CANELO NIE WYKLUCZA WALKI Z MUNGUIĄ - TYLKO NIE TERAZ
Saul Alvarez (54-1-2, 36 KO) nie jest fanem walk ze swoimi rodakami. Nie wyklucza jednak starcia w przyszłości z Jaime Munguią (36-0, 29 KO).
Munguia był mistrzem WBO wagi junior średniej. W końcu awansował z kilogramami do średniej i jest przymierzany do Giennadija Gołowkina. Z kolei Canelo na stałe przeniósł się do kategorii super średniej i pokonując Calluma Smitha zdobył tytuły WBC i WBA. Dzieli ich więc obecnie tylko 3,65 kilograma.
Canelo w 2017 roku pokonał do jednej bramki na punkty Julio Chaveza Juniora. Trzy lata wcześniej odprawił przed czasem (TKO 10) Alfredo Angulo. Rzeczywiście więc unika raczej walk z rodakami. Najbliższy pojedynek stoczy 27 lutego, mierząc się z obowiązkowym pretendentem narzucanym przez WBC, Avni Yildirimem (21-2, 12 KO).
- Reprezentuję swój kraj i nie lubię walczyć z innymi Meksykanami. Nie widzę w tym większego sensu. Potencjał ma starcie z Munguią, ale przed nim jeszcze kilka walk zanim dobije do tego poziomu. Przed nikim nie zamykam drzwi, jednak na ten moment jakikolwiek pojedynek z rodakiem nie miałby większego sensu. Może za jakiś czas moim rywalem zostanie Jaime, ale nie teraz. Chciałbym za to bardzo zaboksować w ojczyźnie, lecz sytuacja związana z pandemią uniemożliwiła mi ten scenariusz. Być może w niedalekiej przyszłości wrócimy do pomysłu walki w Meksyku - mówi król boksu zawodowego, który rozdaje karty i zarabia największe pieniądze po odejściu na sportową emeryturę Floyda Mayweathera Jr.
- Mój trener Eddy Reynoso nie jest zbyt chętny do powrotu do wagi półciężkiej. Moim najbliższym celem jest więc zunifikowanie wszystkich tytułów kategorii super średniej - dodał Alvarez.