GOŁOWKIN: BRAK TRYLOGII TO NIE MOJA WINA
Piątek i sobota będą dniami znakomitej uczty bokserskiej. Najpierw w elektryzującej Polaków walce Kamil Szeremeta (21-0, 5 KO) stanie przed życiową szansą, mierząc się z Giennadijem Gołowkinem (40-1-1, 35 KO). Dzień później swoją największą dotychczas walkę w karierze stoczy Callum Smith (27-0, 19 KO), który skrzyżuje rękawice z Saulem Alvarezem (53-1-2, 36 KO).
Mimo że Canelo zasilił już kategorię super średnią, wydaje się, że kibice chętnie obejrzeliby zwieńczenie trylogii pomiędzy Meksykaninem a Kazachem. Przypomnijmy – pierwszy pojedynek z września 2017 roku zakończył się remisem, choć zdaniem wielu to ręka Gołowkina powinna powędrować w górę. W rewanżu, który odbył się rok później, decyzją sędziów dwa do remisu wygrał Alvarez. Przez długi czas potem mówiło się o trzeciej walce mogącej rozwiać wszelkie wątpliwości. Nie miało to jednak miejsca i ''Triple G'' nie czuje się z tego powodu winny.
- Nie myślę o trylogii, ponieważ myślenie o tym mnie męczy. To już więcej niż dwa lata, jak porusza się ten temat, ale to nie moja wina, że do pojedynku nadal nie doszło – powiedział pochodzący z Karagandy mistrz. – Obecnie jest za wcześnie, aby tak mówić, istnieje jednak możliwość, że do trzeciej potyczki nigdy nie dojdzie – dodał.
Alvarez ma dość kopania się z koniem? Przypomnę Ci , że wszystko co przyjął Canelo od Gienka spływało po nim jak po kaczce. Meksykaniec nie jest rozbity tak jak Kazach , który tyle przyjął w swojej karierze co czasami nawet pięciu przez całą karierę nie przyjęło. Ta trylogia potrzebna jest Golovkinowi a nie Canelo. Jeden bije się ze Smithem i pisze dalej legendę a drugi obija Szeremety tego świata.
*
Tak, zaraz zlecą się psy szczekające, że "ooo Kowaliow, zasuszony, wzięty zaraz po innej walce, itd.". To wszystko prawda, tylko że tak czy siak to bardzo niebezpieczny gość z mocnmy ciosem o gabarytach co najmniej półciężkiego, który nawet biorąc powyższe pod uwagę, szczególnie do 6 rundy był realnie w stanie zrobić Alvarezowi kuku.
Jakoś ta legenda do mnie nie przemawia,owszem fajna bajka ale łykają to tylko pelikany tego świata, bo jakby zagłębić się w temacie, czego przeciętny Janusz nie czyni, to zaczyna walić jak z dobrego szamba.
*
*
*
Szkoda, że Gołowkin nie dał nam łyknąć jak pelikanom wychodząc do dziadka Hopkinsa, który go wyzywał i nokautując go tak jak to zwykł robić w średniej. Szkoda, że nie wyszedł do wyzywającego go Frocha, który już schodził ze sceny i nie odesłał go na dobre na emeryturę jak to zwykł robić w MW niszczyciel Gołowkin. To też nie byłby pewnie pełnowartościowe zwycięstwa i część pelikanów by łykała jak siemasz, no ale niestety biedny Gienia nie dał nam nawet się przekonać czy tak by rzeczywiście było xD
"Ta trylogia potrzebna jest Golovkinowi a nie Canelo" no właśnie na tym polega przewaga Canelo - walki z nim zawsze potrzebuje bardziej jego przeciwnik, w końcu to kasa się liczy na końcu najbardziej. Niestety pod tym względem już przy pierwszej walce to Gienia był "zatrudniony" przez rudego bo bardziej potrzebował "dobrej fuchy", więc już wtedy nie walczyli na równych warunkach.
NietrzezwyTomasz
Gienia na zawsze pozostanie gościem, który ma się dostosować do warunków gospodarza. Gospodarzem jest Canelo i choćby SOG co to udowodnił "ugaszczając" Kowaliowa (też gościa). Więc dobrze Gienia zrobił, że nie "gościł" u Warda choć też go tak miło zapraszano. Hopkins też mógł się jawić jako miły gospodarz z którym (którego) jak nie obalisz to nie uznają cię za grzecznego gościa. A co Frocha to mogę się z Tobą zgodzić.
Szkoda jeszcze, że Golowkin nie wyszedł do Kliczki. To może by usatysfakcjonowało takiego ch00ja, jak ty.
sądząc po tytułach jakimi się wymieniacie z NietrzezwymTomaszem wnoszę, ze wasze relacje są na poziomie tych pomiędzy Furym i AJem? :)
@Pijany_Menel:
Szkoda jeszcze, że Golowkin nie wyszedł do Kliczki. To może by usatysfakcjonowało takiego ch00ja, jak ty.
*
*
*
To ja twierdziłem, że Gołowkin wyjdzie do każdego od 154 lbs do 168 lbs czy sam Gołowkin, imbecylu? Utkaj tam ryj merytoryczny planktonie.