YARDE CHCE REWANŻU Z ARTHUREM. WCIĄŻ TWIERDZI, ŻE WYGRAŁ
Lyndon Arthur (18-0, 12 KO) pokonał w sobotę niejednogłośną decyzją sędziów faworyzowanego Anthony'ego Yarde'a (20-2, 19 KO). Pokonany wciąż nie może pogodzić się z werdyktem i zapowiada rewanż, do którego prawo daje mu klauzula zawarta w kontrakcie na walkę.
- Oglądałem pojedynek z włączonym i wyłączonym dźwiękiem. Myślę, że wygrałem co najmniej siedem rund, ostatnią zdominowałem. Czułem, że wygrywam, ale chciałem dać widzom więcej rozrywki, więc ruszyłem po nokaut. Gratuluję Lyndonowi, ale teraz chcę rewanżu - stwierdził Yarde.
- Jeżeli pieniądze będą się zgadzać, dojdzie do rewanżu. Ale teraz to ja będę rozdawał karty i ustalał warunki (...) Walka była wyrównana, jednak kontrolowałem ją lewym prostym. Moja prawa ręka nie była w najlepszym stanie. W ostatniej rundzie Yarde zranił mnie ciosem na korpus, a potem szukał nokautu, ale pokazałem, że jestem odpornym zawodnikiem - tako rzecze Arthur.
Yarde poprosił kibiców o opinię na temat walki i pojawiło się mnóstwo głosów wzywających do zmiany kontrowersyjnego trenera Brytyjczyka. Tunde Ajayi jest z Yarde'em mocno zżyty, ale kto wie, czy nie pożegna się z posadą, gdyż interwencję zapowiedział już pośrednio także promotor Yarde'a i Arthura, Frank Warren.