MARCIN SIWY: CHĘTNIE SPOTKAM SIĘ Z ŁUKASZEM RÓŻAŃSKIM
Po efektownym zwycięstwie w pierwszej rundzie z Kamilem Bodziochem w piątek niepokonany na zawodowych ringach Marcin Siwy (21-0, 9 KO) zmierzy się z Francuzem Morganem Dessaux (6-8, 5 KO) na gali Tymex Boxing Night 15 w Pionkach. - Nie boję się dostać po głowie, ale Dessaux to nie mistrz olimpijski Tony Yoka – mówi Siwy. Transmisja na żywo w TVP Sport.
Pojedynek w wadze ciężkiej został zakontraktowany na osiem rund i poprzedzi walkę wieczoru, w której mająca mistrzowskie ambicje Laura Grzyb (4-0, 3 KO) spotka się z pochodzącą z Dominikany Enerolisą De Leon (6-3-2, 2 KO).
Pięściarz Tymex Boxing Promotion to jeden z największych wygranych ostatniego półrocza w polskim boksie zawodowym. Latem na 12. gali Tymexu bardzo szybko zdemolował kolegę z grupy, w tamtym momencie również mającego zero w rekordzie Kamila Bodziocha. Po tamtym sukcesie Marcin zebrał sporo pochwał.
- Czasem wracam wspomnieniami do tamtej walki, parę razy ją oglądałem i nie ukrywam, że mocno podbudował mnie lipcowy pojedynek. Utwierdził też w przekonaniu, że mając odpowiednio długie i dobre przygotowania oraz konkretne sparingi jestem w stanie walczyć z bardzo mocnymi zawodnikami. Pojawią się różne nazwiska, w tym rodaków, na przykład Łukasza Różańskiego. Jestem na tak, ale najpierw muszą porozumieć się nasi promotorzy, menedżerowie – powiedział częstochowianin, którego promotorami są Mariusz i Marcel Grabowscy.
Siwy jest brązowym medalistą Mistrzostw Świata Juniorów z 2008 roku. W następnym sezonie spotkał się na turnieju w Grudziądzu z dwumetrowym Tony Yoką, późniejszym mistrzem olimpijskim z Rio de Janeiro. Zdaniem sędziów wygrał Tony Yoka 6:3, choć Marcin do dziś nie może odżałować tamtej porażki.
- Nie boję się dostać po głowie, ale Morgan Dessaux to nie Tony Yoka. Jest wyższy ode mnie, większość zwycięskich walk rozstrzygnął przed czasem, ale ma też swoje słabości. Gość jest odważny, nie obawia się wyzwań, boksował z Nathanem Gormanem czy Alenem Babiciem. Przyda mi się taki sprawdzian na koniec roku - przyznał Siwy, który sparuje głównie w Będzinie z Jakubem Sosińskim.
Marcin należy do "starej gwardii" ekipy Tymexu. Inny z częstochowskich liderów grupy Mariusza Grabowskiego – Robert Parzęczewski (25-2, 6 KO) przed pięcioma laty też mierzył się z rywalem z Francji (Jessy Luxembourger) i wtedy niespodziewanie przegrał na punkty. Ale potem wygrał aż 17 walk z rzędu, w tym 13 przed czasem.
- Wierzę, że dopiszę do rekordu kolejne zwycięstwo. Gdybym zakładał przegraną z Dessaux, to nie decydowałbym się na wejście do ringu. Ale ja nie mam na co czekać, chcę boksować i mam nadzieję, że moi promotorzy mają plan na moją karierę. Nie ma we mnie strachu przed bardzo trudnymi walkami. Jeśli z dużym wyprzedzeniem dostanę duże nazwisko, będę gotowy na sto procent. A niech nawet to będzie mistrz świata – biorę taką walkę! W lutym kończę 30 lat, to dobry moment na wyzwanie z wyższej półki – zapowiedział Siwy, który szuka wyzwań też w boksie na pięści i już był łączony z federacją Gromda. Na debiut musi jeszcze poczekać.
W piątek na Tymex Boxing Night 15 walki rankingowe stoczą między innymi brązowy medalista Mistrzostw Europy 2006 i olimpijczyk z Pekinu Aleksander Strecki (11-1-2, 5 KO) i Tomasz Nowicki (6-0, 2 KO). W barwach Tymexu zadebiutują Piotr Kuberski (waga junior ciężka) i – to hit, były mistrz Kuby młodzików, Yuriet Prades Silveira.
Oczywiście jest gotowy na duże walki i nie boi się dostać po głowie, ale tylko do momentu kiedy ktoś mu taką walkę zaproponuję.
Tym bardziej jakby Różanski pokonał Szpilkę.
Pomysł ze ściąganiem Kubańczyków ciekawy, ale chyba skończy się tak, jak swego czasu masowe sprowadzanie do Polski brazylijskich piłkarzy. Część okaże się niewiele warta, a ci lepsi szybko wybiorą większą kasę w jakimś bogatszym kraju. Bardziej sensowne byłoby podparcie polskiego boksu zaciągiem ze Wschodu. Tylko też nie jakimiś skośnookimi Kubłajachmedami, tylko takimi o mniej lub bardziej prawdziwych polskich korzeniach, jak Czerkaszyn.
Uwielbiam te pompowanie balonika przez naszych promotorow
Delikatnie rzecz biorąc nie przepadam za panem Mariuszem 'ch** wam w d***' Grabowskim, ale tutaj akurat jego winy nie ma. Siwy miał wielokrotnie poważne propozycje, jednak za każdym razem je odrzucał.