WHYTE NIE WIERZY W COVIDA U POWIETKINA, ZESPÓŁ ROSJANINA ODPOWIADA
Dillian Whyte (27-2, 18 KO) bardzo chciał szybko zrewanżować się Aleksandrowi Powietkinowi (36-2-1, 25 KO) za sierpniową porażkę w eliminatorze WBC wagi ciężkiej. Panowie mieli znów skrzyżować rękawice za dziewięć dni, lecz Rosjanin miał wynik pozytywny na COVID-19 i trafił nawet na moment do szpitala. Anglik nie wierzy jednak w prawdziwość tych informacji.
Nowy termin wstępnie wybrano na 30 stycznia, choć promujący "Saszę" Andriej Riabiński przyznał, iż jego zawodnik może nie zdążyć na końcówkę stycznia. Wciąż jest podobno mocno osłabiony, a o treningach nie ma jeszcze mowy.
- Szczerze mówiąc nie wierzę, że on ma COVIDA. Wydaje mi się, że uznał, iż potrzebuje więcej czasu na przygotowania, bo choć wygrał w pierwszej walce, to odniósł duże szkody. Ja przegrałem przed czasem, lecz od razu byłem gotów wrócić na salę treningową. I tak zrobiłem - stwierdził Brytyjczyk.
- Różne są opinie, ale trzymajmy się faktów. A fakty są takie, że "Sasza" był zarażony koronawirusem i przebywał z tego powodu w szpitalu. To mogło przytrafić się każdemu. Mamy na to wszystko dowody i papiery. Jeśli tylko jego promotor Eddie Hearn zechce, możemy te dokumenty podesłać. "Sasza" miał kryzysowy moment, ale lekarze postawili go na nogi i już czuje się dobrze. Nie stwierdzono żadnych poważniejszych komplikacji. Mamy nadzieję, że za trzy tygodnie wróci już do treningów, jednak wszelka aktywność fizyczna będzie skoordynowana i omówiona dokładnie z lekarzami - ripostuje Riabiński.
Panie Wyhte, dwa pytania:
1. Moja nastoletnia córka zadaje często takie: "No, i?"
2. A takie moja żona zadaje innym: " I co pan przez to chciał osiągnąć?"
Swoją drogą, zabawnie by było gdyby Whyte złapał wirusa przed nowym terminem walki.
To murzyny też mogą złapać COVIDA?