CIĘŻKIE KONTUZJE
Czasem warto poczekać z ostrą opinią. Dwóch mocnych zawodników wagi ciężkiej stoczyło w ten weekend walkę z rywalem, ale i swoimi słabościami, co rzuca trochę inne światło na ich poczynania.
Tony Yoka (9-0, 7 KO) - mistrz olimpijski wagi super ciężkiej, w piątkowy wieczór przez dziesięć rund obijał Christiana Hammera (25-7, 15 KO), ale nie zdołał złamać twardego Niemca. Wszyscy sędziowie dali wygraną Francuzowi 100:89. Po wszystkim pokazało się, że Yoka złamał rękę, co pokrzyżuje jego plany.
- To była ciężka walka z trudnym przeciwnikiem, ale rośniemy właśnie dzięki takim doświadczeniom. Niestety złamałem rękę i nie będę mógł zaboksować w grudniu, co mieliśmy w planach - powiedział Yoka, który miał pod koniec roku spotkać się z Petarem Milasem (15-0, 11 KO) o pas Unii Europejskiej.
Wczoraj wieczorem Daniel Dubois (15-1, 14 KO) prowadząc nieznacznie na punkty przyklęknął po lewym prostym Joe Joyce'a (12-0, 11 KO) w dziesiątej rundzie i dał się wyliczyć. W stawce był tytuł mistrza Europy wagi ciężkiej. Niektórzy zdążyli już skrytykować młodego bombardiera z Londynu, ale "Dynamit" miał swoje powody. Po dokładnych badaniach w szpitalu okazało się, że Daniel doznał pęknięcia oczodołu i uszkodzenia nerwów w lewym oku. Być może więc gdyby zagryzł zęby i dowiózł wygraną do końca, kilka kolejnych lewych prostych Joyce'a mogło na dobrą sprawę zakończyć karierę Dubois.
Zdrowie jest najważniejsze i patrząc z tej perespektywy to do Daniela nie można mieć pretensji
Z drugiej zaś strony kontuzje są nieodzownym elementem boksu i za to się ceni i płaci pięściarza żeby się nie poddawali pomimo kontuzji
Mit wojownika i twardziela czyni ze zwykłych sportowców ludzi wyjątkowych,idoli których kibice chcą oglądać i dają im zarobić horendalne dla zwykłego człowieka pieniądze
Być może Dubois uchronił swoje zdrowie ale zapłaci za to wysoka cenę,bo opinia miekiszona będzie się za nim ciągnąć bardzo długo
Przecież to opinie zwykłych idiotów. Oczywiście są zawodnicy, którzy poddają się w co najmniej dziwnych okolicznościach, jak ten ostatni rywal Ortiza, ale nie krytykowałbym kogoś takiego jak teraz Dubois, czy wcześniej Gwozdyk. Pamiętajmy o Stevensonie, czy Abdusalamowie - lepiej się poddać w porę.
Ja cenię to i to na równym poziomie, bo Wilder nie chciał się poddać wiedząc, że i tak nie wiele już zdziała w HW, ze względu na swoje lata i to, że tak naprawdę może liczyć tylko na prawy prosty, moim zdaniem najlepszy prawy prosty w historii boksu, może rzadko bity, ale jeden z najlepszych tego typu ciosów. Natomiast Dubois ma 23 lata i wiele może jeszcze zmienić i osiągnąć. Poza tym jestem zdania, że tymi ciosami którymi trafiał Dubois Joyce'a mógłby powalić wielu pięściarzy z top 10 i po prostu bardzo źle dobrał rywala. Dlatego paradoksalnie większą przyszłość wróże Dubois, niż Joyce'owi.
Dlaczego niby Brook podczas walki ze Spencem nabawił się podobnej kontuzji, tylko z drugiej strony? Bo pewnie skupił się na chronieniu newralgicznego miejsca, więc Spence bił tam, gdzie było mu łatwiej. Podsumowując, narożnik Dubois'a spieprzył sprawę na całego. Powinni zawołać lekarza i powiedzieć mu, żeby to przerwał. W ten sposób Daniel mógłby mówić, że on chciał, ale lekarz przerwał i nie zaliczyłby serii kolejnych strzałów, włącznie z tym ostatnim, który przelał czarę goryczy.
Co do rękawic to powinny być one możliwe największe i najmiększe, do tego obowiązkowo kask i pas ochronny po same cycki. Wtedy można by gadać o jakiejś odpowiedzialności w tym sporcie
Rozwiń swoją myśl?
Dziwi mnie tylko że piszą tak ludzie którzy jarają się później w komentarzach dramaturgią i zwrotem akcji legendarnych strać z lat 80'90'
Czy dobrze zrobił? Zachował się odpowiedzialnie bo są rzeczy znacznie ważniejsze niż wygrana walka (zresztą zapewne od długiego czasu zdawał sobie sprawę że tej walki uczciwie nie da rady wygrać bo nie miał na Joyce'a pomysłu- nic nie działało).
A że odbije się to tak a nie inaczej na ocenie jego osoby? To normalne. Na to nic nie poradzi w tym momencie.
Głupio wyszło bo jego narożnik nie reagował widząc że robi się coraz większe bagno prawdopodobnie mając informację że szykują wałek. Na tyle długo to przeciągli że zawodnik sam musiał wziąć na swoje barki poddanie się by oszczędzić sobie ewentualnych kłopotów.
Teraz będzie musiał się z tym zmierzyć jak facet i spróbować udowodnić że ludzie mylą się co do jego osoby.
Wiadomo że będą komentarze o braku jaj i serca + inne tego typu bzdury ale już nie jeden pięściarz w historii potrafił świetną postawą zniwelować takie opinie.
Nie polubiłem Duboisa ale nie zamierzam jechać po nim i zacierać rączki bo przegrał w taki a nie inny sposób. Fakty są takie że zrobili mu krzywdę robiąc z niego jakiegoś potwora lepszego od AJ-a po jednym sparingu a jak się okazało facet wymiękł przy pierwszej okazji do solidnego testu. Joshua takich trudnych momentów przeżył już wiele w swojej karierze i dzięki temu jest tam gdzie jest a nie dzięki jakimś historiom ze sparingów.
Warren wychwalał gościa pod niebiosa i wrzucił go na znacznie głębszą wodę licząc że na nazwisku Joe'go wybije młodziana.
Mocno się przeliczyli i być może bardzo mu zaszkodzili. Jest młody ma czas ale pojawiła się poważna kontuzja która może się w przyszłości odzywać + zszargana opinia + naruszona psychika faceta który został upokorzony wierząc że jest już najlepszy...
Gołota - Bowe to idioci w takim razie. Witek z okiem na wierzchu który chciał się dalej prać z Lennoxem to przykład nieodpowiedzialnego debila, tak lepiej?
Pamiętaj, że ten sam Vitek, wcześniej poddał się w walce z Byrdem.
Oceniać czy ktoś ma serce to można takich zawodników którzy od początku w ringu unikają walki albo jej nie podejmują już na etapie negocjacji.
w takim razie John L. Sullivan był ostatnim prawdziwym mistrzem wagi ciężkiej. Pózniej to już według twojego rozumowania to nie był juz prawdziwy boks - zwłaszcza po 1916 roku. A za Sullivana był prawdziwy, bo bardzo nieodpowiedzialny - walka bez rękawic, mogła trwać i sto rund. A potem to zabawa dla dzieci - co tam Ali, Hagler i inni :) Fajnie być generałem, siedząc na kanapie wysyłać innych na front - to takie proste no i wg ciebie jest co wspominać :)
Nie miałem na myśli mordobicia na gole pieści tylko nie rozumiem jakiejś gadki o odpowiedzielnosci gościa który się poddał. To jest boks a nie szachy. Dobra koniec tematu
Nie miałem na myśli mordobicia na gole pieści tylko nie rozumiem jakiejś gadki o odpowiedzielnosci gościa który się poddał. To jest boks a nie szachy. Dobra koniec tematu
Co Abdusalomowi, Stevensonowi, czy innym bokserom, którzy nie odpuścili, po twoim podziwianiu ich?
Fajnie być generałem, siedząc na kanapie wysyłać innych na front - to takie proste no i wg ciebie jest co wspominać :)
O, o, dokładnie! :)
To ma Ali i inni wielcy tego sportu, że idąc twoim tokiem rozumowania oni zabawiali się już w berka w porównaniu ze starym brutalnym boksem z przełomu wieku XIX i XX który by ci odpowiadał (według preferencji które wyraziłeś).
Mimo że się z Tobą nie zgadzam w tym konkretnym przypadku jeżeli chodzi o poddanie Dubois, to rozumiem jak to jest kiedy kilku frajerów próbuje na Ciebie wsiać i wrzucić swoje 3 grosze tylko dlatego że są w grupie a jak są sami to boja się odezwać. Masz oryginalne poglądy w tej sprawie i chuj im do tego lej na tych cweli.
A gdzie ja napisałem że preferuję mordobicie? Kocham boks, taką samą frajdę sprawia mi oglądanie popisów Furego czy Usyka jak i polowanie na jeden cios Wildera. W moich komentarz chodziło o to że nie widzę powodów do zachwycania się rozsądną bądź co bądź decyzją Dubois.
"Dyscyplina sama w sobie jest niebezpieczna i jest dla ludzi nieodpowiedzialnych" - czyli Pacman wyraźnie oszczędzający Margarito, kiedy w sumie mógł zrobić wtedy rzeźnię w ringu zachował się odpowiedzialnie - był wtedy odpowiedzialny za przeciwnika. Według twojej definicji boks jest dla nieodpowiedzialnych, którzy w takiej sytuacji by ubili gościa w ringu, bo sędzia wtedy nie kwapił się do interwencji - Pacman aż zerkała na ringowego, powstrzymywał cios - pamiętasz? Nie ma sprzeczności w tym, że ktoś zachwyca się ringowymi wojnami i zarazem chwali decyzję, która ratuje zdrowie młodego mogącego jeszcze dać wiele dobrych walk zawodnika - pamiętaj, że Mike Tyson był jedyny w swoim rodzaju i nie prędko pojawi się zawodnik, który w tak młodym wieku będzie wstanie walczyć o tytuły i Dibuła też drugim Tysonem nie jest. Wilder myślał, że jest i mieszka teraz w czarnej dupie i sra na swojego wybawcę, który uratował mu być może zdrowie/karierę a tobie możliwość oglądania dzikiego w ringu.
Do budy pedały i tam się możecie miziać po jajach wzajemnie i wszyscy będziecie mieć przy tym takie samo zdanie. Ja tak z tymi trzema rozmawiam i to jest bardzo skuteczna metoda którą polecam.
to jak zapytać miłośnika jakiegoś sportu motorowego, czy bardziej lubi sam wyścig czy kraksy - najlepiej z ofiarami. Pewnie są i tacy, którzy wolą to drugie ale czy zdecydowana większość która ogląda to dla wyścigów i ma świadomość, że ogląda niebezpieczny sport ma mieć w dupie bezpieczeństwo i w imię dostarczania im wrażeń nie pochwalać prób, przejawów i pojedynczych decyzji minimalizujących ryzyko?
czy mi się wydaje, czy znów jakaś marna istotka puściła cichacza w mniemaniu, że huczy i ktoś poważny to zauważy?
Dobrze robisz, zawsze szukaj kolegów, bo jak zostaniesz sam to ktoś cie może zgwałcić psychicznie.
ale ci kierowcy, którzy są najbardziej szaleni i balansują na granicy są często najlepsi - to tutaj jest duża analogia. Przy brawurowej jeździe bardziej narażają nie tylko swoje bezpieczeństwo - druga analogia.
Rozumiem o co Ci chodzi jednak boks jest boksem. Tutaj z definicji wychodzisz żeby komuś przywalić, tego typu analogie ktore podałeś można znaleźć w każdej dziecinie życia nie tylko w sporcie, psychiczny fryzjer odniajacy ucho brzytwą, elektryk który z premedytacją robi chujową instalacje zeby komuś stała się krzywda lub kucharz w restauracji umyśle dodający coś do potrawy w celu wywołania zatrucia u klienta. Jednak takie zachowania choć występują nie są istotą tych zawodów w przeciwieństwie do boksu gdzie trenujesz pod kątem zrobienia krzywdy przeciwnikowi
Rozumiem o co Ci chodzi jednak boks jest boksem. Tutaj z definicji wychodzisz żeby komuś przywalić, tego typu analogie ktore podałeś można znaleźć w każdej dziecinie życia nie tylko w sporcie, psychiczny fryzjer odniajacy ucho brzytwą, elektryk który z premedytacją robi chujową instalacje zeby komuś stała się krzywda lub kucharz w restauracji umyśle dodający coś do potrawy w celu wywołania zatrucia u klienta. Jednak takie zachowania choć występują nie są istotą tych zawodów w przeciwieństwie do boksu gdzie trenujesz pod kątem zrobienia krzywdy przeciwnikowi
"boksu gdzie trenujesz pod kątem zrobienia krzywdy przeciwnikowi" trenujesz a naprawdę zamierzasz to różnica. A w rzeczywistości, ci którzy zabili kogoś w ringu są potem załamani. Ostatnie Tour de Pologne - gość nie trenował robienia komuś krzywdy a w pewnym momencie z premedytacja wepchnął swojego rodaka na barierki i nieomal nie pozbawił dwóch osób życia - taki wątły kolarz :) Wilder krzyczał, że chce trupa w ringu no i może by miał - tylko ze swoją osobą w roli głównej, ale odpowiedzialny okazał się kto inny i nie ma. Skąd wiesz czy zdatny na deprechy Tyson Fury jakby ubił wtedy Wildera to nie było by dzisiaj mowy nie tylko o walce unifikacyjnej z AJem ale w ogóle o kontynuowaniu kariery. Nawet Gwozdyk, niby taki nie wzruszony po tym co zrobił Adonisowi potem sam szybko skończył.
Moje kochane geje, gdyby zależało mi na czyjejkolwiek atencji to znaczy, że zależało by mi na ludziach i ich opinii, a chyba tak nie jest co nie? Większość ludzi to niestety zakłamane chwasty jak wasza trójka, mocna w grupie, słaba samemu, ludzie którym zależy na kimś tylko wtedy kiedy mają z tego jakąś korzyść. Dla mnie jesteście uosobieniem zepsucia tego świata i leje na was ciepłym moczem, mimo że w tym konkretnym temacie mam takie samo zdanie jak wy. Jeżeli dalej uważacie, że zależy mi na atencji to proponuję sprawdzić w słowniku co to słowo w ogóle oznacza, a dopiero potem zacznijcie go używać.
Ja nie twierdzę że każdy piesciarz to idota który chce zabić albo okaleczyć oponenta ale czasami to się dzieje jak sam przyznałeś. Tragedie w sporcie które wymieniłeś to są wypadki, niektóre celowe niektóre nie nie jednak ich założeniem jest zupełnie co innego niż w boksie w wyścigach celem jest jego ukończenie najlepiej jako pierwszy w boksie wychodzisz prać przeciwnika po twarzy czy korpusie i choćbyś był wspaniałym, cudownym i cholera wie jakim człowiekiem wychodzisz zrobic przeciwnikowi krzywdę i obić go mocniej niż on Ciebie. Podałeś przykład Pacmana który zlitował się nad Margarito no super chłop, wielkie brawa i szacun za postawę, ciekawe co na to Hatton którego trafił w tempo i prawie zabił. To jest właśnie boks z założenia jest niebezpieczny bicie po twarzy nawet z gracja, finezją jakimiś pacankami jest niebezpieczne.
Po porażce z Ruizem Czarny i jego kompani chwalili AJ-a że się poddał bo mogło się to skończyć nokautem a potem cisnęli Wildera że poddać się nie chciał
Cofnę się do komentarza sprzed kilku godzin. Nie rozumiem zestawienia tych dwóch sytuacji, jakby sobie przeczyły :) Przecież w obu przypadkach, niejaki "Czarny i jego kompani", byli za tym, by w takich skrajnych sytuacjach przerywać walkę, że szkoda zdrowia zawodnika. A akurat i Joshua, i Wilder, w obu tych walkach, nie wyglądali na takich, którzy mogli odwrócić losy walki.
https://www.youtube.com/watch?v=48laJC8wYl4
Zobaczcie co MAGO robi . https://www.youtube.com/watch?v=a_VCOYti5L8
Chodzi o serducho do walki, jak można krytykować Alabame za to że będąc na skraju KO gdzie był praktycznie bez najmniejszych szans dalej stał na nogach i do końca wierzył w zwycięstwo.
Ja nie wiem czy było dokładnie, tak jak twierdzisz. Jak na moje, to Wilder mógł tam i 15 rund dawać się obijać Fury'emu, jeśli sprawiało mu to frajdę. Ludzie raczej krytykowali jego zachowanie wobec trenera, który rzucił ręcznik, niż samego Wildera, który chciał dalej walczyć.
Ryzyko tego kalibru, to można podejmować walcząc o pas, albo jak ma 30+ i dużą część kariery za sobą. Dubois to w HW podlotek 23(lata), ma przed sobą jeszcze naście lat kariery. W jego wieku AJ jeszcze nie był zawodowcem, Wilder zaczynał karierę, a taki Wlad przegrywał z Puritty.
Nie ma co ryzykować całej kariery dla jednej walki, której z jednym okiem raczej by nie wygrał.
Chłopak ma jeszcze czas na odbudowanie się, mam nadzieję, że ta kontuzja nie zamknie mu kariery.
Wybacz nie będę szukał ale pojawiły się tutaj komentarze po walce z Furym o nieodpowiedzialności Wildera który zbierał na facjatę i że AJ zachował się rozsądniej poddając się z Ruizem
Ja nie jestem za tym, by zawodnik tracił zdrowie ku uciesze widowni, jeśli szanse na wygraną maleją. I mówię tu o światowym poziomie, o groźnych kontuzjach, nie o Najmanie.
Poddanie Dubois - widać się bił się ale po którymś ciosie poczuł, że coś jest nie tak. Bić się nastepne bodajże 3 rundy z poważnie uszkodzonym okiem nie ma sensu i decyzja była jak najbardziej słuszna.
Poddanie Wildera - Wilder przed poddaniem chwiał się na nogach, był powolny jak Joyce i w ogóle nie było widać siły uderzenie. Do tego jego aktywność to było prawie tylko bronienie się i udawanie, że jeszcze coś próbuje zrobić. Nie miał szans tego już wygrać w takim stanie.
AJ z Ruizem - Trochę mniej oczywiste poddanie niż wyżej wymienione ale. AJ był wtedy mocno nastawiony na kończenie walk przed czasem a słabo na wygrywanie ma punkty (znokautować Ruiza to wyczyn), mineła dopiero połowa walki a on leżał już 4 razy na deskach. Jeśli od 3 rundy gdzie był ten słynny cios na ucho do 7 rundy nie był w stanie do siebie dojść to już by nie doszedł do końca walki. AJ tej walki również nie miał prawie żadnych szans wygrać.
A co do komentarzy, że skoro trenują boks to powinni być na to gotowi to brak słów xD. Zapewne bokserzy wiedzą jakie jest ryzyko ale chyba normalne jest, że chcą je ograniczyć? nie ma sensu ryzykować gdy walka i tak jest na 99% przegrana.
Nikt nie zarzuca Dubois że zrobił źle, chodzi o to że nie jest to powód do jakiejś gloryfikacji tego czynu. Po prostu się poddał i tyle koniec. Co do Wildera to fakt, na 99,9% albo by padł pod naporem Furego albo ringowym by to przerwał, jednak jego postawa pokazała że to wojownik z krwi i kości i do póki stoi na nogach wierzy w zwycięstwo. Odróżnia go to od AJ-a który z Ruizem poddał się w sposób haniebny, tam nie było kontuzji, poprostuc wykalkulował że nie da rady i odpuścił. Postawa raczej nie godna mistrza
Fakt że u Joshuy nie było to aż tak oczywiste ale przecież widzieliśmy walkę i było widać, że Joshua i tak jej nie wygra. Do tego dostał 4x KD. Nie uważam żeby było to haniebne bo nie widzę sensu ciągnięcia walki do pobicia rekordu KD w jednej walce.
Wilder wojownik z krwi i kości a Joshua się ośmieszył. Trochę śmieszne jest to co piszesz bo Joshua zrobił po walce co miał zrobić, zmienił styl, dopasował się do Ruiza i wygrał. A jeśli chodzi o Wildera to widać jak się skończyło, psychika siadła. Zawsze rozum emocje/serce
Ramirez82
Nie chodzi mi o to jakim Wilder jest człowiekiem poza ringiem bo po tym co pieprzył ostatnio widać że małym. Chodzi mi o jego charakter że jest nieustępliwy i się nie poddaje
Data: 30-11-2020 10:30:56
Ramirez82
Nie chodzi mi o to jakim Wilder jest człowiekiem poza ringiem bo po tym co pieprzył ostatnio widać że małym. Chodzi mi o jego charakter że jest nieustępliwy i się nie poddaje
Zgadzam się, jest nieustępliwy. I chyba głównie przez tą jego nieustępliwość, nie doszło do unifikacji. Niby dobrze kombinował, że nie wziął tych 100 mln od DAZN, konfrontując się z Furym, jeszcze Joshua zaliczył wtopę z Ruizem - niewiele brakowało, a Wilder rozdawałby karty w HW. Ale się nie udało.
Wskaż mi tak nieustępliwego w tak kuriozalnych wymówkach mistrza. Nikt, w żadnej kategorii i w całej historii boksu nie dał takiego koncertu tak idiotycznych wymówek. Nie znajdziesz nikogo takiego. Nawet w innych sportach. David Haye ze swoim paluszkiem, Tomasz Adamek ze swoją sraczką i inni razem wzięci mają ich mniej niż ten nieustępliwy mistrz. Faktycznie się nie poddaje ale teraz poza ringiem, bo ma wielkie ego, które nie pozwala mu dostrzec prawdy. Charakter? Kto jest bardziej odważny? Kto ma większe serce? Ktoś kto jest tak tępy, że absolutnie nie dostrzega zagrożenia i się nie boi? Czy ten kto widzi zagrożenie, boi się ale przezwycięża ten strach? To, że ktoś jest tak tępy jak np taki dzwoneczek i np. skacze na główkę do półmetrowej wody nie oznacza, że jest odważny i ma charakter. Oznacza tylko, że jest imbecylem. Myślę, że Wilder udowodnił swoim postępowaniem, że taki właśnie jest.
A kogo to interesuje że Ruiz olał rewanż. Skoro wyszedł do walki to znaczy że był gotowy. AJ Wygrał zachowawczo?
Owszem, walka nie porwała, choć było kilka ostrzejszych moemtów i AJ nie wychodziło to na dobre..
Czy ktoś ma dziś pretensje do lennoxa że z Tuą dał taką walkę jaką dał ? Była słaba, zwłaszcza w wykonaniu Davida, ludzie gwizdali..Gdyby Lewis zaczął się kopać z Tuą, to skończyłby znokautowany. Wiedział co go czeka w przypadku bitki i na to nie poszedł, wyboksował samoańczyka. Joshua pokazał dojrzałość ringową i słuchał się (choć to nie jego środowisko naturalne) narożnika..
To jest własnie kluczowe zdanie, wy to wszystko olewacie, bo w tym konkretnym przypadku jest to wam na rękę, ale gdyby to Wilder znokautował nieprzygotowanego Furego to byście pisali o tym, że Wilder znokautował narkomana. Człowiek myślący powinien patrzeć na sprawy szerzej, nie na sam papier i liczby, bo życie nie jest takie proste. Sytuacja Joshuy i Wildera jest całkowicie inna, zresztą nie chce mi się dalej strzępić ryja.
To mnie zdecydowanie różni od kolegów Ramireza czy MLJ nie wspominając o BlackDogu którzy są tak zapatrzeni w swojego idiola że nie potrafią w miarę obiektywnie spojrzeć na sytuację, AJ wygrywa biją brawo, AJ poddaję się wypluwa ochraniacz biją brawo i twierdzą że zachował się odpowiedzialnie, AJ wychodzi do kompletnie nieprzygotowanego i o 8 koło cięższego niż w pierwszej walce Ruiza, unika walki również biją brawo. Jeszcze te porównanie Ruiza do Tuy. 1,5 roku temu Ruiza mało kto widział w top 10 aż tu nagle facet stał się prawdziwym potworem i przypisuje mu się jakieś mistyczne cechy i umiejętności. Jakby Alabama po drugim KD wypluł ochraniacz i zrezygnował z potyczki to była salwa śmiechu i kpin, jak się nie poddał to idiota bo ryzykuje zdrowie, jak by obił nieprzygotowanego Furego to tak jak napisał koshi poleciały by teksty że znokautował narkomana.
"mi chodzi o jego charakter ringowy, jaki jest podczas walki, o tą nieustępliwość i charakter mi chodzi a nie o jego zachowanie poza ringiem i w mediach" tak jakbyś założył, że Wilder ma jakieś alter ego wychodząc do ringu. Nagle staje się kimś innym. Oczywiście on sam sugerował kiedyś, że ma takowe,. że staje się innym człowiekiem, zabójcą - wiesz, ze ściema dla dzieciaków typu dzwoneczek.Wszystko wskazuje, że jest osobą, która postrzega rzeczywistość w sposób wypaczony i to obojętne czy w ringu czy poza nim. Po jego zachowaniach, imaginacjach, wielkim ego jakie pokazuje można wywnioskować coś innego niż charakter, serce do walki. I jeszcze raz powtórzę: prawdopodobne Wilder jest jak ten przysłowiowy idiota skaczący na główkę do półmetrowej wody, nie myśli, nie widzi zagrożenia, że może złamać kręgosłup. Tu nie ma odwagi tylko czysta głupota. Ktoś kto nie widzi zagrożenia to się nie boi więc odwaga mu nie jest potrzebna.Tak więc czy to jest odwaga czy idiotyzm? Dużo z jego zachowań wskazuje na to drugie. I tym prawdopodobnie wykazał się w ringu. Jego brak kontaktu z rzeczywistością po walce, nawet wiele tygodni po (wydawałoby się po ochłonięciu), wskazuje, że w jej trakcie mógł tym bardziej być oderwany od rzeczywistości. Ty to postrzegasz jako serce do walki, ringowy charakter. Ja też tak to u niego postrzegałem ale tylko do czasu jego drugiej walki z Furym i tym co robił później.
Pierdolisz, wiesz?
Kwestia poddania AJa jest mi obojętna, nie biłem brawa, bo byłem wkurwiony, że wyszło, jak wyszło. Po prostu postąpił rozsądnie, skoro po tym ciosie na skroń, padał po każdym ataku Ruiza. Kwestia tego, że Wilder chciał dalej przyjmować od Fury'ego,też jest mi obojętna - jego sprawa, moim zdaniem nic więcej by nie zdziałał, jedynie stracił więcej zdrowia.
Co do wagi Ruiza w rewanżu - już do pierwszej walki wyszedł cięższy, niż kilka tygodni wcześniej w walce z Dimitrenką. Tu na forum, hejterzy AJa mieli bekę, że będzie walczył z takim grubasem, kaleką, który może dostać zawału w ringu, pamiętasz? Ruiz twierdził, że te kilogramy są celowe. Ale co zmieniły te dodatkowe kilogramy w rewanżu? Czy bez nich Ruiz kicałby za Joshuą? Nie. Kluczem do zwycięstwa była zmiana taktyki Joshuy, mnie widowiskowa, ale zdecydowanie wypykał go do jednej bramki, aż Ruiz desperacko zachęcał go do bitki na środku ringu. A gdyby Joshua popełnił taki błąd jak w pierwszej walce, to Ruiz mógłby w półdystansie nawet cięższy o te kilka kilogramów, powtórzyć to co zrobił w pierwszej walce. Ruiz nie podołał presji swojego sukcesu, jak swego czasu Buster Douglas.
Fakt, że 1,5 roku temu nikt nie widział Ruiza w top10. Dziś też nie wiadomo w jakim on jest miejscu, czy zostanie mistrzem tylko tej jednej walki, czy może jeszcze coś osiągnie. Ale pokonał w tamtym czasie nr 1, i póki co, na pewno w top 10 jest. Ale czy ktoś robi z niego potwora? Nie przypominam sobie.
Data: 30-11-2020 12:33:17
Niż Alabama, nikt nawet się nie zająknął ze Moliną może być rozbity po czasówce od Alabamy. Każdy tylko porównywał ze jak to Wilder się męczył a Antoni raz dwa załatwił sprawę
Oczywiście, że mógł być. Ale też nie przypominam sobie, by ktoś negował zwycięstwo Wildera nad Breazale, że ten mógł być rozbity po walce z Joshuą? A przecież padał już po ciosach Ugonocha :)
Data: 30-11-2020 12:43:43
Przed walką z AJ Moliną przegrywał dość wysoko na punkty z Adamkiem, klasyczny Lucky Punch załatwił mu zwyciestwo
No dobrze, Joshua i tak go wziął na pierwszą, lżejszą obronę. przed chwilą zarzucałeś, że nikt się nie zająknął, że Molina mógł być rozbity po Wilderze - odpowiedziałem, że również nikt nie zająknął się, że Breazale mógł być rozbity po Joshui i padał na dechy po ciosach cruisera - nawet nie skomentowałeś tego :)
Autor komentarza: MODM
Data: 30-11-2020 12:45:07
No ktoś go tutaj porównał z Tuą z walki z Lennoxem
Domyślam się, że bardziej chodziło tu o styl walki w jakim Lennox walczył z niebezpiecznym Tuą.
Mam takie proste pytania - zaznaczam, że retoryczne :
Ile razy Wilder jako mistrz walczył poza USA? Czy jedyny oficjalny wyjazd poza USA skończył się spotkaniem w ringu czy audiencją u papieża? Ile ma obron obowiązkowych? Z iloma mistrzami walczył? Ile miał walk unifikacyjnych? Ile miał pasów? Z iloma zawodnikami walczył więcej niż jeden raz? Rozumiem, że Stiwernowi należał się rewanż bo był w wyśmienitej formie? I nikt nie czekał na swoją szansę? Ortiz też był tak zasłużony, że inni mogli poczekać? Przyznał się do ewidentnej porażki? Obwiniał tylko siebie a nie innych? Teraz proszę - zadaj sobie podobne pytania w odniesieniu do AJa i jeszcze raz proszę, uczciwie porównaj.
Breazil do momentu czasówki z rąk Alabamy znajdował się w top 10, wielu sympatyków Antoniego wymieniło go wówczas jako jeden z najważniejszych skalpow AJa obok Saszy, Vlada, Parkera czy Whyta. Po porażce z Wilderem facet raptownie stał się mało wartościowym łupem niegodnym uwagi, wśród największych skalpów Alabamy wymieniacie tylko Ortiza o Dominicu wszyscy zapomnieli.
Podobnie z resztą jest ze Stivernem który wspominany jest głównie z perspektywy drugiej walki a przecież to był naprawdę kawał piesciarza. Nie uważam aby Stiverne z pierwszej walki był gorszym skalpem niż Ruiz czy nieopierzony wówczas Whyte.
Żeby była jasnosc nie porównuję CV AJa i Wildera chodzi mi o uczciwą ocenę sytuacji
Ja od początku mówiłem, że mi Wilder zaimponował w pierwszej walce z Stivernem.
Ale znowu odbijasz piłeczkę, nie odnosząc się do tego co napisałem. Zarzucasz, że nikt nie zająknął się, że Molina mógł być rozbity po Wilderze, to bądź uczciwy i napisz, czy chociaż ktoś prawił takie zarzuty po zwycięstwie Wildera nad Breazale?
Prawdziwych mistrzów poznaje się po tym jak wracają po porażkach, Wilder do tego grona nie należy..
Piszesz jakby AJ każdą walkę w innym kraju toczył :). Póki co ma dwa wyjazdy jeden fatalny drugi nudny i zachowawczy. Nie rób z Antoniego jakiegoś obieżyswiata, rozumiem jakbyś się wypowiadał w kontekście Furego który poza ojczyzną walczył w Niemczech i USA
przy Wilderze i to wystarczy, żeby nazwać kogoś obieżyświatem. Co do podróży zachęcam też o porównanie z Furym.
Zdeklasował? Wy faktycznie jesteście jakimiś psychofanami
Ramirez82
Nie odbijam piłeczki, jak wymieniane są największe skalpy Wildera to wymieniacie tylko Ortiza oczywiście z dopiskiem dziadek. Nie wiem który z was dokładnie ale tak jest, nie będę teraz wertował i przewracał forum żeby to znaleźć ale kilkukrotnie się z tym spotkałem. Nazwisko Breazila nie padało co jest dziwne bo zanim spotkał się z Antonim był wymieniany jako jeden z najlepszych skalpow anglika
Nie będę się więcej wtrącał, bo widzę, że chcesz z nimi prowadzić dyskusje, ok, ale wiedz, że prowadzisz w tym momencie wojnę z wiatrakami, a wiem o czym mówię, bo sam to kiedyś robiłem. Oni potrafili z Lenoxa Lewisa zrobić małego, zakompleksionego człowieczka, tylko dlatego, że miał czelność skrytykować Joshue, pomyśl do jakiego stopnia mogą nagiąć rzeczywistość.
Jeśli oddanie zaledwie rundy mistrzowi świata nie jest deklasacją, to nie wiem co Twoim widzimisie nią jest. Dla mnie deklasacja może być zarówno punktowa, jak i klasyczne przetoczenie się po swoim rywalu..
Zgoda tylko że za per dziadek w kontekście Saszy czy Vlada de facto starszych od dziadka z Kuby zaraz był niesmak że ktoś umiejsza Antoniemu sukcesy.
nie, ja zapytałem wtedy:
Który dziadek bardziej sprawdzony? Dziadek Sasza czy dziadek Ortiz?
Oczywiście że dziadek Sasza bardziej sprawdzony jednak nie wydaje mi się aby na przestrzeni ostatnich 3 lat była między nimi jakaś kolosalna różnica
Data: 30-11-2020 13:20:15
MLJ
Zdeklasował? Wy faktycznie jesteście jakimiś psychofanami
Spójrz choćby na statystyki wyprowadzonych i zadanych ciosów w tej walce, i powiedz co to jest, jeśli nie deklasacja?
Autor komentarza: MODM
Data: 30-11-2020 13:20:15
Nie odbijam piłeczki, jak wymieniane są największe skalpy Wildera to wymieniacie tylko Ortiza oczywiście z dopiskiem dziadek. Nie wiem który z was dokładnie ale tak jest, nie będę teraz wertował i przewracał forum żeby to znaleźć ale kilkukrotnie się z tym spotkałem. Nazwisko Breazila nie padało co jest dziwne bo zanim spotkał się z Antonim był wymieniany jako jeden z najlepszych skalpow anglika
I znów muszę ci przytaknąć. Bo Breazale był jednym z największych skalpów Joshuy na tamten czas - Whyte, Martin i Breazale. Martin negowany, przez łatwość z jaką wygrał z nim Joshua - ok. Ale gdyby się zastanowić, czy taki Martin w starciu z Stivernem, byłby na straconej pozycji? Ciężko mi powiedzieć.
dlatego nie bierz pod uwagę Wildera w ocenie Ortiza i AJa w ocenie Saszy. Kogo byś wybrał gdybyś nie chciał aby twój zawodnik miał potknięcie?
Na tamtą chwilę raczej podobne ryzyko
I znów zaczynasz prowokacje mały cwelu, a później masz pretensje, że cie ktoś obraża? To jest też wasza znamienna cecha.
Czy aby na pewno? Sasza na ostatniej prostej Whytea zawalił jego plany. Nie będę wspominał o oklepanym określeniu czyli jego wersji 2.0
Sportowo nie widzę przepaści między tymi zawodnikami. Całokształt kariery i wydźwięk nazwiska to już inna bajka. Z resztą z Whytem to Sasza poza genialnym KO radził sobie dość słabo, poprzednie starcie z Hunterem które powinien przegrać również mnie nie zachwyciło. Nie twierdzę że Ortiz jest lepszy od Saszy natomiast wydaje mi się bardziej wyeksploatowany, Ortiz poza dwóm czasówka mi od Wildera nie przeżył tylu wojen i nie dostał tyle po głowie co Povetkin. Dla mnie na ten moment to 50:50 kasy na pewno bym nie postawił
Sportowo nie widzę przepaści między tymi zawodnikami. Całokształt kariery i wydźwięk nazwiska to już inna bajka. Z resztą z Whytem to Sasza poza genialnym KO radził sobie dość słabo, poprzednie starcie z Hunterem które powinien przegrać również mnie nie zachwyciło. Nie twierdzę że Ortiz jest lepszy od Saszy natomiast wydaje mi się bardziej wyeksploatowany, Ortiz poza dwóm czasówka mi od Wildera nie przeżył tylu wojen i nie dostał tyle po głowie co Povetkin. Dla mnie na ten moment to 50:50 kasy na pewno bym nie postawił
Sportowo nie widzę przepaści między tymi zawodnikami. Całokształt kariery i wydźwięk nazwiska to już inna bajka. Z resztą z Whytem to Sasza poza genialnym KO radził sobie dość słabo, poprzednie starcie z Hunterem które powinien przegrać również mnie nie zachwyciło. Nie twierdzę że Ortiz jest lepszy od Saszy natomiast wydaje mi się bardziej wyeksploatowany, Ortiz poza dwóm czasówka mi od Wildera nie przeżył tylu wojen i nie dostał tyle po głowie co Povetkin. Dla mnie na ten moment to 50:50 kasy na pewno bym nie postawił
albo znów przypomnę - Sasza bardziej wypróbowany. I to jest fakt i wymierna rzecz do oceny wartości zawodnika, wyeksplorowanie tylko szacujesz a z takimi szacunkami, kiedy nie siedzisz w skórze zawodnika można się pomylić.
Nawet śmiano się z Wildera że zanim jeszcze oficjalnie potwierdzono "koks" Povietkna, ten już był w samolocie powrotnym xD
Jak jakaś sekta, trzeba chwalić Antoniego za wszystko co zrobi, powie czy wygra a jak przegra to trzeba doszukiwać się plusów w postaci jego odpowiedzialności że się poddał. Jak wychodził na rewanż walcząc zachowawczo na wdtecznym ze 130 kg grubasem który olał przygotowania i dołożył jeszcze 8 kg smalcu od pierwszej walki i ledwo co człapał w ringu to należy go chwalić i być w niebo wziętym i jako przykład jego bokserskiego geniuszu wypada to porównywać do Lennoxa który w podobny sposób walczył Tuą.
Teraz jest ok panowie?
Bardzo dobrze, masz wolne na resztę dnia :)
Czyli tak jak myślałem merytoryka tego portalu to chwalenie Antka i ciśnięcie Dzikiemu
Poza tym jak faktycznie nie masz co robić to wpisz sobie frazę AJ w wyszukiwarce i poczytaj komentarze moje, Ramireza, Blackdoga i kogo tam jeszcze z nas uważasz za sektę, a znajdziesz i takie gdzie Joshule sie obrywa. Jako że jednak AJ wypada w korzystnym świetle, to moje jak i komentarze tych co lubią brytyjczyka są pod jego adresem pozytywne.
Chodziło mi że z pewnymi zawodnikami trzeba po prpstu obrać jedyną skuteczną taktykę, choćby była dla kibiców nieatrakcyjna..
AJ przejechał się na otwartej walce z Ruizem i w drugiej zastosował opcję bezpieczną. Lewis od razu zastosował opję bezpieczną, bo Tua był zbyt niebezpieczny i opcja otwarta prawdodobnie skosiłaby Lennoxa
"Czyli tak jak myślałem merytoryka tego portalu to chwalenie Antka i ciśnięcie Dzikiemu "
no tak to możemy w kółko dyskutować. To odnoś się do kontrargumentów. Wcześniej jak założyłeś, że Wilder ma jakieś alter ego i jest przynajmniej taki dzielny w ringu, że się nie poddaje, że w ringu ma charakter a to co poza ringiem, to co innego to nie odniosłeś się do moich kontrargumentów. Przemilczałeś je. A myślę, że są dobre. Ja nie zakładam alter ego Wildera bo niby jakie mam podstawy zakładać, że jest inny w ringu niz poza nim.Prościej, jest cały czas taki sam zarówno w ringu jak i poza nim. To co się stało w drugiej walce z Furym i po niej dowodzi, ze nie ma kontaktu z rzeczywistością. Pierwsza porażka to obnażyła. Brnie w w swoich imaginacjach chociaż miał czas na ochłonięcie. Podałem nawet przykład idioty, który skacze na główkę do półmetrowej wody. I zapytałem, czy to jest przejaw głupoty czy odwagi? Podobnie jest z Wilderem - on udowadnia, że ma cechy osobowości psychopatycznej a nie charakter w ringu. Poczytaj o tego typu osobowości a zobaczysz, ze pasuje jak ulał do zachowań Wildera i nie możliwym jest aby wchodząc do ringu nim nie był a poza ringiem był. On się już zapisał w historii boksu - nikt nigdy, żaden mistrz nie wymyślił tylu kuriozalnych wymówek dla swojej ewidentnej porażki. I to jest sekciarstwo według Ciebie, że się to zauważa? Jechanie po Wilderze? On sam po sobie jedzie i psuje swój dorobek.
Ja na przykład nie mam problemów z napisaniem czegoś krytycznego na temat Joshuy. Jest parę rzeczy które mnie u niego denerwuje, zwracam uwagę na błędy które wydaje mi że robi, ale to tylko pieściarz. Jak przegra, świat się nie zawali, nie przezywam tego w jakiś ogromny sposób. Jest oczywiście trochę przykro, bo przegrywa zawodnik którego się lubi, kibicuje mu, ale do płaczących kibiców sportowych jak po porażkach swoich ulubionych klubów czy zawodników bardzo mi daleko. A tym bardziej do psychofanów czy sekciarzy.
Według mnie dużo wiekszy problem jest z gościem który po napisaniu czegoś krytycznego pod adresem jego ulubionego zawodnika, wyzywa Ciebie, Twoją rodzinę, Twoich bliskich i twierdzi że to jest - żart.
No tu się zgadzam
Jesteście zwykłymi zakłamanymi manipulantami, prowokatorami, a cały ten wątek dobitnie to pokazuje, kto zaczyna prowokować i kto zaczyna obrażać, leje na was ciepłym moczem.
MODM
Według mnie dużo wiekszy problem jest z gościem który po napisaniu czegoś krytycznego pod adresem jego ulubionego zawodnika, wyzywa Ciebie, Twoją rodzinę, Twoich bliskich i twierdzi że to jest - żart.
No to jest przykre, że redakcja takiego gnoja toleruje. A najwyraźniej w ostatnim czasie jest tu pod przynajmniej dwoma kontami, z obu robi tę samą wiochę. Choć widzę, że jeśli zgodnie przez wszystkich jest ignorowany, to właściwie pisze sam sobie.
Trzymajmy się tego co napisałeś w ostatnim zdaniu..