HANEY CZEKA NA DECYZJĘ I DALSZE KROKI GARCII
- To tak naprawdę łatwa walka do zrobienia, bo on stał się moim obowiązkowym pretendentem, a do tego boksujemy na platformie DAZN, czyli współpracujemy z tym samym partnerem telewizyjnym - mówi Devin Haney (25-0, 15 KO), mistrz WBC wagi lekkiej. Od sobotniej nocy jego challengerem jest Ryan Garcia (21-0, 18 KO).
Garcia zyskał status obowiązkowego pretendenta pokonując przez nokaut w siódmej rundzie mistrza olimpijskiego z Londynu, Luke'a Campbella (20-4, 16 KO). W teorii więc kolejnym rywalem Haneya powinien być Garcia, a lepszy z tej dwójki - zgodnie z postanowieniami federacji, powinien zmierzyć się z Javierem Fortuną (36-2-1, 25 KO). Ale jeśli obozy Garcii i Haneya nie dojdą do porozumienia, champion WBC od razu pójdzie w stronę Fortuny.
- Nie będzie problemów z dopięciem starcia z Garcią, ale jeśli nie dojdziemy do porozumienia, spotkam się z innym challengerem, czyli Fortuną. A jeśli on także odmówi, wtedy dopiero zaczniemy się rozglądać za innymi opcjami. Spodziewałem się, że Garcia wygra łatwiej z Campbellem, lecz z drugiej strony udowodnił wstając z desek, że jest wojownikiem - dodał Haney.
- Ryan pokazał, że jest wojownikiem i ma charakter do boksu, jednak moim zdaniem nie jest gotowy na mojego syna. My jesteśmy otwarci na taki pojedynek, on raczej nie. Garcia nie trafiałby tak łatwo Devina jak trafiał Campbella - mówi Bill Haney, ojciec i trener mistrza World Boxing Council w limicie 61,2 kilograma.