PROMOTOR PULEWA: PRZED WALKĄ Z JOSHUĄ PRZESZEDŁ KORONAWIRUSA
- Zapamiętaj mnie, jeszcze się spotkamy - miał powiedzieć Kubrat Pulew (28-2, 14 KO) do Anthony'ego Joshuy (24-1, 22 KO) po przegranej walce pod koniec roku 2020.
Iwajło Gocew - współpromotor bułgarskiej "Kobry", przekonuje, że jego zawodnik nie był w pełni sił, ponieważ kilka tygodni przed pojedynkiem przeszedł przez koronawirusa. A potem już nigdy nie doszedł do stuprocentowej formy.
- Kubrat powiedział Joshui, że jeszcze wróci, bo nie miał pełnego baku wychodząc do tej walki. Podczas przygotowań nie był w najwyższej formie, brakowało mu siły i mocy. To nie są wymówki, tylko fakty. W 2017 roku kontuzja barku zmusiła Kubrata do wycofania się z walki z Joshuą, nie chciał więc, by ta sytuacja się powtórzyła. Powiedział mi "Mogę już przecież takiej szansy więcej nie dostać". On pomimo tego wszystkiego wciąż mocno wierzył w siebie. Na miesiąc przed terminem musiał pozmieniać kompletnie swój cykl treningowy. Byłem przekonany, że to już koniec, że walki nie będzie, ale Kubrat to wojownik i podjął decyzję, że wyjdzie do Joshuy - mówi Gocew.
Co więc dalej z karierą Pulewa? Jego promotor ma wciąż na niego pomysł.
- Pamiętajcie, że mamy z wami wciąż bilans 2-1. Przegraliśmy z Joshuą, ale wygraliśmy z Chisorą i Hughie Furym. Teraz interesującym starciem byłaby walka Kubrata z Dillianem Whyte'em, o ile ten rozprawi się w rewanżu z Powietkinem. Whyte bardzo dużo mówił w przeszłości o Kubracie, więc ten chętnie zamknie mu gębę. To świetne zestawienie na przyszłość - zakończył Gocew.
Gdyby Joshua walczył poza UK, nie miał swoich sędziów, nie brał koksu, a Pulew nie przeszedł koronawirusa, to bułgar by to wygrał.