HANEY: GAMBOA TO MÓJ NAJLEPSZY DOTĄD RYWAL, NIE LEKCEWAŻĘ GO
- To będzie najtrudniejszy rywal i test w mojej całej karierze - podkręca atmosferę Devin Haney (24-0, 15 KO), który 7 listopada w Hollywood spotka się w obronie pasa WBC wagi lekkiej z Yuriorkisem Gamboą (30-3, 18 KO).
Kubańczyk to złoty medalista olimpijski, wielki mistrz niższych kategorii, w limicie 61,2 kilograma już jednak nie błyszczał. Zresztą ma już prawie trzydzieści dziewięć lat na karku. Wydaje się, że zdecydowanym faworytem jest młody Amerykanin, lecz ten podchodzi do tego starcia i rywala z dużym szacunkiem.
- Gamboa to naprawdę twardy przeciwnik, który mierzył się z najlepszymi. Przegrał z Crawfordem, ale miał go wcześniej zranionego. Na pewno nie mogę lekceważyć siły jego ciosów. Ostatnio zrobił dwanaście rund z "Czołgiem" Davisem. Gamboa jest weteranem tej gry i jak dotąd nie mierzyłem się jeszcze z zawodnikiem jego klasy. Był mistrzem świata, mistrzem olimpijskim i wygrana nad nim będzie najciekawszym skalpem w moim bokserskim CV. Czekam jednak na walki i rywali pokroju Łomaczenki, Lopeza czy wspomnianego Davisa. Nie mogę się doczekać powrotu po blisko rocznej przerwie - mówi niespełna 22-letni champion World Boxing Council.
- Oczywiście chciałbym wygrać przez nokaut, nic jednak nie będę obiecywał. No może poza tym, że dam świetną walkę. A jeśli uda się wygrać przed czasem, tym lepiej. Czuję się najlepszy w wadze lekkiej i kolejnymi zwycięstwami będę to udowadniał - zakończył Haney.