WHYTE: CHCĘ PO PROSTU ROZWALIĆ POWIETKINOWI MORDĘ
Dillian Whyte (27-2, 18 KO) przegrał przez nokaut w sierpniu zeszłego roku z Aleksandrem Powietkinem (36-2-1, 25 KO) i miało dojść do szybkiego rewanżu, ale Rosjanin zachorował na koronawirusa i rewanż dwukrotnie przekładano. Ostatecznie do walki Whyte vs Powietkin II dojdzie 6 marca. Brytyjczyk twierdzi, że jest do niej bardzo agresywnie nastawiony.
OFICJALNIE: GŁOWACKI vs OKOLIE O PAS MISTRZA ŚWIATA 20 MARCA! >>>
- Chcę po prostu wejść do ringu i rozwalić mu mordę. Po prostu bić się cios za cios. Cieszę się, że Powietkin nie ma się gdzie schować, nie ma drogi ucieczki. Przez niego straciłem czas, szykowałem się do dwóch walk, a on je kasował w ostatniej chwili. Udaje miłego, pokornego gościa, ale jego gadka jest gówniana. Będę teraz wkurzony, nie mam zamiaru się uśmiechać - powiedział Whyte.
- Powietkin był bity w pierwszej walce, raniłem go, robiłem mu krzywdę. Nie potrzebuję czasu, żeby się pozbierać. Byłem gotowy do rewanżu. Jakie korzyści przyniesie mi opóźnienie? Zawsze miałem w sobie agresję, ale jeżeli ktoś jest pełen szacunku, trudno być wyjątkowo agresywnym wobec niego. Teraz Powietkin pokazał swoją prawdziwą twarz i wiem już, że bycie miłym to część jego planu. Zapłaci za to, zranię go i wykończę - dodał pochodzący z Jamajki bombardier.
oznaka, jak bardzo mu zależy na zwycięstwie.
Szkoda jego straconych lat w Niemcowni i szczytu osiągnięć tamtego czasu kiedy dostał wpier... od Hucka Hukica.
Wówczas gość mnie śmieszył i osłabiał. Taki podkloszowy pseudoniemiecki boksernik.
Ale na stare lata zmądrzał i poszedł w końcu swoją drogą.
Walką z Łajtem odzyskał mój szacunek. I jest to duży szacunek, chociaż z zasady politologicznie sowietów nie cierpię za historię i zapędy.
Wznosząc się jednak ponad muszę stwierdzić, że Łajt to tępy osiłek, a Sasza to mądry, znakomicie wyszkolony bokser. Jedyny atutu Lajt-daka to wiek. Czy to wystarczy? Wierzę, że jeszcze nie.
Chociaż mam też szacun wobec Dyl Jana - gość nie kalkuluje i po prostu walczy. I nie boi się porażek.