MARTINEZ CHCE PODNIEŚĆ POPRZECZKĘ PRZED ATAKIEM NA MURATĘ
Sergio Martinez (53-3-2, 30 KO) wrócił ze sportowej emerytury, zanotował dwa zwycięstwa i coraz głośniej mówi o ewentualnym ataku na tron mistrza świata wagi średniej.
Na szczęście sławny przed dekadą "Maravilla" nie wymienia takich nazwisk jak Gołowkin czy Charlo, tylko celuje w "regularnego" mistrza WBA, Ryotę Muratę (16-2, 13 KO).
Argentyńczyk w sierpniu pokonał Jose Miguela Fandino (KO 7), a dziesięć dni temu Jussi Koivulę (TKO 9). To wywindowało go już na piąte miejsce w rankingu federacji WBA. Kolejny pojedynek, już z mocniejszym rywalem, ma stoczyć w kwietniu. Ale przecież będzie miał wtedy już 46 lat. Dlatego Sergio wie, że musi się śpieszyć.
- Do końca przyszłego roku chcę zmierzyć się z Muratą, ale wiem, że wcześniej muszę nieco podnieść poprzeczkę jeśli chodzi o poziom rywali. Czuję się na siłach. Jeśli dostanę wybór, przed Muratą chciałbym stoczyć jeszcze dwie walki. Nie jestem już najmłodszy i nie mogę czekać w nieskończoność. Potrzebuję jeszcze tylko dwóch pojedynków z nieco mocniejszymi przeciwnikami zanim wyjdę do Muraty. Znów chcę zostać mistrzem świata - mówi zmotywowany Martinez.
Kapitalny stylowo pięściarz,niech sobie walczy. Tylko kto to ogląda? tym bardziej, że taki sposób prowadzenia walk starzeje się ekstremalnie szybko, a u niego już dawno minął termin ważności.