ZHANG: JESTEM CHIŃSKĄ BOMBĄ NUKLEARNĄ, IDĘ PO JOSHUĘ i FURY'EGO
Niemal dwumetrowy Chińczyk Zhang Zhilei (22-0, 17 KO) znokautował wczoraj na gali w Hollywood Devina Vargasa (22-7, 9 KO) i rzucił kontrowersyjne w swojej treści wyzwanie czempionom wagi ciężkiej. Chiński olbrzym porównuje się do najstraszniejszej broni w dziejach i zapewnia, że bierze na cel mistrza WBC Tysona Fury'ego (30-0-1, 21 KO) i jego rodaka, mistrza IBF, WBA i WBO Anthony'ego Joshuę (23-1, 21 KO).
ZHANG ZHILEI SKRUSZYŁ VARGASA >>>
- W pierwszej rundzie byłem trochę spięty, ale potem się rozluźniłem, aż wreszcie znalazłem lukę w gardzie i skończyłem to jak na prawdziwego ''ciężkiego'' przystało. Jestem szybki i potężnie biję, jestem jak chińska bomba nuklearna - powiedział Zhang, znajdujący się obecnie na piętnastym miejscu rankingu IBF i na dwunastym miejscu rankingu WBO.
- Muszę teraz pokonać mistrzów, by spełnić moje marzenie. Joshua i Fury: idę po was. Sprawdźcie, co potrafię, sprawdźcie moją szybkość i siłę - dodał 37-latek, srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2008 roku, a także m.in. dwukrotny brązowy medalista mistrzostw świata, który przegrał z Joshuą 11:15 w swojej drugiej walce na igrzyskach w Londynie (2012).
@Yaponka
Masz na myśli konfrontację mocarstw USA vs Chiny? Jeśli tak, to Wilder nie byłby odpowiednią twarzą takiej konfrontacji. Ruiz też nie, bo to Meksykanin, a z Meksykiem Chiny trzymają sztamę. Najbardziej pasowałby jakiś biały wypasiony buc z europejskim korzeniami w typie Trumpa, ale takich bokserów aktualnie Amerykanie w ciężkiej nie mają. Może Joey Abell? Nie wykluczam, że będzie następnym rywalem Zhanga.