CO DZIEJE SIĘ Z WILDEREM? JOSHUA CZEKA, AŻ TEN PRZEMÓWI
Co dzieje się z Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO)? Czy wciąż rozpacza nad rozlanym mlekiem, czy może szykuje się do powrotu silniejszy niż kiedykolwiek dotąd? Takie pytania zadaje sobie Anthony Joshua (23-1, 21 KO).
W ubiegłym roku AJ doznał strasznego lania z rąk Andy'ego Ruiza Jr, pozbierał się jednak po tej wpadce i sześć miesięcy później wziął rewanż. Wilder w lutym dostał srogie lanie od Tysona Fury'ego (30-0-1, 21 KO) i poza wymianą narożnika nie wiemy praktycznie nic więcej, co dzieje się w obozie "Brązowego Bombardiera".
Na początku miesiąca Wilder rozstał się oficjalnie z Markiem Brelandem, który trenował go od początku zawodowej kariery. Zastąpi go były rywal, sparingpartner, a także dobry kumpel - emerytowany już Malik Scott (38-3-1, 13 KO). Pierwszym trenerem będzie chyba Jay Deas, pełniący również rolę menadżera. Dalej cisza... I właśnie ta cisza, w połączeniu z brakiem konkretów, sprawiły, że Fury zrezygnował z dalszego czekania i postanowił wrócić na ring 5 grudnia w Londynie z innym rywalem. Z kim? Podobno kandydatów jest pięciu - Agit Kabayel (20-0, 13 KO), Oscar Rivas (26-1, 18 KO), Charles Martin (28-2-1, 25 KO), Michael Hunter (18-1-1, 12 KO) i Efe Ajagba (14-0, 11 KO), przy czym o nazwiskach Kabayela oraz Rivasa słychać w kuluarach najgłośniej. A co robi w tym czasie Wilder?
- Nie mogę się już doczekać, aż on przemówi. Wiem po sobie, że po porażce wszystko się zmienia. Dystansujesz się do pewnych spraw, świat staje się okrutny i musisz mieć naprawdę grubą skórę. Są więc dwa wyjścia, albo Wilder siedzi i analizuje każdy ruch Fury'ego, układając plan idealny na trzecią walkę, albo siedzi teraz gdzieś nad jeziorem, chowa głowę w rękach i wciąż rozpacza. Bo tak to jest w tym naszym boksie, że w jednej chwili jesteś na samym szczycie, a zaraz potem z niego spadasz. Nie spekuluję, bo nie mam żadnej wiedzy, ale kiedy on już w końcu przemówi, wtedy przekonamy się, dlaczego tak długo nie było ze strony Wildera żadnej deklaracji. Czy będzie dalej mówił o zbyt ciężkim uniformie albo oszukanych rękawicach? Chętnie posłucham co on powie - nie ukrywa Joshua.
OJCIEC FURY'EGO: ZAPOMINAMY O WILDERZE, TERAZ TYLKO JOSHUA >>>
AJ wróci tydzień po Furym, czyli 12 grudnia. Jego rywalem będzie obowiązkowy challenger, Kubrat Pulew (28-1, 14 KO).
On te hołdy przyjmuje, ale mówić cokolwiek już się boi, żeby go świat nie wyśmiał. Słowa w stylu "wygrał lepszy, w rewanżu postaram się dać z siebie wszystko i ustrzelić Anglika, który pięściarsko jest lepszy, ale trafiony pada jak wszyscy" nie chcą przejść mu przez usta.
Bardzo dobry komentarz. Wilder już od dawna lewitował gdzieś ponad wszystkimi, miał się za Boga ringu...jego wypowiedzi, mimika ruchy zdradzały to. Wystarczy spojrzeć na jego pretensjonalna minę i wzrok na sędziego, która mówiła on musiał mnie faulować, ja nie padam na deski. Oby nie zrozumiał swoich błędów za późno, bo to znakomity bokser.
Zawsze miał najwięcej do powiedzenia a teraz się schował jak myszka za miotłę i siedzi tam cichutko
Data: 20-10-2020 08:23:27
Ofiary gwałtów często latami dochodza do siebie, trauma z tym związana powoduje uraz często na całe życie. Trzymam kciuki za psychiczny i fizyczny powrót Denotaja.
Hehe :)
twojego wpisu nie czytałem więc ta przypadkowa zbieżność myśli to nie plagiat z mojej strony :) na jakiś czas zająłem się czymś innym i mnie ubiegłeś (tylko dosadnij to ująłeś), ale świadczy to o tym, że można co do objawów Wildera dojść do tej samej diagnozy. Dodam tylko, że Wilder najbardziej ucierpiał psychicznie, jego ewentualny fizyczny uszczerbek jest niczym w porównaniu z tym co teraz dzieje się w jego głowie. Jeśli nie przetrawi jakoś tej porażki, to może to być jego koniec - zresztą już sobie szkodzi takimi wymianami personalnymi.
MLJ
zgadza się, dzwoneczek wrócił.
Weź nie porównuj gwałtu do ciężkiego lania co prawda, ale w rywalizacji czysto sportowej.
MLJ ma rację, to był gwałt, sportowy i psychiczny na DW. Jeżeli chodzi o szkody w psychice to tak to można nazwać.