MAYWEATHER WSPOMINA ZAROBKI ZA PIERWSZE WALKI
Od kilkudziesięciu tysięcy do setek milionów. Oto droga Floyda Mayweathera Jr (50-0, 27 KO) po mistrzowskie pasy oraz prawdziwą fortunę.
"Piękniś" zawodową karierę - z brązowym medalem olimpijskim w kieszeni, rozpoczął w październiku 1996 roku, pokonując na początku drugiej rundy Roberto Apodacę. Dostał za ten występ, ale przede wszystkim za podpis na kontrakcie, sto tysięcy dolarów. Czuł się jak w niebie. Wtedy jeszcze nie marzył o wypłatach sięgających kilkudziesięciu, a nawet kilkuset milionów, jakie zarabiał na finiszu kariery.
- W pierwszych latach kariery byłem promowany przez grupę Top Rank. Gdy po zawodowym debiucie zobaczyłem czek, pomyślałem sobie "Cholera, w życiu nie widziałem czegoś takiego". Nie zapominajcie, że pochodzę z biedy. To był czek na sto tysięcy dolarów, ale wtedy był dla mnie wart niczym sto milionów. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z takimi sumami, a potem pojawiły się gaże po 30, 40 i 60 tysięcy dolarów. Gdy dostałem czek na sto tysięcy pomyślałem sobie, że zostałem najbogatszym człowiekiem na świecie - wspomina były król zestawień P4P i mistrz świata pięciu kategorii, wszystkich od super piórkowej aż po junior średnią.
Przypomnijmy, że Floyd, wraz z Władimirem Kliczką (64-5, 53 KO) oraz Andre Wardem (32-0, 16 KO), został w ubiegłym tygodniu wciągnięty do Międzynarodowej Bokserskiej Galerii Sław. Ale Mayweather Jr nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wróci 20 lutego walką z youtuberem Loganem Paulem. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.