LEBIEDIEW WAHAŁ SIĘ Z POWROTEM Z EMERYTURY DO LIMITU BRIDGERWEIGHT
Niedawno minął rok od porażki Denisa Lebiediewa (32-3, 23 KO) z Thabiso Mchunu i decyzji o zakończeniu kariery. Rosjanin nie ukrywa jednak, że ciężko mu usiedzieć w miejscu i wciąż ciągnie wilka do lasu.
Pretekstem do zastanowienia się nad zmianą decyzji była deklaracja władz federacji WBC o utworzeniu nowego limitu. Kategoria Bridgerweight klasyfikowana jest pomiędzy 90,7 a 101,6 kilograma. Powstał nawet pierwszy ranking. Wiadomo, że o wakujący pas WBC Bridgerweight zawalczy zwycięzca eliminatora Kevin Lerena (26-1, 13 KO) vs Bilal Laggoune (25-2-2, 14 KO), a po drugiej stronie ringu stanie prawdopodobnie Oscar Rivas (26-1, 18 KO), numer jeden pierwszego opublikowanego rankingu.
Decyzja World Boxing Council sprawiła, że 41-letni Rosjanin - w przeszłości mistrz świata kategorii cruiser, zaczął poważnie rozważać powrót. Na szczęście górę wziął rozsądek...
- Są takie momenty, kiedy chciałbym wyjść do ringu i znów się sprawdzić. Było tak zwłaszcza wtedy, gdy usłyszałem o nowej kategorii wprowadzonej przez federację WBC. Usiadłem jednak, przewinąłem taśmę i zrozumiałem, że nie powinienem już tego robić. Dziś prowadzę zupełnie inne życie i nie koncentruję się już tak na sporcie i boksie. Nie potrafiłbym się aż tak zaangażować na jednej rzeczy. Połowę życia poświęciłem tej dyscyplinie, teraz nadszedł czas innych - powiedział Lebiediew.
Problem dla hejterow Kaznodziei, ze on w wieku ~44lat pokaze wiecej boksu , serca i nie da sie ubic jak mlody bog Szpilka;)
Pod warunkiem udanego matchmakingu. Z rywalami pokroju Walkera czy Abella powinien się dość łatwo uporać, ale jakby mieli go wysłać na jakiegoś silnego rywala z czołówki wywierającego presję jak wtedy na Millera to by poległ.
walka z Jonesem brutalna,
walka z Gasijewem znakomita,
Quasimodo modelem to nie był, zresztą nie aspirował do takiej roli, ale ringowym czołgiem był lepszym, niż T-72:)
mała krytyka kaznodziei to jeszcze nie hejt. Tym bardziej, że jakiś czas temu broniłem oceny jego dorobku przed jakimś sewantem kochającym liczby, który mu umniejszał. Jest to zawodnik, który zasługuje na wielki szacunek za to co czynił w ringu. Jako kaznodzieja się nie sprawdza - tylko tyle, a dutki niech sobie nawet kocha.