TIM TSZYU ZNÓW DEMOLUJE, PORAŻKA MARKA HUNTA
Tim Tszyu (17-0, 13 KO) rozpędza się coraz bardziej i jeśli dalej będzie robił takie postępy, ludzie przestaną wspominać o jego sławnym ojcu, a zaczną doceniać syna. Na własnej skórze przekonał się o tym przed momentem Bowyn Morgan (21-2, 11 KO).
Syn legendy już pierwszą akcją lewy-prawy lekko podłączył rywala, który od razu sklinczował. W oczy rzuciła się siła rażenia obu zawodników, a w zasadzie ogromna różnica w tym aspekcie. Nawet lewy prosty Tszyu przestawiał Morgana. W połowie pierwszej rundy Tim zranił go prawym podbródkiem, poszedł za ciosem i powalił na deski lewym sierpowym. Sędzia policzył do ośmiu, puścił walkę, Tszyu podbiegł do zranionej ofiary i dobił rywala efektownym prawym sierpowym. Tym razem John Cauchi nawet nie zaczynał liczyć... Dzięki tej efektownej wygranej Tszyu obronił regionalne pasy IBF i WBO. W przyszłym roku powinniśmy zobaczyć go w walce o mistrzostwo świata wagi junior średniej.
Legenda K-1 i MMA Mark Hunt (0-2-1) wczoraj rwał się do bitki podczas ważenia, dziś w ringu nie był już jednak tak agresywny i został wypunktowany na dystansie sześciu rund przez Paula Gallena (10-0-1, 5 KO). Jak widać 46 lat i 130 kilogramów robią swoje... Tak więc powrót do boksu po dwóch dekadach nie okazał się byt okazały.
okazały? okazały?! serio?
Czego nie rozumiem w wyrażeniu "zbyt okazały"?