany: taśmy bokserskie, którymi w dniu walki z Collinsem owinął swoje pięści, były dodatkowo nasączone gipsem, co potęgowało „nielegalną” siłę uderzenia.
Oszustwo, które miało dać Resto pieniądze i chwałę, sprawiło, iż stał się wrakiem człowieka. Mieszka w tragicznych warunkach oraz brakuje mu pieniędzy na podstawowe potrzeby. Jego trener Carlos Lewis nigdy nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, twierdząc, że wyściółkę z rękawic usunięto tuż po walce.
W 2008 roku telewizja HBO wyemitowała film dokumentalny pod tytułem „Assault in the Ring”, przedstawiając kulisy i następstwa walki uznawanej za jedno z największych oszustw w historii sportu.
Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci.
KRYSTIAN STOLARZ
Dopingu, choćby nie wiem jakiego, nie da się porównać z wyjmowaniem wyściółki z rękawic i gipsowaniem tejpów. Canelo brał clenbuterol. To środek, który poprawia wydolność oddechową i pozwala szybko zrobić wagę. Dlatego jest zakazany, bo przynajmniej teoretycznie sportowcy powinni robić wagę "naturalnie". Po clenbuterolu nikt, włącznie z Canelo nie będzie uderzał jak kastetem. A z gipsem na rękach tak. Temu Resto powinni za to uciąć łapy.
Takich przypadków w boksie było wiele. Choć każdy w jakiś sposób się różni to wielokrotnie boks nie tylko w ringu ale i poza nim doprowadzał do tragedii.
Warto tez przytoczyć historię sędziego który sędziował walkę Raya Mancini z tym Koreańczykiem który zginął w ringu. Sędzia nie mógł sobie darować że dopuścił do śmierci zawodnika i sam po kilku miesiącach odebrał sobie życie.
Edwin Valero jeden z największych talentów w boksie, zabił żonę po czym popełnił samobójstwo w więzieniu.
Carlos Monzon zabił żonę wyrzucając ja z balkonu, na przepustce z więzienia ginie w wypadku samochodowym.
W przypadku Arturo Gatti wciąż oficjalna wersja to samobójstwo, tak samo jak Sonny Liston.
Jak widać boks to nie zabawa.