SANCHEZ: CHCĘ BYĆ PIERWSZYM KUBAŃSKIM MISTRZEM WAGI CIĘŻKIEJ
Frank Sanchez (15-0, 11 KO) wierzy, że jest przyszłością wagi ciężkiej i ma to udowodnić w najbliższą sobotę podczas gali Ortiz vs Flores. Jego rywalem będzie Brian Howard (15-3, 12 KO).
- Chcę pokazać i udowodnić, że jestem najlepszym "ciężkim" na świecie. Mam mocne uderzenie, jestem szybki i tą walką narobię trochę hałasu. Mam szybsze ręce i nogi od innych zawodników wagi ciężkiej, jestem od rywali również lepszy technicznie. Wspólne treningi pod okiem Eddy'ego Reynoso w San Diego przebiegły znakomicie. Zrobiłem dużo rund sparingowych z różnymi zawodnikami. Sparowałem nawet z Canelo, który naprawdę uderza jak zawodnik wagi ciężkiej. Chcę zostać pierwszym kubańskim mistrzem świata wagi ciężkiej i dlatego tak ostro zasuwam na treningach. Całkowicie poświęciłem się treningowi, nie robię nic innego. Mój rywal bije mocno, ale ja jeszcze mocniej i nie wydaje mi się, żeby on był w stanie przeciwstawić się moim parametrom. Wygram to raczej przed czasem - przekonuje Kubańczyk.
- Jestem dużo lepiej wyszkolonym zawodnikiem niż Howard, zresztą wszystko robię lepiej niż on - dodał pewny swego Sanchez. Przypomnijmy, że w daniu głównym wystąpi jego rodak - Luis Ortiz (31-2, 26 KO), który skrzyżuje rękawice z Alexandrem Floresem (18-2-1, 16 KO).
Jak wynika z amatorskiego bilansu Sancheza, na Kubie regularnie przegrywał z Lenierem Pero i Jose Larduetem. Obydwaj ci bokserzy też są już zawodowcami i boksują w Niemczech. A więc mamy chyba więcej chętnych do miana pierwszego kubańskiego mistrza świata HW. O ile Pero i Larduet nie zapragną zostać "następcami Maxa Schmellinga".
Chyba maja mniej przejebane, niż się powszechnie uważa. Najlepsza ochrona zdrowia w całej Ameryce Łacińskiej. Lekarstwo na raka płuc, po które walą (waliły przed pandemią) na Kubę tłumy Amerykanów i Europejczyków. Średnia długość życia dłuższa niż w Polsce.