CUNNINGHAM: W REWANŻU Z ADAMKIEM OBRABOWANO MNIE Z WYGRANEJ
Steve Cunningham (29-9-1, 13 KO) bardzo często wraca do drugiej walki z Tomaszem Adamkiem (53-6, 31 KO), podkreślając za każdym razem, iż został wtedy obrabowany ze zwycięstwa.
Przypomnijmy, że panowie po raz pierwszy starli się w grudniu 2008 roku, jeszcze w kategorii cruiser. Nasz "Góral" rzucił rywala trzy razy na deski i pokonał niejednogłośnym werdyktem sędziów, odbierając mu jednocześnie pas federacji IBF. Do rewanżu doszło niemal dokładnie cztery lata temu - w grudniu 2012, już w wadze ciężkiej. I znów stosunkiem głosów dwa do jednego zwyciężył Polak, lecz tym razem rzeczywiście niektórzy mogli mieć wątpliwości co do werdyktu. Bo o ile pierwszą walkę Tomek wygrał bezspornie, to w rewanżu werdykt spokojnie mógł pójść w stronę wojownika z Filadelfii.
- Długo dążyłem do tego rewanżu po utracie tytułu mistrza świata i bardzo mi na nim zależało, wiedziałem bowiem, że stać mnie na wygraną z Adamkiem. Wiedziałem jakie błędy popełniłem za pierwszym razem, wyciągnąłem wnioski i byłem dobrze przygotowany. Bardzo dobrze wtedy zaboksowałem, niestety skorumpowani sędziowie obrabowali mnie z oczywistego zwycięstwa - stwierdził 44-letni Cunningham, w przeszłości dwukrotny mistrz świata w limicie 90,7 kilograma.
44-letni dziś Amerykanin pauzuje już od sierpnia 2017, choć nigdy oficjalnie nie pożegnał się z ringiem. Jego rówieśnik - Tomek Adamek, wróci prawdopodobnie między liny w czerwcu. Więcej dowiecie się z wywiadu, jaki z Adamkiem tuż przed świętami przeprowadził korespondent BOKSER.ORG w USA, Marcin Filipowski. Przypominamy go Wam poniżej.
Skoro Adamek wraca i szuka przeciwnika to jestem przekonany że Cunn chętnie przyjedzie na PBN dopełnić trylogii.
z Chambersem spokojnie można było dać Adamkowi, ale nieznacznie
Oj nie lubisz Tomaszka :)
Z Chambersem również równa walka, mogła pójść dla Amerykanina.
Z Aguilera to byl zupełnie jednostronny pojedynek dla Adamka.
Moim zdaniem 2 walke z Cunnem, Adamek przegral. Natomiast z Chambersem mimo wszystko, wygrał.
Debiut Adamka w ciężkiej to byla też trudna przeprawa; z Estrada mogl byc remis...
Jeśli chodzi o Polskę wydaje mi się że TOmek ma dosyć dużą wartość medialną, chociażby tylko dla tego ze jest charyzmatyczny i nie jąka się na wywiadach po otrzymaniu grodu ciosów na głowę.Nie wiem ile jeszcze pożegnań obejrzymy z jego udziałem, ale mam nadzieje że Tomek pójdzie po rozum do głowy i w końcu powie że będzie walczyl tak długo jak mu starczył sił ... bo znam już jednego gościa który odchodzi na emeryturę , średnio tak co 3-4 miesiące.... Nie żebym ich porównywał ze sobą , ale do Tomka każdy miał zawsze dużo szacunku, ajak będzie odgrzewał tego samego kotleta z powrotami to tego w końcu nie będzie się dało oglądać.
No ale tego co napisał, że Adamek przegrał z Aguillerą to fantazja poniosła xD przecież to była walka do jednej mordy. Już z Estradą czy Grantem były bardziej wyrównane pojedynki...
Jeszcze co do przeciwników Adamka. Prawda jest taka, że Adamek trafił na wyjątkowo gówniany okres w HW. Wtedy byli tylko K2, a za nimi Haye, Adamek i Povietkin. Ci trzej ostatni powinni byli walczyć między sobą, bo to by były piękne, spektakularne walki. Natomiast poza nimi było niesamowicie słabo i dlatego obicie Arreoli (wówczas co by nie powiedzieć chyba top10 HW) i paru średniaków w połączeniu z sukcesami z czasów CW wystarczyło na to, ze Adamek chyba był w pewnym momencie nr 3 na Boxrecu.