KRWAWE ŻNIWA BOKSU: BENNY PARET
Dziś w cyklu ''Krwawe żniwa boksu'' Krystiana Stolarza (autor co dwa tygodnie przybliża najtragiczniejszą stronę pięściarskich zmagań: śmierć na ringu) tragiczny los Benny'ego Pareta.
KRWAWE ŻNIWA BOKSU: BENNY PARET
Bernardo ''The Kid'' Paret (ur. 14.03.1937 - zm. 03.04.1962) – zawodowy mistrz świata wagi półśredniej pochodzący z Kuby, jego marzenie o sklepie mięsnym i stabilności finansowej przerwał ''Maricon''.
Benny opuścił swoją ojczyznę kilka lat przed objęciem władzy przez Fidela Castro. On i jego rodzina z uwagi na pochodzenie uznawani byli za nieco zacofanych (według źródeł Bernardo miał być analfabetą w dwóch językach), dlatego też w pełni ufali menedżerowi Pareta, a mianowicie Manuelowi Alfaro. Był starszy, mądrzejszy, charyzmatyczny, a przede wszystkim odnosił sukcesy jako przedsiębiorca prowadząc własny klub nocny. Bernardo marzył o pieniądzach i stałym źródle dochodów, w dalszym etapie swojej znajomości obmyślili więc plan, który polegał na zarobieniu pieniędzy pozwalających na otworzenie sklepu mięsnego. W tamtych latach taka inwestycja gwarantowała spory sukces finansowy. ''Dzieciak'' miał pomysł jak zarobić na swoje marzenia - potrafił boksować. Swoją pierwszą walkę zawodową stoczył mając zaledwie 17 lat, pojedynek odbył się w Santa Clara na Kubie i zakończył się jednogłośnym zwycięstwem Pareta. Nastoletni Kubańczyk następnie wygrał 12 walk z rzędu, jednak w październiku 1956 roku zatrzymał go Rolando Rodriguez wygrywając z nim poprzez nokaut. ''Dzieciak'' nie załamał się przegraną, nadal wygrywał swoje pojedynki, lecz w 1958 roku dwukrotnie przegrał z Luisem Rodriguezem.
Znający smak porażki Kubańczyk od listopada 1958 roku zaczął toczyć swoje pojedynki również w Stanach Zjednoczonych. W 1959 roku wygrał cztery walki, przegrał trzy (w tym z Gasparem Ortegą) oraz zremisował z Jose Torresem. Następnie w 1960 roku po wygraniu jednej walki i zremisowaniu w kolejnej mierzący 171 centymetrów kubański ''Dzieciak'' otrzymał szansę walki o mistrzostwo świata w wadze półśredniej. Tak oto 25 maja 1960 roku Benny Paret został mistrzem tej kategorii, pokonując na punkty dotychczasowego czempiona Dona Jordana. Następnie stoczył dwa pojedynki, w których tytuł mistrzowski nie był stawką (w tym przegrał z Dennym Moyerem), a 10 grudnia 1960 roku w Nowym Jorku w pierwszej obronie tytułu pokonał Federico Thompsona.
1 kwietnia 1961 roku Bernardo Paret zmierzył się z Emile’em Griffithem. Nikt nie mógł się spodziewać, że wygrana Amerykanina przez nokaut w 13. rundzie rozpocznie historię, która wstrząśnie całym bokserskim światem i będzie wspominana w odległym 2020 roku.
Benny nie mógł pogodzić się z porażką, dlatego postanowił ponownie zawalczyć z Emile’em. Tym razem walka odbyła się 30 września 1961 roku w Madison Square Garden, ''Dzieciak'' pokonał Amerykanina na punkty i odzyskał mistrzostwo wagi półśredniej. Wzmocniony wygraną zdecydował się na ryzykowny krok, jakim była próba zdobycia mistrzostwa świata NBA w wadze średniej. Aktualnym mistrzem tej kategorii był Gene Fullmer - ludzki buldożer. Tak właśnie opisywano większego, silniejszego i twardszego Amerykanina. Ostatecznie ''Cyklon'' zdemolował ''Dzieciaka'' nokautując go w 10 rundzie. Wielu twierdziło, że Kubańczyk z uwagi na odniesione w tej walce obrażenia już nigdy nie powinien wrócić na ring. Niestety komisarz New York State Athletic i lekarze uznali inaczej, pozwalając Kubańczykowi nadal toczyć pojedynki.
24 marca 1962 roku w Madison Square Garden w Nowym Jorku Benny Paret stoczył swój ostatni pojedynek. Doszło do trylogii z Emile’em Griffithem, która generowała ogromne emocje związane również z orientacją seksualną Amerykanina. W latach sześćdziesiątych przyznanie się do bycia homoseksualistą (Griffith w istocie był biseksualny) mogło błyskawicznie zakończyć karierę sportową, dlatego pomimo wielu oskarżeń Emile omijał jednoznaczne odpowiedzi na to pytanie. W dniu ważenia czuć było między rywalami ogromne napięcie.
- Jeśli on coś powie do mnie przed walką, znokautuję go - powiedział Griffith.
Nie trzeba było długo czekać na zamieszanie, Paret miał nazwać swojego rywala ''maricon'' (obraźliwe określenie homoseksualisty), a mistrz rzucił się na Kubańczyka z pięściami. Ostatecznie zostali szybko rozdzieleni i nikt nie odniósł obrażeń. Tak oto trylogia między mistrzami okraszona została motywem homofobii oraz tajemniczym w tamtych czasach i nieakceptowalnym społecznie homoseksualizmem.
Emile znany był z twardej szczęki, jednak w szóstej rundzie po kombinacji ciosów Pareta był na skraju nokautu. Uratował go gong kończący rundę, a minuta przerwy wystarczyła na regenerację i przejęcie inicjatywy. Obaj zawodnicy wykazali się niesamowitą wytrzymałością i odpornością na ciosy, niestety w dwunastym starciu Griffith zapędzając swojego rywala do narożnika zasypał go lawiną potężnych ciosów. Zanim sędzia ringowy Ruby Goldstein zakończył pojedynek, Paret przyjął wiele niepotrzebnych uderzeń, najpierw zawisając na linach, a następnie osuwając się - będą już nieprzytomnym - na matę ringu. Kubańczyk natychmiast został wyniesiony z sali i przewieziony do szpitala w Roosevelt, gdzie po 10 dniach śpiączki zmarł przez wylew krwi do mózgu.
- Jestem bardzo dumny z tego, że odzyskałem mistrzostwo świata w wadze półśredniej. Mam nadzieję, że Paret czuje się dobrze - mówił w trakcie wywiadu niczego nieświadomy Griffith.
Śmierć Pareta wstrząsnęła środowiskiem bokserskim, gubernator Nowego Jorku Nelson Rockefeller powołał komisję, która miała zbadać tragiczną śmierć, stacje telewizyjne zaprzestały emitowania boksu w darmowej telewizji aż do roku 1970, sędzia Goldstein już nigdy nie poprowadził walki bokserskiej, a Griffith spotkał się z brutalną krytyką. Wielu kibiców obwiniało go za śmierć ''Dzieciaka'', doszło nawet do sytuacji, w której został znieważony przez kibiców twierdzących, że zabił swojego rywala celowo, kierowany zemstą za jego homofobię.
- To była katastrofa. Straciłem prawie całą swoją karierę. Benny odszedł. Niech jego dusza spoczywa w pokoju. Po tej walce już nigdy nie chciałem wychodzić ponownie na ring. Zostałem znienawidzony, nazywali mnie mordercą. Dostawałem też wyrazy współczucia. Fani wspierali mnie - wspomniał po wielu latach Griffith.
Emile nie był już nigdy tym samym pięściarzem, myśl, że może kogoś zabić, nigdy nie opuściła Amerykanina. Po tej feralnej nocy stoczył jeszcze 80 walk, jednak przed czasem zakończył jedynie 13 z nich.
- Ludzie pluli na mnie na ulicy. Zatrzymywaliśmy się w hotelach i za każdym razem ktoś niszczył moje drzwi. Bałem się. W swoich walkach chciałem używać tylko lewej ręki, by nie stało się znowu coś złego - opowiadał Emile.
Griffith stoczył rekordową ilość mistrzowskich rund - aż 339, na drugim miejscu znajduje się Abe Attell (337), a na trzecim Bernard Hopkins (313). W 1964 według magazynu The Ring Griffith został pięściarzem roku, a w 1990 roku wprowadzono go do International Boxing Hall of Fame. Pomimo ogromnych osiągnięć został zapamiętany przede wszystkim jako pięściarz, który zabił w ringu.
O tragicznej śmierci Kubańczyka i dalszych losach Emile’a Griffitha nakręcono film dokumentalny pt. ''Ring of Fire. The story of Emile Griffith''. Amerykański piosenkarz Gil Turner nagrał piosenkę na cześć ''Dzieciaka'', nazywając ją ''Benny Kid Paret''. Historia Kubańczyka została również wspomniana w pomniejszych dziełach, takich jak wiersz Nicomedesa Santa Cruza, fabularyzowana opowieść czy spektakl przedstawiony w operze.
Boks jako dyscyplina sportowa wkradła się do wielu serc, jednak za jej pięknem kryje się wiele mrocznych i smutnych historii ludzi, którzy oddali dla niej życie.
Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci.
Krystian Stolarz