FURY: BOKS TO SPORT, W KTÓRYM POTRZEBNE JEST SERDUCHO
Tyson Fury (30-0-1, 21 KO) - lider wagi ciężkiej i mistrz federacji WBC, doskonale zna bohaterów wczorajszej gali w Londynie. Przypomnijmy, że przegrywający nieznacznie na punkty Joe Joyce (12-0, 11 KO) zastopował w dziesiątej rundzie Daniela Dubois (15-1, 14 KO) i został nowym mistrzem Europy królewskiej kategorii.
Dubois nie został znokautowany. On po prostu skapitulował po lewym prostym, choć na usprawiedliwienie dodajmy, iż miał już kompletnie zamknięte oko i po wszystkim został przewieziony do szpitala na obserwację.
"Wielkie gratulacje dla mojego brata Joe Joyce'a. Świetny występ i pokaz dobrego boksu" - napisał Fury tuż po zakończeniu pojedynku, po czym wbił lekką szpileczkę w stronę młodego rodaka. - "Boks to jednak sport, w którym potrzebne jest serducho".
Po dziewięciu odsłonach Victor Loughlin punktował 87:84 Joyce, ale Mark Lyson (86:85) i John Latham (88:83) mieli na swoich kartach przewagę Dubois.
Moim zdaniem dobrze zrobił, szkoda tracić zdrowie na początku kariery. Teraz wie co poprawić, szybko wróci na salę treningową. Kontuzja oka wyeliminowała by go na długo.
Dla Fury'ego Joyce jest bratem Irlandczykiem, a Dubois rodakiem Brytyjczykiem, któremu wbija szpileczkę? Dobrze zrozumiałem?
A co do Dubois to faktycznie jest to niepokojące że się poddał bo zawodnik który walczy nie powinien
zwracać uwagi co mu się dzieje .Walczy na ambicji i sercu,nie interesuje go czy umrze czy nie.
Od tego ma naroznik który patrzy co się dzieje i podejmuje decyzję .
Jakby rzucili recznik to dla Daniela byłoby to na rękę bo zawsze mógłby mówić potem że chciał walczyć dalej .
Wyglądało to jakby nie miał pomysłu co dalej ma robić bo jednak Joe to nie ogórek a ciężki posąg który po mocnych ciosach nie chciał się nawet pobujać na boki .
Dubois nie może "wrócić" na wysoki poziom, bo jeszcze na nim nie był, dopiero zmierza do niego.
Właśnie to, że wrócił po tak dalekiej podróży i w takim stanie świadczy o jego sercu.
On miałby problem z wygraniem nawet ze zdrowym okiem. Niby tam na kartach miał lekką przewagę, ale mimo że napierał, to cała para w gwizdek i tylko sapał co raz mocniej.