JONES JR: CHĘTNIE WEZMĘ DRUGĄ WALKĘ Z TYSONEM, ALE JUŻ PRAWDZIWĄ
Roy Jones Jr jest zawiedziony zmianą reguł. Jego walka z Mike'em Tysonem nadal ma odbyć się na dystansie ośmiu rund, jednak mają to być rundy dwuminutowe. Do starcia legend dojdzie 28 listopada.
Komisja Sportowa Stanu Kalifornii, przy naciskach federacji WBC, naniosły zmiany na wcześniejszą umowę. Roy jest zły, ponieważ jego zdaniem rundy dwuminutowe faworyzują Tysona. "Żelazny Mike" lubi ostro zaatakować, jednak w wieku 54 lat może mu nie starczyć sił na 24 minuty walki. Za to 16 minut, z siedmioma przerwami po minucie, to zupełnie inna bajka.
Ale sam Jones Junior przyznaje, że zmiany dokonano po ostatniej "pokazówce" Julio Cesara Chaveza z Jorge Arce. Obaj panowie kończyli swoją walkę bardzo wyczerpani. Żeby więc Roy i Mike nie wyglądali tak samo, postanowiono - w ramach bezpieczeństwa, skrócić rundy takich potyczek o charakterze pokazowym.
Tyson i Jones Jr zaboksują w Carson. Ich walka zostanie pokazana w systemie PPV, a zyski zostaną przekazane na cele charytatywne. Co ciekawe Roy jest zdania, że jeśli pojedynek się spodoba, a obaj "staruszkowie" pokażą się z dobrej strony, fajnym pomysłem będzie rewanż i prawdziwa walka, która byłaby już wpisywana do rekordów. Wtedy założyliby już mniejsze rękawice, a potyczka trwałaby dwanaście rund po trzy minuty. Najpierw jednak sprawdzimy, jak obaj zaprezentują się w ostatni weekend listopada.
- To co prawda walka pokazowa, lecz po Mike'u wszystkiego można się spodziewać. Dlatego też muszę być w najlepszej formie. On może nagle uderzyć łokciem i porozcinać mi twarz, wszystko może się zdarzyć. Ale jeśli będziemy dobrze wyglądali, chcę to potem zrobić z Tysonem po raz drugi, już w prawdziwej walce, a nie pokazówce. Jestem mniejszy i te rundy po dwie minuty nie są mi na rękę. Po pierwsze, faworyzują one kogoś większego i silniejszego, po drugie to zupełnie inny rytm walki i będę musiał ostrzej boksować. Ale postawiono mnie pod ścianą. Usłyszałem, że albo się zgodzę, albo nie będzie walki. Tyson to niesamowity puncher i w walce z kimś takim jak on jest się naprawdę narażonym. Dlatego muszę brać pod uwagę nawet najgorsze. Tak bardzo kocham jednak boks, że jestem gotów umrzeć w ringu - deklaruje były mistrz świata wagi średniej, super średniej, półciężkiej i ciężkiej.
"Tak bardzo kocham jednak boks, że jestem gotów umrzeć w ringu " to chyba wszystko tłumaczy. Za kasę da się okaleczyć.