PAWEŁ GŁAŻEWSKI - RINGOWY RYWAL GIENNADIJA GOŁOWKINA SPRZED LAT
Do spotkania Kamila Szeremety (21-0, 5 KO) z Giennadijem Gołowkinem (40-1-1, 35 KO) pozostało już niewiele czasu. Emocje związane z tą konfrontacją powoli więc sięgają zenitu. Pojedynek, którego stawką będą pasy mistrzowskie w wadze średniej w wersjach IBF i IBO, odbędzie się już w piątek na ringu w Seminole Hard Rock Hotel and Casino w Hollywood. Dla Polaka, który do tego pojedynku będzie wychodził jako pretendent, jest to pierwsza próba sięgnięcia po światowy tytuł. Z kolei Kazach – broniący insygniów mistrzowskich – po raz 23. będzie boksował w walce, której stawką jest zawodowe pierwszeństwo w średnim limicie wagowym.
Kamil Szeremeta nie jest pierwszym Polakiem, z którym "GGG" (przydomek Gołowkina – przyp. aut.) zmierzy się w ringu. Kibice pięściarstwa pamiętają z pewnością zwycięskie starcie Kazacha z Grzegorzem Proksą, do którego doszło 01.09.2012 r. Wówczas stawką pojedynku było mistrzostwo świata w wadze średniej w wersjach: WBA oraz IBO.
A jednak – jak się okazuje – lista polskich rywali w pięściarskiej biografii Gołowkina jest bogatsza o jeszcze jedno nazwisko, bowiem – w czasach amatorskich, startując w grupie wiekowej juniorów, zmierzył się on z Pawłem Głażewskim, którego poprosiliśmy o przypomnienie tej walki.
Janusz Stabno: Pawle, za kilka dni Kamil Szeremeta, który tak jak Ty zaczynał swoją przygodę z boksem w białostockim "Hetmanie", zmierzy się w walce o zawodowe mistrzostwo świata w wadze średniej z Giennadijem Gołowkinem. Ja jednak wiem, że Ty z Kazachem krzyżowałeś rękawice już wcześniej. Możesz podzielić się wspomnieniami związanymi z tą walką?
Paweł Głażewski: Rzeczywiście, ponad 20 lat temu spotkaliśmy się w półfinale międzynarodowego turnieju juniorów o "Puchar Brandenburgii" we Frankfurcie nad Odrą. Wcześniej po twardej rywalizacji pokonałem na punkty faworyta gospodarzy Artura Franza. Będąc już w strefie medalowej przegrałem z Gołowkinem przed czasem w czwartej rundzie.
J. S.: Czyżby "GGG" już wtedy dysponował ciężkim ciosem?
P. G.: Z tą czasówką to była nieco zawiła historia regulaminowa. W tamtym czasie w boksie amatorskim obowiązywała zasada, że jeżeli jeden z zawodników do przedostatniej rundy włącznie uzyska przewagę 20 punktów, to walka musi zostać przerwana. Ogłaszano wówczas werdykt RSCO. Reguła ta jednak nie dotyczyła ostatniej rundy. A w przypadku tej konkretnej walki została ona wstrzymana i ogłoszono zwycięstwo przez RSCO Gołowkina. Nie wiem dlaczego Niemcy tak zrobili, ale taki wynik poszedł w świat.
J. S.: Co zatem zadecydowało o zwycięstwie Kazacha, jeżeli nie było mocarne trafienie, z jakich słynie on na zawodowym ringu?
P. G.: Przyznam, że nie pamiętam, bym jakoś szczególnie odczuł ciosy Gołowkina. Pamiętać jednak trzeba, że obaj byliśmy wówczas jeszcze juniorami. Poza tym boksowaliśmy w limicie wagowym do 67 kg. Natomiast chcę podkreślić, że był on już wtedy bardzo dobry pod względem technicznym. Właśnie nienaganna technika w połączeniu z dużą szybkością i dobrą kondycją były jego głównymi atutami. Zresztą swoją klasę Gołowkin potwierdził zdobywając w dużym stylu mistrzostwo świata juniorów na ringu w Budapeszcie w miesiąc po zwycięstwie w "Pucharze Brandenburgii". Także później – już jako senior w boksie olimpijskim oraz wśród zawodowców – udowodnił, że naprawdę jest wielkim zawodnikiem.
J. S.: Ty też po kilku sezonach startów wśród amatorów – i to z sukcesami – zdecydowałeś się na podpisanie kontraktu profesjonalnego.
P. G.: To prawda. Startując w boksie amatorskim byłem kilkakrotnie mistrzem Polski w różnych grupach wiekowych. Startowałem też w reprezentacji Polski. Potem zostałem zawodowcem, boksując przez siedem sezonów. Zdobyłem międzynarodowe mistrzostwo Polski w wadze półciężkiej i boksowałem o mistrzostwo świata w wersji WBA. Choć ten start nie zakończył się powodzeniem.
J. S.: Ale na liście Twoich ringowych oponentów z okresu kariery zawodowej znajduje się nazwisko, które z pewnością warto przypomnieć. Zresztą jak i samą walkę, którą w opinii wielu ludzi powinieneś wygrać.
P. G.: Na pewno chodzi o Roya Jonesa Jr. Początkowo miał on boksować z nieżyjącym dziś niestety Dawidem Kosteckim. Ale z tego projektu nic nie wyszło ze względu na pozaringowe problemy Dawida. Ja po otrzymaniu propozycji miałem na przygotowanie się do tego spotkania 10 dni. To nie jest dużo. A jednak uważam, że pokazałem w ringu kawałek naprawdę dobrego boksu. Byłem przekonany, że wygrałem. Sędziowie jednak niejednogłośnie byli innego zdania.
J. S.: A co dzisiaj – już po zawieszeniu rękawic na kołku – porabia Paweł Głażewski?
P. G.: Wciąż zajmuję się boksem tyle, że już w zupełnie innej perspektywie. W lipcu tego roku wraz z Marcinem Bogdan otworzyliśmy w Białymstoku klub o nazwie "Głazboxing", w którym prowadzę zajęcia pięściarskie.
J. S.: Czyli już niedługo – mam nadzieję – usłyszymy o reprezentantach "Głazboxing" Białystok, których trenuje Paweł Głażewski?
P. G.: W sumie to już trochę słychać. Na tegorocznych młodzieżowych mistrzostwach Polski w Grudziądzu nasz superciężki Karol Krupiennik wywalczył brązowy medal i wszedł w orbitę zainteresowań trenera kadry narodowej.
J. S.: To gratuluję i życzę wiele tego rodzaju sukcesów Twoich zawodników w przyszłości. Dziękuję bardzo za rozmowę.
P. G.: Dziękuję bardzo.
Z Pawłem Głażewskim rozmawiał Janusz Stabno.
PAWEŁ GŁAŻEWSKI (ur. 01.10.1982 r. w Białymstoku). Boks zaczął uprawiać w 1993 r. Wychowanek "Hetmana" Białystok, gdzie jego pierwszym trenerem był Mikołaj Nos. Później trenował także pod okiem Jana Żylińskiego i Stanisława Wąsowskiego. Złoty medalista Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w kat. 60 kg (1998). Mistrz Polski juniorów w kat. 63,5 kg (1999). Mistrz Polski juniorów w kat. 67 kg (2000). Młodzieżowy mistrz Polski w kat. 67 (2001). Brązowy medalista młodzieżowych mistrzostw Polski w kat. 67 kg (2002). Reprezentant Polski na mistrzostwa Europy kadetów w kat. 60 kg (1998). Reprezentant Polski na Mistrzostwa Unii Europejskiej seniorów w kat. 81 kg (2007). W karierze amatorskiej stoczył 196 walk, z których 2 zremisował i 26 przegrał.
Na zawodowym ringu zadebiutował 14.12.2008r., zwyciężając Miroslava Kvockę (SVK) przez TKO w trzeciej rundzie. Międzynarodowy mistrz Polski w wadze półciężkiej. Pretendent do mistrzostwa świata w wersji WBA w wadze półciężkiej – przegrał przez ko w pierwszej rundzie z Juergenem Braehmerem (GER). Stoczył 28 walk, z których wygrał 23 (5 KO) i przegrał 5.
Wygląda na to że boks zaczął trenować jeszcze zanim zaczął chodzić ;)
A co to za emocje skoro wynik jest z góry znany.