WIKTOR SZADKOWSKI DEBIUTUJE W GRUPIE QUEENSBERRY POLSKA
W 2016 roku Wiktor Szadkowski (1-0) sięgnął po złoty medal Mistrzostw Polski Juniorów. Potem miał parę zakrętów w życiu, lecz wrócił na prostą i 27 lutego zadebiutuje w barwach Queensberry Polska.
Grupa Queensberry Polska stawia na młodych i ciekawych zawodników, których wbrew pozorom trochę jest na naszym podwórku. Pierwsza gala już za nami, a podczas drugiej zobaczymy kolejny start warty odnotowania. Do stajni Queensberry Polska dołączyl właśnie występujący w wadze półciężkiej pięściarz z Lublina. Ostatnio próbował kilku rzeczy - walk na gołe pięści, kickboxingu, w bokserskich Mistrzostwach Polski doszedł aż do finału (-81kg), zarówno w gronie seniorów, jak i młodzieżowców. Urodzony w 1998 roku Wiktor postanowił jednak postawić wszystko na jedną kartę i dołączył do Queensberry Polska. Debiut zawodowy ma już za sobą. W marcu 2019 roku był lepszy w każdej z czterech rund (3x 40:36) od Michała Walczaka. Ale dopiero teraz podpisał kontrakt promotorski.
Po zawodowym debiucie miał swoje problemy osobiste i wrócił dopiero podczas gali GROMDA. Spotkał się wtedy z aktualnym mistrzem Polski w boksie zawodowym - Tomaszem "Zadymą" Gromadzkim (11-4-1, 3 KO). Być może więc niedługo obejrzymy ich rewanż, choć grupa Tymex organizuje swoje gale na antenie konkurencyjnej telewizji. Tamten pojedynek na gołe pięści przez cztery rundy był bardzo zacięty. W piątej, już nielimitowanej czasowo, bardziej doświadczony na długich dystansach Gromadzki przełamał po kilku kolejnych minutach młodszego o osiem lat Wiktora. Ale dziś ten pojedynek, szczególnie na zasadach bokserskich, mógłby wyglądać inaczej.
- Miałem wtedy swoje przejścia, długo nie trenowałem, ale przyszła oferta startu na gali GROMDA i ją przyjąłem. Potem złamałem czwartą kość śródręcza, tuż przed samym pojedynkiem z Gromadzkim, lecz kontrakt był już podpisany, więc musiałem z nim zawalczyć. Niestety w tamtym starciu mogłem boksować praktycznie tylko lewą ręką, co zauważycie, jeśli dokładnie obejrzycie nasz pojedynek. Wierzę, że rewanż mógłby wyglądać zupełnie inaczej - mówi Szadkowski.
- Długo trenowałem boks, ale w międzyczasie spróbowałem też swych sił w kickboxingu. W tym roku zdobyłem nawet tytuł mistrza Polski w gronie seniorów. W pewnym momencie sam do końca nie wiedziałem, czy wybrać boks czy też może kickboxing. Ostatecznie zdecydowałem się na boks. W tym roku, poza złotem Mistrzostw Polski w kickboxingu, zdobyłem również srebrne medale bokserskich Mistrzostw Polski młodzieżowców, czyli do lat dwudziestu trzech, oraz seniorów. W finale "młodzieżówki" przegrałem z Sebastianem Wiktorzakiem, a w finale seniorów z Danielem Adamcem, przy czym uważam, że potyczkę z Adamcem powinienem wygrać i sędziowie mnie trochę skrzywdzili. Zresztą nie tylko ja tak uważam, bo słyszałem potem podobne opinie od innych ludzi. Adamiec miał już na koncie 170 walk, był wcześniej już trzy razy mistrzem Polski, więc widocznie on miał wygrać i na niego postawili sędziowie - kontynuował Szadkowski, który wbrew pozorom nie kończy jeszcze przygody z boksem olimpijskim. W lutym czeka go debiut w grupie Mariusza Krawczyńskiego, ale miesiąc później ma reprezentować nasz kraj podczas Młodzieżowych Mistrzostwach Europy. Na co dzień trenuje pod okiem Władysława Maciejewskiego i Karoliny Michalczuk w Lublinie.
- W boksie zawodowym właśnie trener Maciejewski będzie stał w moim narożniku. Pozostanę w wadze półciężkiej. Pod koniec lutego mam zaboksować na gali Queensberry Polska, ale przygotowuję się jednocześnie do startu w marcowych Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w boksie olimpijskim. A potem skupię się na karierze zawodowej, bo oferta grupy Queensberry Polska wydała mi się najciekawsza - zakończył Szadkowski.
Informacja prasowa
fot. Bartłomiej Nowakowski