SĘK PRZED WALKĄ Z AUGUSTYNIKIEM: CHCIAŁEM DAĆ SOBIE OSTATNIĄ SZANSĘ
- To silny i odważny rywal, ale po mojej stronie będzie doświadczenie i lepsze nogi - mówi Dariusz Sęk (28-6-3, 10 KO), który 21 listopada spotka się na dystansie dziesięciu rund z Pawłem Augustynikiem (11-0, 5 KO) podczas premierowej gali grupy Queensberry Polska.
- Chciałem dać sobie jeszcze jedną szansę. Jeśli znów powinie mi się noga, odejdę na dobre. Ostatnio miałem słabszą serię i rozumiem, że dla wielu mogę być skazywany na porażkę. Szybko przegrałem przed czasem, ale nie jestem rozbity, jak twierdzą niektórzy. Na treningach czuję się naprawdę dobrze, nie było też żadnych niepokojących sygnałów - zapewnia były podopieczny Andrzeja Gmitruka.
- Jestem na tyle doświadczonym zawodnikiem, że teraz nie potrzebuję trenera na co dzień. W moim narożniku stanie Paweł Kłak. Czasem potrzyma mia tarczę, da parę wskazówek podczas sparingu, lecz po tylu latach wiem sam co mam robić. Będę go potrzebował bardziej w samej walce. Nie musicie również martwić się o moje przygotowanie fizyczne. Owszem, nie startowałem, ale sam trenuję innych i robię tyle treningów tygodniowo, że szczerze mówiąc ważę mniej niż parę lat temu, gdy teoretycznie byłem w gazie. Mam tylu podopiecznych, prowadzę tyle treningów, że o kondycję i przygotowanie fizyczne w ogóle się nie martwię. Paweł wniesie do ringu siłę ciosu, to bitny i odważny chłopak, po mojej stronie będzie jednak dużo większe doświadczenie. Pamiętajcie, że mam na koncie dwieście walk w boksie olimpijskim i grubo ponad trzydzieści jako zawodowiec. Jeśli uruchomię nogi, zacznę boksować i naprawdę jeszcze we mnie zostało to coś, a wierzę, że zostało, to powinienem sobie z nim poradzić. Paweł to silny chłopak, ale umiem więcej niż on. Ten pojedynek da naprawdę odpowiedzi na parę pytań. Nie myślę więc co dalej, najbliższa walka pokaże, w jakim kierunku powinienem potem pójść - zakończył Sęk.
Poniżej przypominamy Wam archiwalne nagranie BOKSER.ORG ze sparingu Darka z Pawłem Stępniem.
Niech walczy bo mu życie ucieka i niech robi to co kocha .
Przede wszystkim brak charakteru. Z tego co słyszałem, "brak pracowitości" Sęka wynikał przede wszystkim z problemów osobistych, bez wnikania w szczegóły - damsko męskich. W wyniku zrytej w ten sposób psychiki treningi zeszły na plan bardzo daleki. Później okazało się, że jednak trzeba jakoś zarabiać i wyszło to co wyszło. Czyli szklanka, która eliminuje go nawet z roli journeymana. Chyba że Sęk planuje zostać takim "sprzedawcą rekordu". Dwie, trzy walki z patałachami, wpierdol od prospekta i tak dopóty, dopóki nie będzie się przewracał od podmuchu wiatru.
Szkoda. Teraz spodziewam się, że będzie zarabiać jako tester. Nic w tym złego, byle nie za długo to trwało.